"Wotum nieufności dla prezesa z powodów czysto biznesowych"
Carl Anderson, członek Rady Nadzorczej Instytutu Dzieł Religijnych, zapewnił, że wotum nieufności dla prezesa IOR nie ma nic wspólnego z wyciekami tajnych dokumentów i było podyktowane względami czysto biznesowymi, planowane już od dawna, bez żadnych nacisków z niczyjej strony. Przypomnijmy, że Anderson stoi również na czele Rycerzy Kolumba, ogólnoświatowej katolickiej organizacji mężczyzn. Liczy ona niemal 2 mln członków, a jako swoista firma ubezpieczeniowa dysponuje wielomiliardowym kapitałem. Biorąc pod uwagę doświadczenie Andersona w zarządzaniu tą organizacją Benedykt XVI powołał go przed dwoma laty do czteroosobowej rady nadzorczej IOR.
To właśnie szef Rycerzy Kolumba przewodził ostatnim obradom rady, kiedy jednomyślnie uchwaliła ona wotum nieufności dla prezesa banku watykańskiego. Zdaniem Andersona Ettore Gotti Tedeschi od dłuższego czasu budził poważne zastrzeżenia rady nadzorczej. Przede wszystkim nie informował jej w sposób wyczerpujący o działalności banku, wielokrotnie nie pojawiał się na jej posiedzeniach, nieostrożnie i niedokładnie informował natomiast o działalności banku media, niepotrzebnie przekazując im jego dokumenty, a z drugiej strony nie dbał o dobre imię IOR, kiedy był on w mediach atakowany.
Anderson skarży się ponadto na osobliwe zachowania prezesa, który na przykład podczas ostatniego posiedzenia rady bez wyjaśnień opuścił siedzibę banku i nie ustosunkował się do wotum nieufności względem jego osoby. Z całą stanowczością jednak Carl Anderson zapewnia, że decyzja rady nadzorczej była podjęta bez nacisków z zewnątrz, nie ma żadnego innego podtekstu oraz nic jej nie łączy ze sprawą wycieków watykańskich dokumentów.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.