Prof. Chazbijewicz o akcji salafitów: To sprzeczne z islamem.
Stefan Sękowski: W Niemczech salafici rozpoczęli akcję rozdawania na ulicach 26 mln egzemplarzy Koranu. Czy ta akcja ma rację bytu?
Prof. Selim Chazbijewicz: Sami salafici są ruchem mocno chybionym. To tradycjonaliści, podchodzący integrystycznie do wiary, skrajnie ortodoksyjni. Odwołują się do początków islamu, interpretując je na swój specyficzny sposób. Nawiązywanie do pierwszego okresu islamu może wyglądać bardzo różnie: można go rozumieć jako okres republiki islamskiej, jak widział to Chomeini, można także widzieć w tym czasie próbę objęcia prawem religijnym wszystkich dziedzin życia. Z drugiej strony ten okres może być także argumentem na rzecz pełnego rozdziału religii i państwa. Tak naprawdę zdolny ideolog może zrobić z tym wszystko. Salafici są bardziej skrajni nawet od wahabitów i wielu innych sekt, a przy tym niekonsekwentni, bo już zakładając konto w banku łamią własne zasady.
Jednak to oni prowadzą zakrojoną na szeroką skalę akcję przekonywania Europejczyków do religii Koranu.
To może budzić obawy. Należałoby się zastanowić, kto dał na to pieniądze. Taka akcja z pewnością wymagała sporych nakładów. Trzeba było wydrukować 26 mln egzemplarzy, opłacić tłumaczenie na język niemiecki, Koran musi rozdawać także cała armia ludzi. Za tą akcją z pewnością stoi ktoś większy. Być może Arabia Saudyjska lub jakieś potężne fundacje islamskie, być może wahabickie. Iranu bym raczej nie podejrzewał.
Jak taka akcja wygląda z punktu widzenia islamu?
Ta forma nawracania jest sprzeczna z tradycją muzułmańską. Islam nigdy nie prowadził otwartej działalności misjonarskiej. Myślę, że ich działalność przyniesie raczej odwrotny skutek. O ile mieliśmy do czynienia z wieloma przypadkami Europejczyków, którzy przechodzili na islam, to w dzisiejszej sytuacji „wojny kultur” po 2001 roku trudno spodziewać się masowych konwersji.
Jeśli jednak salafici osiągną sukces, muzułmanie powinni się chyba cieszyć z nowych współwyznawców.
Rozdawanie Koranu budzi wątpliwości także natury doktrynalnej. Trzeba pamiętać, że muzułmanie darzą świętą księgę szczególnym szacunkiem. Koran powinien być szanowany, na każdym muzułmaninie ciąży obowiązek obrony go przed profanacją. Tymczasem gdy rozdaje się jego egzemplarze na prawo i lewo, może wpaść w niepowołane ręce. Oni biorą na siebie odpowiedzialność za ewentualne profanacje.
Jaka jest tradycyjna forma szerzenia islamu?
Muzułmanie mają obowiązek zaświadczenia prawdy religijnej. Chodzi tu o dawanie świadectwa o tym, że religia jest dobra i prowadzi do Boga. Nie chodzi o uprawianie prozelityzmu. Muzułmanie nie prowadzą nachalnego nawracania. Nawet w trakcie podbojów nie było nawracania siłą.
Wiele przykładów z historii przeczy temu twierdzeniu.
To były jednak incydenty w całej historii islamu. W tym okresie chrześcijanie często chętnie sami przechodzili na islam, chodziło zresztą głównie o kwestie podatkowe i polityczne, niż religijne. Zresztą w średniowieczu obie strony miały inne podejście do nawracania siłą, niż dziś.
Akcja salafitów wzbudziła w Niemczech spore protesty. Ale przecież zdarza się, że chrześcijanie też rozdają Biblię na ulicach i nikt nie robi z tego problemu.
Z reguły nie robią tego ani katolicy, ani luteranie czy kalwini. To metody części wyznań protestanckich, głównie wywodzących się z XIX-wiecznej fali protestantyzmu. Można powiedzieć, że teraz salafici kopiują ich formę. Trzeba też pamiętać, że jeśli ci protestanci rozdają Biblię, to robią to w państwach europejskich. Nawet jeśli w dużej mierze są one zlaicyzowane, to ich korzenie są chrześcijańskie. Gdyby chrześcijanie rozdawali Biblię np. w Jordanii, też spotkałoby się to ze sprzeciwem. Salafici powinni pamiętać, że wchodzą jednak na obcy teren.
I szanować europejską specyfikę?
Uszanowanie innych religii to tradycja islamu. Prorok Mahomet głosił, że muzułmanin znajdując się w innym kraju, powinien się dostosować do otoczenia. Oczywiście nie porzucać religii, nie łamać religijnych nakazów, ale np. nie wyróżniać się strojem. Salafici tego nie robią. To sprzeczne z tradycją islamu.
Prof. Selim Chazbijewicz – politolog, wykłada na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. Działacz kulturalny mniejszości tatarskiej w Polsce, do 2003 roku imam, przewodniczący Kolegium Redakcyjnego czasopisma polskiej społeczności muzułmańskiej "Muzułmanie Rzeczypospolitej".
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.