Siostro, nie siadaj!

Sterty papierów do wypełnienia i nie zawsze przyjazne środowiska. Jednak, gdy katecheta kocha swoje powołanie, nie ma mocnych.

Reklama

Tysiące dzieci i młodzieży na Warmii i Mazurach zajęło swoje miejsca w szkolnych ławach, aby zdobywać wiedzę i nowe umiejętności. Wśród zagadnień podejmowanych przez nauczycieli są także prawdy o Bogu i Kościele, które przekazuje kilkuset katechetów, duchownych i świeckich.

Na dobry początek

W ostatnim czasie Wydział Nauki Katolickiej Kurii Metropolitarnej w Olsztynie zorganizował konferencje dla katechetów. Podczas spotkania, prowadzonego przez ks. dr. Wiesława Więcka, dyrektora wydziału, wypowiadali się przedstawiciele kuratorium, urzędu wojewódzkiego, ośrodków doskonalenia nauczycielskiego, wydziału teologii i środowiska katechetycznego. Podsumowania dokonał abp Wojciech Ziemba.

– Rozpoczynamy nowy rok szkolny w wyjątkowej sytuacji. Nagromadziło się wiele różnych okoliczności, które taką opinię usprawiedliwiają: ogłoszenie Roku Wiary, nowa ewangelizacja i podjęta u nas inicjatywa rekolekcji ewangelizacyjnych we wszystkich parafiach archidiecezji warmińskiej, połączonych z peregrynacją obrazu Matki Bożej Miłosierdzia – mówił metropolita warmiński. Arcybiskup zwrócił także uwagę na problem, jakim jest ogólna obojętność występująca w wielu dziedzinach życia religijnego i społecznego. – Walka między dobrem i złem zawsze istnieje. Mówię to, aby podchodzić do trudnych wyzwań, także tych związanych z katechezą, w pewnej perspektywie. Każdy wiek ma swoje problemy i nie ma niczego, co nie byłoby już w przeszłości – mówił abp Ziemba.

Konspekty na stół

Atmosfera, jaką tworzą środowiska wrogie Kościołowi, utrudnia pracę katechetów w szkole. Jednak wiele zależy od postawy samego katechety i jego sposobu pracy. – Jeżeli katecheta będzie kochał dzieci i Pana Jezusa, to każda katecheza będzie udana. Dziecko nie może być złem koniecznym, ale zadaniem i okazją do realizacji dobra. Dzieci wyczuwają podejście nauczającego. Oczywiście praca katechetki jest trudna. Często jestem zmęczona, ale dobro dziecka jest najważniejsze – mówi s. Rut Ewa Kopicz, benedyktynka. Od 30 lat pracuje jako katechetka. Przeszła dobrą szkołę przygotowania pedagogicznego w zakonie. W ramach ćwiczeń musiała już w niedzielę położyć na stole siostry wizytator konspekty katechez na nadchodzący tydzień. Po latach dostrzegła dobrodziejstwo tej metody. – W ciągu tygodnia poświęcałam wiele czasu na pisanie konspektów. Przełożona sprawdzała także, czy znam tematy, które opracowywałam. To była ciężka praca, ale dziś mogę za to podziękować – wspomina olsztyńska katechetka.

S. Rut dobrze pamięta swoją pierwszą katechezę. Pełna przejęcia poszła wraz z bardziej doświadczoną siostrą na pierwszą lekcję. Usłyszała wtedy z ust towarzyszki: „Siostro, nie siadaj!”. Nie rozumiała tego na początku. Dopiero na koniec zajęć starsza zakonnica wyjaśniła: „Kiedy ja usiadłam na mojej pierwszej katechezie, z przejęcia i strachu wstałam z krzesła dopiero po ostatnich zajęciach”.

Patrzcie na góry!

Praca s. Rut, tak jak wszystkich katechetów i nauczycieli innych przedmiotów, polega nie tylko na prowadzeniu katechezy, ale także na wypełnianiu wielu rubryk i gromadzeniu wymaganej dokumentacji. Zajmuje to wiele czasu i jest niewidoczne dla osób postronnych. Nauczycielem jest się nie tylko w szkole, ale wiele godzin trzeba poświęcić także w domu. Godzina lekcyjna, dokumenty, konspekty, opisy – to jednak nie wszystko. Aby nawiązać kontakt z dziećmi i młodzieżą, s. Rut organizuje wakacyjne wyjazdy.

– Przejeździłam przez te 30 lat całą Polskę. Na początku były to biedne wyjazdy. Nieraz starczało tylko na zupę pomidorową, ale rodzice nigdy nie narzekali – opowiada. W tym roku olsztyńska benedyktynka wyruszyła z 39 dziećmi ze Szkoły Podstawowej nr 19 z Gutkowa na południe Polski. – Jeździmy do Białego Dunajca. Przygotowanie do wypraw jest połączone z pracą podczas całego roku. Wszyscy jadą na 10 dni. Od września pracuję nad fabułą, którą trzeba połączyć z modlitwą i pójściem do kościoła – wyznaje s. Rut. Byli już Indianie, krasnale i świat baśni.

Wspólnie spędzony czas jednoczy dzieci i dorosłych, ale ma także swój walor wychowawczy. Jednym z problemów jest przywiązanie dzieci do multimedialnych gadżetów. Jednak s. Rut nie miała z tym problemów. Program dnia był tak atrakcyjny, że dzieci, choć miały telewizory w pokojach, nie uciekały w media. – W drodze powrotnej, po wyjeździe z Białego Dunajca, niektórzy zaczęli prosić o puszczenie filmu. Ku mojemu zdziwieniu jeden z chłopców powiedział głośno: „Raz w roku macie możliwość zobaczyć góry. Patrzcie na góry! Film będzie potem”. Taka dojrzała wypowiedź. To cieszy – wspomina katechetka. S. Rut przygotowuje już powoli przyszłoroczny wyjazd i wie, że to owocuje potem na katechezie.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama