"Gazeta Wyborcza" świętuje. Pierwsze polskie dziecko z in vitro opuszcza Kościół.
Agnieszka Ziółkowska – pierwsze polskie dziecko z in vitro – wystąpiła z Kościoła. Apostazji dokonała w czwartek po południu w jednym z kościołów na poznańskim Grunwaldzie – czytamy na wyborcza.pl .
Ziółkowska już dawno stała się twarzą medialną zwolenników metody in vitro. Na co dzień współpracuje z ze Stowarzyszeniem „Nasz Bocian”, które ma spory udział w inicjatywach samorządowych, polegających na dofinansowywaniu procedury in vitro z miejskich budżetów. Kilka miesięcy temu „Gazeta Wyborcza”, niedługo po opublikowaniu dokumentu bioetycznego Konferencji Episkopatu Polski, opublikowała jej list, w którym już wtedy ogłosiła swoje plany apostazji.
„Hierarchowie kościelni mają prawo przekonywać wiernych, by nie korzystali z tej metody leczenia niepłodności. Jednakże zabierając tak zdecydowanie głos w debacie publicznej, apelując już nie do sumienia wiernych, tylko do polityków o zakazanie in vitro w Polsce, powinni stosować te same zasady, które obowiązują wszystkich uczestników dyskursu publicznego: trzymać się faktów oraz nie piętnować i nie obrażać innych ludzi, tu - dzieci poczętych tą metodą i ich rodziców” – pisała wtedy.
Ziółkowska w swoim liście napisała także że „in vitro nie jest wyrafinowaną aborcją”, że dzieci urodzone za pomocą tej metody nie są upośledzone, nie mają wad rozwojowych, nie są poczęte w sposób niegodny, nie są wyprodukowane, wyhodowane, „nie są dziećmi Frankensteina”.
Zadaniem Kościoła jest zawsze obrona życia: od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Biskupi podkreślają, że procedura in vitro jest niegodziwa i nieetyczna, niezależnie od wyznawanej religii i światopoglądu. Przypominają, że z wielu powodów powinna wzbudzać powszechny sprzeciw i jedynie propaganda relatywizmu sprawia, że poddaje się dyskusji podstawowe pojęcia, takie jak godność, życie, zdrowie, człowieczeństwo.
„W całej sprawie jest jeden kluczowy paradoks. Trzydziestoletnia Agnieszka Ziółkowska cieszy się samodzielnym, zdrowym i wolnym życiem. W imię tej wolności podpisała akt apostazji. W tej historii przemilczano jednak pewien bolesny fakt. Gdyby znalazła się na miejscu swoich sióstr czy braci poczętych na szkle, o żadnej apostazji nie byłoby dzisiaj mowy. Głos Kościoła jest właśnie ich głosem” – zauważa Marzena Nykiel na portalu wpolityce.pl .
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.