Śmieszy mnie i irytuje krzyk katolików o walce z Kościołem, gdy chodzi o to, że ktoś proponuje mniejsze pieniądze. Kościół nie stoi na pieniądzach.
Warto nie przeoczyć tego zdania kard. Nycza. Katolicka Agencja Informacyjna zapytała metropolitę warszawskiego o nową ewangelizację. Wśród wielu pytań padło to o wpływ medialnego obrazu Kościoła na skuteczność ewangelizacji. Odpowiedź nie zaskakuje: Zapewne niewiele – poza chrześcijańskim świadectwem – możemy zrobić, aby to zmienić. Po prostu trzeba robić swoje, tam gdzie jesteśmy posłani. Ale po chwili pada bardzo ważne stwierdzenie: osobiście staram się, kiedy mi przyjdzie wypowiadać się na trudne tematy, np. Funduszu Kościelnego, nie robić z tego wielkiego problemu, który w gruncie rzeczy jest nieistotny z punktu widzenia całej misji Kościoła.
Tzw. trudne tematy, np. finansowania Kościoła są nieistotne z punktu widzenia jego misji. Istotna jest Ewangelia i tylko Ewangelia. Oczywiście, wszystko kosztuje. To nie ulega wątpliwości. Ale też jest głęboka racja w stwierdzeniu, że z pieniędzmi jest jak ze snem: nie da się wprawdzie bez nich żyć, ale zupełnie nie o nie chodzi w życiu.
Kościół wzywając ludzi do zawierzenia Bogu nie może sam zapominać o zdaniu: wie Ojciec wasz, czego potrzebujecie. Jeśli Kościół jako wspólnota ufa bardziej pieniądzom niż Bogu, daje antyświadectwo. I nie chodzi o to, żeby odpuścić czy nie domagać się sprawiedliwych rozwiązań. Chodzi o to, by nie robić wielkiego problemu.
Nie zamierzam wnikać w intencje poszczególnych osób proponujących takie czy inne rozwiązania. Ale śmieszy mnie i irytuje krzyk katolików o walce z Kościołem, gdy chodzi o to, że ktoś proponuje mniejsze pieniądze. Kościół nie stoi na pieniądzach. I nawet jeśli ktoś faktycznie działa z intencją niszczenia Kościoła w ten sposób istotnej krzywdy mu nie zrobi. Dużo większą szkodę przyniosą ci spośród nas, którzy przestaną wierzyć w Bożą wszechmoc i troskę.
Owszem, w misji Kościoła mieści się caritas – miłość bliźniego owocująca pomocą. Bez wątpienia potrzebująca środków materialnych. Ale po pierwsze, to nie jest pierwsza misja Kościoła. Pierwszą jest Jezus Chrystus. Po drugie – i to trzeba konieczne przypomnieć - nie należy tej pomocy sprowadzać wyłącznie do pieniędzy. Czasem w ten sposób najłatwiej wykpić się z wezwania do miłości i troski.
Nie neguję wielkich i potrzebnych dzieł Caritasu. Ale zastanawiam się, ile w nas samych jest otwarcia na pomaganie ludziom obok nas. Czy nie zbyt łatwo pozostaję na poziomie przelewu na konto lub sms-a POMAGAM? To pytanie także do mnie samej...
Kościół – wspólnota – potrzebuje pieniędzy do pełnienia swoich zadań. Podobnie jak do życia potrzebuje ich rodzina. Ale też życie rodziny czy Kościoła nie powinno koncentrować się na pieniądzach. I podobnie jak w rodzinie za finanse wspólnoty odpowiedzialni są przede wszystkim jej członkowie.
Tam, gdzie nie zabraknie zaufania Bogu i miłości do Kościoła na pewno nie zabraknie środków materialnych. Problemy finansowe mają swoją wagę, ale z punktu widzenia misji Kościoła są nieistotne. Nie warto ich przeceniać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.