Słowa za koszyk jagód

Początek kazania powinien być jak poranny zapach dobrej kawy. Środek tłumaczy, jak ten zapach powstaje. A zakończenie to jak zrobienie komuś filiżanki aromatycznego cappuccino – tak ks. Andrzej Ziółkowski CM odkrywa przed swoimi studentami tajniki głoszenia dobrych homilii.

Reklama

Ksiądz Ziółkowski wie, co mówi. Jest specjalistą od kazań – wykładowcą teologii pastoralnej i homiletyki w Instytucie Teologicznym Księży Misjonarzy oraz homiletyki w WSD Ojców Franciszkanów Konwentualnych i Reformatów w Krakowie. Jego droga do odkrycia tego powołania była dość barwna. Najpierw chciał zostać leśnikiem, ale ostatecznie rozpoczął naukę w zielonogórskim Zespole Szkół Budowlanych. Tam uczył się budować drogi i mosty, a na koniec zrealizował film „Stabilizacja gruntów popiołami lotnymi”. – Pan Bóg mnie chyba wtedy przygotowywał, żebym dziś budował mosty i drogi między ludźmi – podsumowuje z uśmiechem ten czas.

Jedyna opcja: misjonarze

Od samego początku Andrzejowi towarzyszyła jednak duchowość Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo. – Gdy tylko podjąłem decyzję o zostaniu księdzem, wiedziałem, że będę misjonarzem. Innych opcji nawet nie brałem pod uwagę. Pochodzę z parafii misjonarskiej w Nowogrodzie Bobrzańskim, którą zgromadzenie zaraz po wojnie w 1945 roku objęło na ziemiach zachodnich. Byli tam obecni do 2000 r. Chrzcił mnie więc także misjonarz – ks. Jan Majchrzycki. Jednak pierwszym misjonarzem, który zapadł w pamięć młodego Andrzeja, a jednocześnie wywarł na niego przeogromny wpływ, był śp. ks. Stanisław Strycharz CM. – Przygotowywał mnie do I Komunii św., przyjął do ministrantów. Moje najmilsze wspomnienia z dzieciństwa są związane właśnie z nim.

Ksiądz Andrzej wraca szczególnie do jednego – zdawałoby się – mało znaczącego wydarzenia. – Kiedyś przyszedłem służyć do Mszy przez pomyłkę o godzinę za wcześnie. On wziął mnie do swojego pokoju pełnego książek, zrobił herbatę, posadził w wielkim fotelu. Czułem się wtedy jak w innym, piękniejszym świecie. Później, gdy jeździłem do niego już jako dorosły mężczyzna i ksiądz, zawsze czułem się u niego tak błogo jak wtedy. To był – mogę śmiało o nim powiedzieć – ksiądz romantyk.

Słowiańska dusza

Ten duch romantyzmu drzemie chyba także w ks. Andrzeju, choć nie chce się do tego oficjalnie przyznać. Jednak słuchając jego opowieści o wyjazdach na Wschód w ramach misji: do Rosji, na Białoruś, Ukrainę, na Bukowinę – tę ukraińską i tę rumuńską, gdzie ks. Andrzej dostrzega nie przygnębiającą biedę, ale wzruszającą prostotę, trudno się oprzeć temu „podejrzeniu”. – Na Wschodzie można dotknąć pierwotnego Kościoła, bardzo ubogiego, ale bez skazy statyczności. Prostota tych ludzi to czyste piękno. Gdyby Pan Jezus urodził się na Białorusi, Ewangelia miałaby kształt prostych białoruskich pieśni, a przypowieści mówiłyby o zbieraniu żurawiny na bagnach, jagód i grzybów w białoruskich borach – mówi.

Dostrzega też specyficzne zalety katolików na Wschodzie – pomimo kilkudziesięcioletniego okresu zniewolenia zachowali oni ewangeliczną radość wiary. – Zdarza się często, że po rekolekcjach dostanę jako dowód wdzięczności ziemniaki, kurę, jabłka. Pewna pani po każdej Mszy przynosiła mi litr jagód i mówiła: „To za kazanie”. Z Rosji ks. Ziółkowski przywiózł także swój – jak to nazywa – „pseudonim literacko-internetowy” – Андрюля (Andriula). Wymyśliła go pani Mira, skośnooka rosyjska katoliczka, która brała udział w rekolekcjach ks. Andrzeja w moskiewskiej katedrze Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. – Wcześniej słyszałem tylko tradycyjne Andriej, ona jedyna użyła tego określenia – wspomina. – Spodobało mi się, więc wziąłem ten kawałek przyjaznej Rosji ze sobą do Polski. A czy wie pani, że Pan Bóg lepiej rozumie w języku rosyjskim? Jak czytam brewiarz po rosyjsku, to nawet lepiej mi się modli – żartuje.

Współczesne przypowieści

Andriula idzie także z duchem czasów. – Dziś ludzie, a w szczególności młodzi, korzystają głownie z internetu, bo zawiera radio, telewizję i gazety. Myślę, że to jest nasze – księży – pole do działania. Trzeba pokazywać się w internecie. Ksiądz Andrzej ma więc swoją stronę (www.andriula.pl), na której od 2010 roku regularnie prowadzi blog. Od niedawna we współpracy z klerykami realizuje też nowy multimedialny projekt „Ewangeliczne krople” w internetowej telewizji Meteor.tv. Dla młodego człowieka najważniejsze jest, żeby materiał znaleziony w sieci był krotki. Jeśli coś trwa dłużej niż 3 minuty, tego się już nie ogląda. Można się przeciw temu buntować, zżymać, ale można to także wykorzystać w dobry sposób, jak to robi ks. Andrzej.

„Ewangeliczne krople” to właśnie dwuminutowe filmiki zawierające krotki komentarz do niedzielnej Ewangelii, ale nie w formie nudnych, nasączonych teologicznym, niezrozumiałym dla przeciętnych zjadaczy chleba słownictwem. To swoiste monodramy, wskazujące adekwatność sytuacji opisanych Ewangelii w odniesieniu do problemów współczesnego świata. Proste i ciekawe, skutecznie zapadają w pamięć. – Pan Jezus mówił do uczniów w przypowieściach, przyrównując na przykład królestwo Boże do pracy w winnicy. To było bliskie ówczesnym ludziom – wyjaśnia. – Ja, głosząc kiedyś rekolekcje na Wschodzie, przyrównałem królestwo niebieskie do ich zbiorki kartofli. Bo czym jest dla nich ta zbiórka kartofli? Sensem życia.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama