Co roku na wielki odpust do Drogiszki pielgrzymują tysiące ludzi, by zrzucić ciężar grzechów i przejrzeć.
Wszystko dzieje się w święto Przemienienia Pańskiego. Po raz… któryś (tu trzeba by wymienić liczbę wielkości setek lub powyżej tysiąca – nie wiemy dokładnie) kościół pw. Świętego Krzyża w Drogiszce zgromadził uczestników dorocznego odpustu. Ponad 2 tys. uczestników dotarło tu z Niedzborza i okolicznych parafii, a nawet z Mławy, Ciechanowa, Warszawy, Gdańska i Olsztyna. Co ich przyciągnęło?
Wskazał św. Franciszek
Początków kultu krzyża w tym miejscu trzeba szukać w zamierzchłej historii, a nawet sięgnąć do legendy. Jak zawsze w przypadku „miejsc świętych” i tu mówi się o dawnym wydarzeniu, które zwróciło uwagę na dębowy las tuż za Niedzborzem. Rzecz działa się pod koniec XVI wieku. Młynarz mieszkający przy kościele doznał objawienia, w którym sam św. Franciszek wskazał miejsce, gdzie biło cudowne źródło. Biedaczyna z Asyżu polecił, by postawić tam krzyż, i tak rzeczywiście w 1598 roku zrobiono. Z czasem las w Drogiszce był celem coraz liczniejszych pielgrzymek. Najwięcej pątników gromadziły święta: Znalezienia Krzyża, Podwyższenia Krzyża i Przemienienia Pańskiego. Wkrótce, w 1633 roku, zbudowano tu zatem drewniany kościół istniejący do dziś. Przez kolejne lata zainteresowanie miejscem kultu krzyża nie słabło. „Przegląd Katolicki” z 1890 roku opisywał: „Jak przed wiekami, tak i dzisiaj na 6 sierpnia, czyli na odpust Przemienienia Pańskiego, do tej niewielkiej świątyni ciągną wielotysięczne rzesze wiernych”. Lata mijały, kult krzyża trwał, źródełko o cudownych właściwościach nie wysychało.
Z czasem zbudowano tu i drogę krzyżową, poświęconą przez bł. abp. Antoniego Juliana Nowowiejskiego w 1932 roku. Wszelkie uroczystości związały się więc także z odprawianą tu Drogą Krzyżową. Woda oczy otwiera Źródełku, które zapoczątkowało tak wielkie zainteresowanie miejscem, przypisuje się lecznicze właściwości. Jednym z obowiązkowych punktów wizyty w Drogiszce jest trzykrotne obejście ustawionego przy źródle krzyża i przemycie oczu wodą źródlaną. Do dziś zdarza się tam, że po owych czynnościach chore oczy doznają uzdrowienia. Mówią o tych wydarzeniach nie tylko kronikarskie zapisy, ale i notatki całkiem współczesne. Od 2008 roku na bieżąco prowadzi się „Księgę otrzymanych łask w Kościółku”. W zapisach, tych starych, jak i nowych, najwięcej jest cudów związanych z uzdrowieniem wzroku. Są i tacy, co doznali uzdrowienia całego ciała. Tuż przy wiekowym źródle i w miejscu starego krzyża stoi dziś odnowiony i zadbany obelisk. Opiekę nad nim podjęli Elżbieta i Antoni Jankowscy z Warszawy. Już od lat przyciąga ich wyjątkowość tego miejsca i to dzięki nim przyźródlany krzyż ma opiekę i regularną konserwację. – Dziś już nie sposób dociec, jaki wygląd miał ten pierwotnie ustawiony – dzielą się spostrzeżeniami. – To, co myśmy tu zastali, to już efekt wielokrotnych przebudowań i renowacji. Na kamiennym postumencie była też jakaś tablica, napis lub wizerunek zastąpiony później przyklejonym przez pielgrzymów obrazkiem z papieru. Za zgodą proboszcza umieściliśmy tam płaskorzeźbę Chrystusa w koronie cierniowej. W tym roku planujemy także chemiczne usunięcie z kamienia mchów, jakie zaczęły się na nim pojawiać – dodają.
Las pełen koni
Ksiądz kan. Stanisław Gajewski proboszczem Niedzborza i opiekunem „kościółka” w Drogiszce jest już 30 lat. To dzięki jego zaangażowaniu i wielkiej ofiarności pielgrzymów zabytkowy kościół jest remontowany i urzeka niezwykłym pięknem. – Dawniej zwyczajowo na odpust do Drogiszki docierano pieszo lub konnymi zaprzęgami – dzieli się wspomnieniami gospodarz tego miejsca. – Wozy rozlokowywały się na całej przestrzeni tutejszego lasu, a oprócz pasażerów wyładowane były też najróżniejszym prowiantem. Po skończonej Sumie rodziny gromadziły się na wspólnym posiłku i świętowanie trwało jeszcze wiele godzin. Dziś na przykościelnym placu są już tylko wozy, które trafiły tu dzięki koniom mechanicznym w silniku, a prowiantem uraczyć mogą odpustowe stragany. Ale jest też grupa tradycyjnych pątników, która ze swoim proboszczem przyszła ze Strzegowa, zaś pojedynczy uczestnicy odpustu dotarli na odpust do „kościółka” pieszo z pobliskich parafii. Są też i całkiem nietypowi czciciele miejsc świętych. Państwo Fabisiakowie, małżeństwo z Ciechanowa, choć już na emeryturze, nie zrezygnowali z aktywności i globtroterskie pasje realizują z zapałem. Działają w nieformalnym stowarzyszeniu Koleżeńska Grupa Spacerowa. Wędrują po kilkanaście kilometrów, docierając do zabytkowych miejsc ziemi ciechanowskiej, bo często jest tak, że jak sami stwierdzają, „na wyciągnięcie ręki są nieraz miejsca zupełnie nieznane”. Drogiszkę poznali 5 lat temu i już na stałe wpisali w kalendarz swoich wizyt.
– Urzekające jest w tym miejscu to, że z pozoru zwyczajne potrafi przyciągać taką rzeszę ludzi. Takie odpusty zdarzają się coraz rzadziej – dzielą się wrażeniami. Potwierdzeniem tych słów są naprawdę spore kolejki do ustawionych wokół kościoła konfesjonałów i jeszcze dłuższa kolejka do źródełka. Prawie każdy, kto tu przychodzi, oczyszcza swoją duszę i koniecznie musi zaczerpnąć cudownej wody. Samo źródełko zasilające studnię ma nie tylko niezwykłą moc, ale i przedziwne właściwości geologiczno-fizyczne. – Im bardziej skąpy w opady rok, tym większy poziom ma woda w studni. Jeżeli zaś rok jest deszczowy, to i wody, co dziwne, wyraźnie mniej, ale nie zdarza się, żeby całkiem znikała – wyjaśnia ks. proboszcz. Nie wydaje się zatem, żeby cudownej wody tu zabrakło. Choć do Drogiszki nie jest łatwo trafić, to jeśli już komuś się to uda w odpust Przemienienia, na pewno znajdzie tu konfesjonał, gdzie oczyści duszę, i źródełko, co to nieraz oczy uleczy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.