Przerażająca fotografia przedstawiająca ciało dziecka zabitego w 9 miesiącu życia płodowego, ofiarę przymusowej aborcji dokonanej na jednej z kobiet, wstrząsnęła opinią publiczną w Chinach.
Zdjęcie krąży na popularnej chińskiej mikroblogowej platformie Weibo, odmianie Twittera. Obrońcy życia przypominają, że tak wygląda prawdziwe oblicze polityki „jednego dziecka” realizowanej przez Komunistyczną Partię Chin.
Według portalu LifeSiteNews aborcja, której ofiarami byli dziecko z fotografii i jego matka, przeprowadzono 26 marca br. w mieście Moushan w prowincji Zhejiang na wschodzie kraju. Wcześniej miejscowi urzędnicy do walki z przeludnieniem tropili rodzinę, która miała już jedno dziecko. Według angielskojęzycznych źródeł, brzemienną matkę siłą przytrzymano i wstrzyknięto jej zastrzyk mający wywołać poród. Świadkowie twierdzą, że dziecko nawet zapłakało po urodzeniu. Następnie wrzucono je do wiadra z wodą, by tam się utopiło. Na zdjęciu widać właśnie ramię i głowę dziecka zanurzone w wodzie w stojącym na podłodze wiadrze.
Reggie Littlejohn z organizacji „Women's Rights Without Frontiers” potwierdza, że tzw. późne aborcje i przypadki dzieciobójstwa to typowe sposoby, jakimi realizowana jest polityka jednego dziecka. Jej zdaniem, procedury, w których zabija się dzieci do 9 miesiąca ciąży, podczas których umierają także matki, to usankcjonowany przez rząd gwałt.
Fotografia jednej z wielu ofiar takich aborcji tym razem wstrząsnęła internautami sieci Weibo, z której korzysta około 260 mln ludzi. Wielu z użytkowników przy okazji zaczyna opisywać podobne makabryczne zdarzania, których sami byli świadkami. Piszą o kobietach zatrzymywanych na ulicy, siłą wleczonych i bitych przez urzędników, poddanych procedurze aborcyjnej.
Jak podkreśla Littlejohn świat powinien wiedzieć, że wbrew temu, co mówi chiński rząd, polityka jednego dziecka nie została „osłabiona”, lecz nadal jest realizowana z przerażającą konsekwencją, nie respektującą żadnych praw człowieka.
Organizacje broniące praw kobiet i dzieci szacują, że w Chinach codziennie dokonuje się około 35 tys. przymusowych aborcji. Jest to skutek wdrażania w tym państwie od ponad 30 lat polityki „jednego dziecka”. Aby ograniczyć wzrost populacji w 1978 r. Deng Xiao-Ping wprowadził politykę kontroli urodzeń. Chińskie prawo pozwala na posiadanie tylko jednego dziecka mieszkańcom miast, małżeństwa wiejskie mogą zaś mieć dwoje dzieci pod warunkiem, że pierwsze dziecko jest dziewczynką.
W wielu regionach kraju kobiety poddawane są przymusowej aborcji i sterylizacji. W wielu przypadkach dochodzi do uśmiercania dziewczynek, żeby męscy potomkowie mogli przedłużyć trwanie rodu. W niektórych regionach Chin burzono nawet domy tym rodzinom, które nie chciały podporządkować się drakońskiej ustawie.
Organizacja All Girls Allowed informuje, że politykę jednego dziecka egzekwuje armia 300 tys. urzędników.
Tymczasem astronomiczne rozmiary przybrał w Chinach problem samobójstw kobiet. Według danych z 2009 r. popełniało je w tym kraju 500 kobiet dziennie. To bardzo dużo, nawet na tak wielki kraj. Chiny mają bowiem jeden z najwyższych współczynników samobójstw kobiet na świecie (w przeliczeniu na 100 tys. obywateli). Co więcej, samobójstw kobiet jest tam trzy razy więcej niż samobójstw mężczyzn. Jest tylko jedno państwo na świecie, w którym występuje podobne zjawisko - Sao Tome i Principe (małe państewko wyspiarskie u wybrzeży Afryki).
Oryginalne zdjęcie można zobaczyć na stronie LSN
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.