Asia, Hania, Marcelina i Angie przyjechały do Warszawy na misje – spróbują uleczyć stolicę z największej choroby. Ludzkiej samotności.
Pod drzwiami pani Marii dziewczyny nerwowo przestępują z nogi na nogę. – Jak zacząć? „Jesteśmy ze wspólnoty Domy Serca”... i co dalej? – rozmawiają między sobą. Kobieta ma piękny dom, sama także wygląda schludnie i elegancko. Z chęcią zaprasza do środka. Na pierwszy rzut oka niczego jej nie brakuje. Prawdziwą historię zdradzają smutne oczy. Kiedyś była aktywną osobą, otaczała się ludźmi, ale od czasu udaru nie wychodzi z domu. Do tej pory nie może pogodzić się z chorobą, która „pogrzebała jej życie”. – Możemy jeszcze panią odwiedzić? – pytają dziewczyny. Na twarzy kobiety pojawia się uśmiech. Po raz pierwszy od długiego czasu.
Pani Maria nie jest jedyną osobą, którą poznały wolontariuszki. Odwiedziły także bezdomnych zamieszkujących żerański kanał, ubogie rodziny i schorowaną babuleńkę, która twierdzi, że ojciec święty ku rozweseleniu język jej pokazuje. I nadal szukają ludzi, którym mogą pomagać. Nie uleczą Warszawy ze wszystkich bolączek, ale pomogą zaradzić jednej – samotności. Chociażby przez dobre słowo, pocieszenie czy przyjacielską obecność. – Maryja także stała pod krzyżem. Jej bycie po ludzku niczego nie zmieniało, nie ujmowało Chrystusowi cierpienia, a jednak było miłością. Dawało siłę. My także chcemy być obecne w ludzkich biedach – mówią wolontariuszki.
Pełniej żyć
Asia, Hania, Marcelina i Angie do stolicy przyjechały w ramach Międzynarodowego Ruchu Misyjnego „Domy Serca”, którego pierwszy dom w Polsce na początku listopada powstał na Pradze. Marcelina pochodzi spod czeskiej granicy i nigdy nie myślała, że kiedykolwiek na kilkanaście miesięcy zrezygnuje z dotychczasowego życia. Hania również pochodzi ze Śląska, ale do Warszawy przyjechała z Krakowa, gdzie spędziła ostatnich 8 lat. – Kiedy usłyszałam o Domach Serca, zrozumiałam, że to jest coś mojego. Ten charyzmat odkryłam w sobie. Zostawiłam przyjaciół, pracę, miasto i postanowiłam zamieszkać w warszawskiej wspólnocie – wspomina Hania.
Asia z kolei pod koniec studiów zainteresowała się wolontariatem. Jako szósta polska misjonarka Domów Serca kilkanaście miesięcy spędziła w Argentynie i Salwadorze. – Dzięki temu nauczyłam się pełniej żyć i wsłuchiwać w człowieka. Po powrocie do Polski bardzo chciałam, aby podobny dom powstał także w naszym kraju. Okazało się, że zainteresowanie wśród młodzieży było na tyle duże, że odpowiedzialni zdecydowali się otworzyć go w Warszawie – mówi. W stolicy będzie do wiosny. Potem chce wrócić na Pomorze do rodzinnej miejscowości. Tam w ramach wspólnoty św. Maksymiliana Kolbe (świecka gałąź dla osób posiadających rodziny lub chcących łączyć wolontariat z pracą zawodową) na co dzień będzie żyła charyzmatem współczucia i pocieszenia, jednocześnie pracując.
Z misyjnym ruchem najdłużej związana jest Angie, rodowita Argentynka. Domy Serca poznała w wieku 16 lat. Choć angażowała się w ich pracę m.in. w swoim kraju i Chile, nigdy nie myślała, że to tak naprawdę jej powołanie. – Po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że chciałabym się zaangażować w tę misję jako osoba konsekrowana. Teraz daję sobie czas do namysłu – mówi.
Dobrze kochać
Domy Serca założył w 1990 r. we Francji o. Thierry de Roucy, ówczesny generał Służebników Jezusa i Maryi. Choć powstały jako próba odpowiedzi na płacz cierpiących dzieci w najbiedniejszych dzielnicach świata, obecnie skierowane są tak naprawdę do każdej osoby. Pierwsze placówki powstały w Argentynie i Brazylii. W tej chwili Domy Serca znajdują się w 23 krajach, tj. w Peru, we Włoszech, na Filipinach, w Japonii, na Kubie, w Rumunii czy USA. Każdy dom prowadzony jest przez 4–5 młodych wolontariuszy i każdy ma inną specyfikę. W Senegalu wolontariusze wychodzą do ludzi żyjących na wysypiskach, w Salwadorze do prostytutek i chorych, we Lwowie do studentów. W Brazylii i Indiach funkcjonują Wioski Domów Serca dające schronienie bezdomnym, dzieciom czy niepełnosprawnym. W pomoc potrzebującym angażują się wolontariusze, osoby świeckie i duchowne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.