Małe ugrupowanie salafickie zwane Magles Szura al-Mudżahddin przyznało się do ataku rakietowego przeprowadzonego w czwartek rano z palestyńskiej Strefy Gazy na Izrael podczas wizyty w tym kraju prezydenta USA Baracka Obamy.
Islamiści poinformowali na swojej stronie internetowej, że wystrzelili rakiety, żeby pokazać, iż izraelska obrona powietrzna nie jest w stanie powstrzymać ataków na państwo żydowskie w czasie wizyty amerykańskiego prezydenta.
Salafici reprezentują fundamentalistyczny nurt islamu.
Dwie rakiety eksplodowały w czwartek rano na południu Izraela. "Jedna z rakiet wybuchła na podwórku domu w mieście Sderot, powodując zniszczenia. Drugi pocisk eksplodował na polu" - powiedział rzecznik policji.
W wyniku eksplozji nikt nie został ranny.
Do ostrzału doszło podczas drugiego dnia wizyty prezydenta Obamy, który w czwartek spotkał się na Zachodnim Brzegu Jordanu z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem.
Poprzednio pociski rakietowe wystrzelone ze Strefy Gazy spadły na Izrael 26 lutego w pobliżu Aszkelonu na południu kraju. Również wówczas nikt nie odniósł obrażeń. Był to pierwszy atak rakietowy od czasu ośmiodniowej operacji izraelskich wojsk w kontrolowanej przez radykalne palestyńskie ugrupowanie Hamas Strefie Gazy w listopadzie 2012 roku. Zginęło wówczas 177 Palestyńczyków, w tym ponad 100 cywili, oraz sześciu Izraelczyków: czterech cywili i dwóch żołnierzy.(PAP)
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.