Trener piłkarskiej reprezentacji Włoch Cesare Prandelli po raz kolejny wybrał się na pielgrzymkę. Wcześniej szedł pieszo z bazy swej ekipy w Wieliczce do klasztoru kamedułów w podkrakowskich Bielanach. Teraz pokonał nocą 11-kilometrowy odcinek do sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach.
Pielgrzymka rozpoczęła się nad ranem, tuż po przylocie do Krakowa, który miała miejsce około godz. 4.00. Piłkarze poszli spać, a selekcjoner z wiceprezesem włoskiej federacji futbolowej Demetriem Albertinim (którego brat jest księdzem), resztą sztabu i ochroniarzami wybrali się pieszo do Łagiewnik.
Włosi w rzutach karnych pokonali w ćwierćfinale Anglików. W półfinale zmierzą się z faworyzowanymi Niemcami. Słynny włoski bramkarz Gianluigi Buffon zapowiedział, że jeśli jego drużyna zwycięży w turnieju, wybierze się na pieszą pielgrzymkę, dłuższą niż dotychczasowe (wyprawa na Bielany liczyłą 21 km, do Łagiewnik – 11 km). Zaznaczył przy tym, że
także drogę powrotną pokona na własnych nogach. Do tej bowiem pory „azzuri”, wracając z pielgrzymek, korzystali z samochodów.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).