Grzegorz Dobija był jak desperat: – Nie miałem „zaliczonej” Drogi Krzyżowej ani Gorzkich Żali do bierzmowania. Nie miałem wyjścia – musiałem pojechać, żeby to jakoś ratować. Ale to, co mnie tam spotkało... Rewolucja.
Proszę pani, my musimy mieć Pismo Święte. Każdy swoje. I musimy w każdej klasie o tym mówić jak było. I musimy się regularnie spotykać – tak powitali swoją katechetkę Wiolettę Łakomiec gimnazjaliści z bielskiej Jedynki po powrocie z kursu dla młodzieży, który w Lipniku prowadziła ekipa Diecezjalnej Szkoły Nowej Ewangelizacji w Bielsku-Białej. – Nie mówiłam im, jak będzie. Zachęciłam tylko, że „będzie inaczej niż zwykle”. Zaufali, pojechali i... się zaczęło – uśmiecha się Wioletta Łakomiec.
„Zapięci pod szyję”
– Pomyślałem – muszę przetrwać. To tylko jeden weekend – opowiada Grzegorz Dobija. – Do bierzmowania wypada iść, a ja nie spełniam warunków. Prosiłem panią, żeby porozmawiała z księdzem i żeby dał mi szansę, jeśli zaliczę ten kurs. Myślałem, że tam będziemy się bez przerwy modlić i że wszyscy będą no... – tacy „zapięci pod szyję”. – Bardzo chciałem jechać na kurs, ale wszystko było przeciwko mnie – mówi Michał Nędzka. – Niewyobrażalny ból brzucha, gorączka w dniu wyjazdu. Ale wiedziałem, że choćby w kawałkach, muszę jechać. – Byłam taka „wierząca, ale niepraktykująca” – wyznaje Ola Zajdlicz. – Nie wiedziałam, czy mam tam być. Na dodatek nie zdążyłam na autobus i musiałam biec przez pół miasta, żeby się do tego Lipnika nie spóźnić. Pomyślałam, że jak zdążę, to mam tam być. Zdążyłam. – Przed kursem moje życie to były nieustanne kłótnie z rodzicami o bzdury: że muszę posprzątać albo iść do sklepu, bo mama czegoś zapomniała kupić. Po tym kursie mija drugi tydzień, a ja się ani razu z mamą nie pokłóciłam. Nie wiem co się stało, ale wszystko jest inne – dodaje Natalia Szczygieł.
On chce być przy nas
– Dawid i Goliat – te dwie postaci były tematem przewodnim tego weekendu – wyjaśnia ks. Krzysztof Walczak, który posługiwał w czasie kursu. – Każdy z nas ma jakiegoś Goliata, jakąś słabość, którą musi pokonać. Trzeba się zastanowić, jak to zrobić. Tę moc daje nam Chrystus, sami z siebie nic nie możemy, jesteśmy za słabi. Staraliśmy się, żeby tego doświadczyli młodzi na tym kursie. – Od pierwszego dnia słuchaliśmy o tym, jak bardzo Pan Bóg nas kocha, nawet wtedy, kiedy grzeszymy. On chce być przy nas cały czas. Nawet jeśli przyjaciele nas zawiodą i opuszczą – dodają Kamil Magosz, Paweł Patri i Natalia Momot. – Słuchaliśmy o Goliacie, którego musimy w sobie pokonać, i Dawidzie – mocy Pana Boga, która w tej walce jest decydująca. W grupach rozmawialiśmy o naszych talentach, o tym, jak jesteśmy ważni i wartościowi dla Pana Boga, przygotowywaliśmy różne punkty dnia.
– Tam się dowiedziałam, czym jest wiara – mówi Ola. – Że to taki skok na bungee – rzucasz się w ramiona Pana Boga, ufasz mu na sto procent. Niedawno, w szatni przed wuefem umawiałyśmy się z Natalią na poranną Mszę św. Inne dziewczyny patrzyły na mnie zszokowanie: „to ty się nawróciłaś??? Jak? Gdzie?”. Kiedy kilka dni temu pojechałam na biwak harcerski, uświadomiłam sobie, że się rano nie pomodliłam. Zaproponowałam wszystkim wieczorem wspólną modlitwę. Byli zdziwieni, że ja proponuję takie coś, ale się im spodobało.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).