Dawid, Goliat i bungee

Urszula Rogólska; GN 14/2013 Bielsko-Biała

publikacja 12.04.2013 09:30

Grzegorz Dobija był jak desperat: – Nie miałem „zaliczonej” Drogi Krzyżowej ani Gorzkich Żali do bierzmowania. Nie miałem wyjścia – musiałem pojechać, żeby to jakoś ratować. Ale to, co mnie tam spotkało... Rewolucja.

Gimnazjaliści z bielskiej Jedynki i ich katechetka Wioletta Łakomiec, która zaprosiła uczniów na kurs dla młodzieży DSNE Urszula Rogólska Gimnazjaliści z bielskiej Jedynki i ich katechetka Wioletta Łakomiec, która zaprosiła uczniów na kurs dla młodzieży DSNE

Proszę pani, my musimy mieć Pismo Święte. Każdy swoje. I musimy w każdej klasie o tym mówić jak było. I musimy się regularnie spotykać – tak powitali swoją katechetkę Wiolettę Łakomiec gimnazjaliści z bielskiej Jedynki po powrocie z kursu dla młodzieży, który w Lipniku prowadziła ekipa Diecezjalnej Szkoły Nowej Ewangelizacji w Bielsku-Białej. – Nie mówiłam im, jak będzie. Zachęciłam tylko, że „będzie inaczej niż zwykle”. Zaufali, pojechali i... się zaczęło – uśmiecha się Wioletta Łakomiec.

„Zapięci pod szyję”

– Pomyślałem – muszę przetrwać. To tylko jeden weekend – opowiada Grzegorz Dobija. – Do bierzmowania wypada iść, a ja nie spełniam warunków. Prosiłem panią, żeby porozmawiała z księdzem i żeby dał mi szansę, jeśli zaliczę ten kurs. Myślałem, że tam będziemy się bez przerwy modlić i że wszyscy będą no... – tacy „zapięci pod szyję”. – Bardzo chciałem jechać na kurs, ale wszystko było przeciwko mnie – mówi Michał Nędzka. – Niewyobrażalny ból brzucha, gorączka w dniu wyjazdu. Ale wiedziałem, że choćby w kawałkach, muszę jechać. – Byłam taka „wierząca, ale niepraktykująca” – wyznaje Ola Zajdlicz. – Nie wiedziałam, czy mam tam być. Na dodatek nie zdążyłam na autobus i musiałam biec przez pół miasta, żeby się do tego Lipnika nie spóźnić. Pomyślałam, że jak zdążę, to mam tam być. Zdążyłam. – Przed kursem moje życie to były nieustanne kłótnie z rodzicami o bzdury: że muszę posprzątać albo iść do sklepu, bo mama czegoś zapomniała kupić. Po tym kursie mija drugi tydzień, a ja się ani razu z mamą nie pokłóciłam. Nie wiem co się stało, ale wszystko jest inne – dodaje Natalia Szczygieł.

On chce być przy nas

– Dawid i Goliat – te dwie postaci były tematem przewodnim tego weekendu – wyjaśnia ks. Krzysztof Walczak, który posługiwał w czasie kursu. – Każdy z nas ma jakiegoś Goliata, jakąś słabość, którą musi pokonać. Trzeba się zastanowić, jak to zrobić. Tę moc daje nam Chrystus, sami z siebie nic nie możemy, jesteśmy za słabi. Staraliśmy się, żeby tego doświadczyli młodzi na tym kursie. – Od pierwszego dnia słuchaliśmy o tym, jak bardzo Pan Bóg nas kocha, nawet wtedy, kiedy grzeszymy. On chce być przy nas cały czas. Nawet jeśli przyjaciele nas zawiodą i opuszczą – dodają Kamil Magosz, Paweł Patri i Natalia Momot. – Słuchaliśmy o Goliacie, którego musimy w sobie pokonać, i Dawidzie – mocy Pana Boga, która w tej walce jest decydująca. W grupach rozmawialiśmy o naszych talentach, o tym, jak jesteśmy ważni i wartościowi dla Pana Boga, przygotowywaliśmy różne punkty dnia.

– Tam się dowiedziałam, czym jest wiara – mówi Ola. – Że to taki skok na bungee – rzucasz się w ramiona Pana Boga, ufasz mu na sto procent. Niedawno, w szatni przed wuefem umawiałyśmy się z Natalią na poranną Mszę św. Inne dziewczyny patrzyły na mnie zszokowanie: „to ty się nawróciłaś??? Jak? Gdzie?”. Kiedy kilka dni temu pojechałam na biwak harcerski, uświadomiłam sobie, że się rano nie pomodliłam. Zaproponowałam wszystkim wieczorem wspólną modlitwę. Byli zdziwieni, że ja proponuję takie coś, ale się im spodobało.

Dawid zwycięża Goliata

– Bardzo przeżyłam spowiedź – mówi Natalia Szczygieł. – To nie była taka zwyczajna spowiedź. Rozmawialiśmy z księdzem twarzą w twarz. Dla każdego z nas miał czas. Czułam, że to dzięki księdzu, jego słowom pocieszenia, radości, naprawdę sam Jezus jest tam obecny. Wszyscy dzielą się też jak wielkim doświadczeniem była dla nich modlitwa wstawiennicza: – Ksiądz i ktoś z ekipy modlili się nad nami, a właściwie rozmawiali o nas z Panem Bogiem swoimi słowami, nie formułkami – mówi Grzegorz. – Nie spodziewałem się po tej modlitwie niczego nadzwyczajnego, ale to co się działo we mnie, w środku, naprawdę było nadzwyczajne. Nie umiem tego opowiedzieć. Fizycznie czułem, że wychodzi ze mnie to, co niedobre, złe, a przychodzi taki przedziwny spokój. Dawid zwycięża Goliata.

Opowiadają o łzach, które płynęły rzeką, choć oni zazwyczaj nie płaczą, o spokoju, który przychodził po każdej modlitwie. – Jesteśmy bardzo wdzięczni całej ekipie posługujących – dodaje Kamil Magosz. – Byli cały czas dla nas, bardzo się za nas modlili, rozmawiali z nami o wszystkim. Przekonali nas, że Pan Jezus to nie jest coś odległego, ale Ktoś, Kto jest cały czas obok nas. Ktoś więcej niż przyjaciel.

Jest inaczej

– Kiedy wróciłam, chciałam mówić o tym wszystkim, co przeżyłam – mówi Ola. – Nie wiem, jak wcześniej mogłam żyć bez Pana Jezusa. Dziękuję księdzu za to, jaki dla nas był. On wszystko rozumiał, chciał nas słuchać. Usłyszałam, że mogę tyle dobrego zrobić dla siebie i dla innych. Wiem już, że moje życie będzie inne, że Dawid wygrywa bitwę z Goliatem, że sam Jezus wygrał bitwę o mnie. – Inaczej postrzegam Pana Boga – dodaje Grzegorz. – Czuję, że cały czas dla kogoś coś znaczę, ktoś się o mnie martwi. Nie czuję się samotny. Nawet łatwiej mi się mobilizować do nauki. – Inaczej uczestniczę we Mszy św., uważnie słucham słów Ewangelii. Codziennie czytam Pismo Święte – mówi Michał Nędzka. – Spotkałem Pana Boga i wiem, że on jest nie tylko w kościele i że mogę tak zwyczajnie rozmawiać z Nim nawet w domu. Wszyscy opowiadają, że przed kursem byli tylko mijającymi się na korytarzu znajomymi. Teraz cały czas spędzają ze sobą. Mówią, że tak naprawdę nikt nie jest w stanie zrozumieć tego, co przeżyli, póki sam tego nie doświadczy.

Marne narzędzia

– Codziennie patrzę na nich w szkole, rozmawiam, odbieram maile, sms-y i wiadomości na  facebooku – mówi Wioletta Łakomiec. – I coraz szerzej otwieram oczy zaskoczona tym, jak Pan potrafił zadziałać w ich życiu. W szkole spędzają ze sobą czas na przerwach, razem umawiają się na poranne Msze św. A jednocześnie są gotowi iść do każdej klasy opowiadać o swoich przeżyciach. Nie chciałabym, żeby im „przeszło”. Postanowiliśmy spotykać się razem raz w tygodniu na wspólnym czytaniu Pisma Świętego. Wśród rodziców tej młodzieży jest też mama, która zadeklarowała, że jest gotowa wozić tę grupę na środowe spotkania Diecezjalnej Szkoły Nowej Ewangelizacji w bielskim kościele św. Pawła. Mam nadzieję, że nic nie zgasi tego płomienia.

Kolejny kurs dla młodzieży prowadzony przez DSNE zaplanowano na listopad. Już dziś zapisało się na niego ponad dwudziestu gimnazjalistów z Jedynki. Nikt im nie kazał. Słuchali tylko świadectw swoich kolegów w szkole... W czasie kursu, modlitwą wstawienniczą, jako animatorzy i osoby głoszące poszczególne konferencje (tzw. tematy), posługiwali: ks. Krzysztof Walczak, Monika Nowaczek, Marta Krawczyk, Kasia Kacorzyk, Kamil Orlicki i Łukasz Kacorzyk. Nie kryją zdumienia tym, co dzieje się teraz w środowisku gimnazjalistów, którzy byli na prowadzonym przez nich kursie. – To zadziwiające, co mówią gimnazjaliści, bo tak między nami, te rekolekcje były takie zwyczajne – uśmiecha sie Łukasz Kacorzyk. – Ale to tylko dowód na to że my jesteśmy takimi marnymi narzędziami, a Pan Bóg już w sercach młodych ludzi zrobił swoje.

Poznaj DSNE

W każdą środę o 20.00 DSNE zaprasza do kościoła św. Pawła na bielskim osiedlu Polskich Skrzydeł na spotkania modlitewne (o 19.20 – Msza św.), a w drugie niedziele miesiąca o 14.00 (najbliższa 14 kwietnia) – także tutaj – na Msze św. z modlitwą o uzdrowienie. Więcej o DSNE na: www.sne.bielsko.pl.

Świadomość obecności Jezusa

Ks. Krzysztof Walczak, posługiwał w czasie kursu dla młodzieży DSNE

– W Lipniku mówiliśmy o Bożej miłości, o grzechu, o tym, że Bóg kocha każdego takim, jakim jest, nie pogardza nikim, przyjmuje nas z miłością, mimo naszych słabości i upadków. Ktoś z ekipy prowadzących poprosił mnie, żebym naprawdę zwrócił uwagę na sakrament spowiedzi, żeby właściwie go przeżyli. Jestem mocno zbudowany tymi spowiedziami – spowiadali się twarzą w twarz, chcieli takiego bezpośredniego kontaktu. Rozmawialiśmy o tym, co dla nich ważne, ze świadomością obecności Jezusa w naszej rozmowie. To był także czas, w którym duża rolę grały emocje. Nie było nas tam wielu – nieco ponad 20 osób. Byliśmy cały czas razem, była okazja do integracji, do rozmów także w wolnym czasie. Oni czuli i wiedzieli, że cała ekipa jest dla nich.

Kościół nie musi być smutny

ks. dr Przemysław Sawa, dyrektor Diecezjalnej Szkoły Nowej Ewangelizacji

– Przeprowadzony przez naszą wspólnotę kurs dla młodzieży w Lipniku, a także tegoroczne posługi wielkopostne w czasie rekolekcji parafialnych w Kątach (diecezja rzeszowska), Wieczni Kościelnej (diecezja płocka), Będzinie (diecezja sosnowiecka), Łodygowicach Górnych oraz młodzieżowych w Wadowicach i w Strumieniu utwierdzają nas w przekonaniu, jak wielkie jest pragnienie żywego Kościoła, doświadczenie obecności i mocy Zmartwychwstałego Jezusa w codziennym życiu zarówno ludzi młodych, jak i dorosłych. Od uczestników rekolekcji do dziś dostajemy wiele świadectw. Piszą, iż nie mieli pojęcia, że wiarę można przeżywać w taki sposób; że Kościół nie musi być smutny i ospały, że może być autentycznie żywy, a wiara realną siłą w codzienności. To nas utwierdza w posłudze oraz gotowości do podjęcia posługi w kolejnych parafiach. Kalendarz jest otwarty.