Na początku był... odpust

- Wiele osób po prostu skorzysta z dobrej imprezy na mieście. Inni będą szukali czegoś więcej. Zadanie dominikanów polega na tym, żeby to "więcej" udało się ludziom odnaleźć - mówi o. Paweł Biszewski OP, organizator "Duszy Jarmarku św. Dominika".

Reklama

Popularny Dominik liczy sobie aż 753 lata. Część osób przechadzających się między kolorowymi straganami nie zawsze zdaje sobie sprawę z bogatej tradycji wydarzenia, w którym biorą udział. Jak doszło do powstania najsłynniejszego, największego i najstarszego z polskich jarmarków?

Modlitwa i zabawa

W 1260 roku papież Aleksander IV przyznał kilku dominikańskim klasztorom przywilej odpustowy, związany z dniem założyciela i patrona zakonu. Obok Paryża, Tuluzy i Awinionu w wyróżnionej grupie znalazł się także klasztor gdański. Papieska bulla zezwalała dominikanom z nadmotławskiego grodu udzielać każdemu odwiedzającemu ich kościół aż 100 dni odpustu. Co właściwie oznaczało to dla wiernych?

– Odpust od zawsze był i nadal jest skutkiem zadośćuczynienia. Daje możliwość na skrócenie, a nawet darowanie kary doczesnej za grzechy, jednak nie równa się rozgrzeszeniu, które otrzymujemy poprzez spowiedź – wyjaśnia o. Biszewski. Prawdopodobnie w wigilię święta patrona z klasztoru wyruszała uroczysta procesja z relikwiami. Po niej śpiewano nieszpory ku czci świętego, a następnie rozpoczynało się całonocne czuwanie połączone ze słuchaniem spowiedzi, zakończone o poranku jutrznią. Bicie dzwonów zapowiadało uroczystą Mszę św. odprawianą z kadzidłami, mnóstwem świec i ze śpiewami przy donośnym akompaniamencie instrumentów. – Odpust oznaczał darowanie kary, a więc wiązał się z wielką radością. Celebrowanie miłosierdzia Boga ucieleśniało się także w organizacji różnego rodzaju zabaw – mówi o. Biszewski. Dlatego w dni i pory niezabronione zakazami kościelnymi trwał w najlepsze wyszynk piwa, w karczmach namiętnie grywano w kości, śpiewano pieśni i tańczono przy gęślach i piszczałkach. – Na porządku dziennym były ludowe gry i zabawy z nagrodami m.in. wspinanie się na słupy, a także pokazy sztukmistrzów i kuglarzy występujących z niedźwiedziami. W XVII w. zaczęto organizować loterie pieniężne, choć początkowo były one gromione przez kaznodziejów – tłumaczy dr Sławomir Kościelak, historyk z Uniwersytetu Gdańskiego. Na zaimprowizowanych estradach pod gołym niebem występowały trupy wędrownych aktorów. To właśnie podczas Jarmarku św. Dominika Gdańsk, jako pierwsze miasto w Polsce, poznał sztuki Szekspira. Dyspensy wydawane z okazji jarmarku pozwalały świadczyć także usługi medykom ściągającym do Gdańska z całego kraju. Często byli to znachorzy, cyrulicy albo zwykli szalbierze oferujący uzdrawiające eliksiry „leczące wszystkie choroby”. Dlatego niejednokrotnie żądną sensacji gawiedź ściągały wrzaski „uzdrawianych” na świeżym powietrzu nieszczęśników.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama