Mówią o nich, że porwali się z motyką na słońce, bo nie każdy potrafi wyruszyć ze słowem Bożym na Sunrise.
Jest artystą. Zawodowo zajmuje się aktorstwem i muzyką. – Ludziom związanym ze sztuką często się wydaje, że będąc artystą, musisz być ze wszystkiego wyzwolony, nawet z moralności. Ja się przekonałem, że będąc artystą, nigdy nie byłem tak spełnionym człowiekiem jak teraz, kiedy służę Jezusowi przez swoją sztukę – wyjaśnia. Pan Kuba tworzy przede wszystkim dla młodych, bo wie, że im najbardziej brakuje dzisiaj Boga. – Uważają, że Jezus ich ogranicza, bo trudno jest zrozumieć, że 10 przykazań to nie zbiór srogich nakazów, jeśli nie doświadczyło się Bożej miłości. Sam też tak kiedyś myślałem – dodaje.
Chociaż żyje Bogiem na co dzień, to jednak wyjście poza mury gimnazjum było sporym wyzwaniem. Bo, jak sam przyznaje, nadal nie jest gotowy zawsze i wszędzie mówić o Jezusie otwarcie. – Jestem człowiekiem bardzo ostrożnym i łatwo poddaję się uczuciu, że czegoś nie wypada robić. Do Kołobrzegu ludzie przyjechali odpocząć, poleżeć na plaży, pobawić się, a my im w tym przeszkadzamy – mówi. Jednak, kiedy z resztą ewangelizatorów wyszedł głosić Dobrą Nowinę, to wszystkie obawy zniknęły. – Dostałem takiego wiatru w żagle, że mógłbym iść i iść. Poza tym reakcja ludzi na naszą akcję była bardzo pozytywna – dodaje.
A muzyka gra
Na ulicach zaczyna się robić tłoczno. Sznur samochodów i tłum ludzi na chodnikach. Słychać głośne rozmowy i śmiech. Uliczny gwar na chwilę milknie. Gdzieś niedaleko ktoś krzyczy: „Alleluja! Bóg cię kocha! Wielka z tego jest radocha!”. Przechodnie odwracają głowy w stronę białego namiotu. Niektórzy podchodzą bliżej. W środku trwa Msza św., ale w trochę innym wydaniu. Ludzie nie stoją sztywno w ławkach. Klaszczą i tańczą. Wymachują kolorowymi chorągwiami. Zespół zapewniający oprawę muzyczną nie oszczędza instrumentów. Muzykę słychać bardzo wyraźnie. Przed namiotem, na tych, którzy zdecydowali się zajrzeć do środka, czeka Piotr Mikołajczyk. Ewangelizator z okolic Torunia. Wyjaśnia inicjatywę „Przystani z Jezusem” i zaprasza do wspólnej modlitwy.
– Sam przez parę lat jeździłem na Sunrise – mówi. Pierwszym razem pojechał tylko na jeden dzień. – Chciałem zobaczyć i posłuchać pewnej znanej muzycznej gwiazdy – dodaje. Później wszystko potoczyło się błyskawicznie. – Festiwal mnie wciągnął. Tak jak początkowo był to tylko jeden dzień, to kolejnym razem zostałem na cały weekend i after party, które odbywa się na plaży – mówi. Piotrek przyznaje, że chociaż jest wolny od wszelkich nałogów, to zaczął dostrzegać, że czasami czuje się jak po zażyciu jakiegoś dopalacza. – To muzyka powodowała we mnie takie reakcje. Może niektórym wyda się to niedorzeczne, ale to właśnie muzyka mnie dogłębnie niszczyła – dodaje. Bóg w jego życiu był od zawsze, ale tylko w niedziele. Muzyka, jak sam przyznaje, przesłoniła wszystko inne. – Brakowało modlitwy, a czasami nawet sakramentów – przyznaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Przypominamy treść wywiadu, który pierwotnie opublikowany został w serwisie KAI styczniu br.
To nowa inicjatywa Księży Marianów, podejmowana w duchu Roku Jubileuszowego.
65-letni prałat Renzo Pegoraro zastąþił na tym stanowisku abp Vincenzio Paglię
Wyrok wywołał protesty nie tylko na Słowacji, ale także za granicą.
Premier Indii Narendra Modi nazwał katastrofę "nie do opisania".