- Wiele osób po prostu skorzysta z dobrej imprezy na mieście. Inni będą szukali czegoś więcej. Zadanie dominikanów polega na tym, żeby to "więcej" udało się ludziom odnaleźć - mówi o. Paweł Biszewski OP, organizator "Duszy Jarmarku św. Dominika".
Krokodyl w Motławie
– Z biegiem czasu jarmark dominikański, jak wiele tego typu przedsięwzięć, nabrał charakteru przede wszystkim wielkiej handlowej imprezy, bardzo korzystnej dla miasta – podkreśla dr Kościelak. Do Gdańska codziennie przypływali kupcy z całej Europy. „W miesiącu sierpniu odbywa się tu wielki jarmark czternaście dni i dłużej trwający, na który zbierają się Niemcy, Francuzi, Flamandy, Anglicy, Hiszpanie, Portugalczycy. I wtedy zawija do portu przeszło 400 okrętów naładowanych winem, jedwabiem, oliwą, cytrynami, konfiturami i innymi płodami” – wspominał Juliusz Ruggieri, nuncjusz papieski, który odwiedził Gdańsk w 1568 roku. Towary rozkładano na ziemi albo wystawiano w kramie. Były to zazwyczaj lekkie drewniane budy, często bez ścian, nie zawsze posiadające ladę. Popularna była również sprzedaż obnośna. Niezwykłego widoku dostarczali polscy flisacy, zwani w Gdańsku szymkami. Chodzili obwieszeni glinianymi garnkami tak szczelnie, że trudno było ich dostrzec spod skorup. Chociaż przy każdym ruchu szymka naczynia uderzały o siebie, podobno się nie rozbijały. Żyjący z jałmużny dominikanie krążyli pośród handlarzy i kupujących, prosząc o datki na utrzymanie konwentu. Wszystko zmieniło na początku XVI wieku. – W dobie reformacji możemy mówić o sekularyzacji Dominika, czyli stanowczego odcięcia od katolickich tradycji i korzeni. Do tego stopnia, że zakonnikom zakazywano kwestować pośród gości jarmarku – wyjaśnia dr Kościelak. W ciągu kilku lat katolicy stali się nieliczną i w dodatku prześladowaną mniejszością. We wrześniu 1523 roku dominikański klasztor został po raz pierwszy, ale nie ostatni, zdemolowany i splądrowany. Mimo że trzysta lat później zakonnicy ostatecznie zostali zmuszeni do opuszczenia Gdańska, tradycja Dominika przetrwała do II wojny światowej. Wielkiemu handlowemu wydarzeniu nie zaszkodziło nawet przejęcie władzy przez nazistów z NSDAP. Trwanie jarmarku tylko raz wydawało się zagrożone, kiedy w 1938 roku w Motławie pojawił się... dwumetrowy krokodyl. Zwierz jakimś sposobem zbiegł właścicielom cyrku. Na szczęście wypatrzono go i wyłowiono, nim zdążył kogokolwiek pożreć. Rok później nikt już nie myślał o zabawie. 1 września Niemcy zaatakowały Polskę.
Dusza jarmarku
Powrót do tradycji Dominika nastąpił dopiero 26 lat po wojnie. Od tej pory jarmark cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem mieszkańców Pomorza i turystów z całego kraju. W zeszłym roku wielobarwne stragany ze starociami, antykami, wyrobami artystycznymi odwiedziło blisko 6,5 miliona osób. Organizatorzy, chociaż za główny symbol wydarzenia obok tradycyjnego karmazynowego koguta wybrali Hermesa, mitycznego boga kupców, zapewniają także, że pamiętają, jakie są korzenie Dominika. – Uroczystości odpustowe związane są z imprezą handlową i atrakcjami kulturalnymi. Tak było dawniej i ten dobry zwyczaj przetrwał do dziś, dzięki owocnej współpracy z ojcami dominikanami – podkreśla Joanna Czauderna-Szreter, współorganizatorka jarmarku. Podobnego zdania jest o. Biszewski. – Człowiek jest jednością duchowo-cielesną. Miasto dba o komercyjną i artystyczną stronę wydarzenia, a dominikanie wzbogacają jarmark o aspekt metafizyczny. Wzajemnie sobie pomagamy – mówi. Dlatego już od kilkunastu lat w kościele św. Mikołaja organizowana jest „Dusza Jarmarku św. Dominika”. Co to takiego? – Przez dwa tygodnie zapraszamy wszystkich – gości oraz mieszkańców Trójmiasta do wspólnej modlitwy, słuchania słowa Bożego, udziału w nabożeństwach różańcowych i interesujących debatach – tłumaczy o. Biszewski. W tym roku katechezy i dyskusje na temat sakramentów poprowadzi o. Tomasz Grabowski OP, który odpowie na pytania: po co mamy chodzić na Msze św., dlaczego warto się spowiadać, do czego potrzebne są sakramenty? – To swojego rodzaju miejskie rekolekcje. Z jednej strony mamy zgiełk ulicy i jarmarczną atmosferę, z drugiej ciszę kościoła, w którym mówi się o fundamentalnych dla człowieka sprawach. To również okazja do poznania dominikańskiej duchowości – podkreśla o. Biszewski. Co jest jej wyróżnikiem? – Duchowość jest jedna – Chrystusowa. My staramy się łączyć wiarę z rozumem. Dlatego większy nacisk kładziemy na uświadomienie niż na umoralnienie. Jednak najlepiej poznają nas ci, którzy nas odwiedzą. Zapraszamy wszystkich, nie tylko wierzących – uśmiecha się o. Biszewski.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
Kalendarium najważniejszych wydarzeń 2024 roku w Stolicy Apostolskiej i w Watykanie.
„Jesteśmy z was dumni, ponieważ pozostaliście tymi, kim jesteście: chrześcijanami z Jezusem” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.