publikacja 16.07.2025 10:43
...bo manipulowanie prawdą to na dłuższą metę metoda antyskuteczna.
Ogromne emocje wzbudza ostatnimi czasy w naszym kraju temat migracji. Nielegalnej, legalnej, z globalnych południa i wschodu, ale także całkiem lokalnego zachodu. W ferworze sporów zauważono głosy biskupa Antoniego Długosza z Częstochowy (nota bene mocno niegdyś zaangażowanego w pracę z uwikłanymi w nałogi młodymi, a więc też chyba otwartego na różne inności) oraz emerytowanego biskupa z Włocławka, Wiesława Meringa. Słabo natomiast, prawie wcale, wybrzmiał głos administratora z Koszalina, biskupa Krzysztofa Zadarki, w polskim episkopacie pełniącego funkcję przewodniczącego Rady ds. Migrantów i Uchodźców.
W wypowiedzi dla PAP zwrócił on uwagę na fatalną, czy wręcz nie istniejącą politykę informacyjną dotyczącą tej kwestii. „W centrum napięć jest w zasadzie pakt migracyjny. Niestety do dziś nie wiemy, do czego Polska faktycznie będzie zobowiązana i jak będzie on realizowany” – wyjaśniał zauważając, że sprzyja to temu, co mamy dziś wokół tej sprawy w mediach: „chaos, krzyk, emocje i ogromną niekompetencję”. No właśnie...
Zauważmy jeszcze jeden bardzo ważny wątek tej wypowiedzi. „Nie wolno w żaden sposób zmuszać społeczeństwa do przyjmowania obcokrajowców, jeżeli jest ono na to nieprzygotowane” – stwierdził bp Zadarko, dodając coś bardzo istotnego: że w Polsce, póki co, „brak strategii migracyjnej jest zastępowany mechanizmem faktów dokonanych”. A brak tej strategii dotyczy zarówno obcokrajowców przebywających i pracujących w Polsce legalnie, jak i tych, przywożonych z innych krajów w ramach od lat obowiązujących procedur. „Proces koniecznej integracji nie dzieje się automatycznie” – podkreślił krytykując ów brak rzetelnej, opierających się na faktach dyskusji na temat migracji.
Brak rzetelnej informacji, strategia faktów dokonanych, zakrzykiwanie... To pierwsze wyraziłbym ostrzej: manipulowanie informacjami na ten temat; posługiwanie się jeśli nie wprost kłamstwami, to na pewno półprawdami. Obecna władza już mnie do tego przyzwyczaiła. Wskutek ciągłego posługiwania się takimi metodami jej przedstawiciele i akolici są dla mnie do tego stopnia niewiarygodni, że nie ufam im w żadnej sprawie. Nawet gdyby informowali o wynikach losowania lotto, sprawdzałbym u źródła. Bo uwłaszczającą ludzkiej godności zasadę, że nie jest ważna sprawiedliwość, uczciwość, słuszność, prawda, ale to, co jest skuteczne, stosują nagminnie. W moim i do mnie podobnych przypadkach są to jednak działania antyskuteczne. Właśnie dlatego, że zauważywszy raz, drugi trzeci manipulację, całkiem przestaję takim ludziom wierzyć.
Dziwię się, bo że takie metody – kłamstwo, zakrzykiwanie, fakty dokonane – na dłuższa metę przynoszą sprawom, o które ktoś walczy, więcej szkody niż pożytku, wskazuje choćby sprawa szczepień i rozrastającego się ruchu antyszczepionkowego. Jeszcze dwie dekady temu marginalny znacząco się rozrósł – w mojej ocenie – nie dlatego, że społeczeństwo dało się omamić antyszczepionkowym propagandystom, ale dlatego, że to społeczeństwo w pewnym momencie poczuło się przez zwolenników szczepień manipulowane. Zbywano niepokoje związane z obserwowanymi przez rodziców u ich dzieci niepożądanymi skutkami ubocznymi szczepień, wyśmiewano wątpliwości, jakie rodziły naukowe argumenty przeczące tezom, że tylko dzięki szczepieniom świat stał się wolny od niektórych chorób, z arogancją odrzucano pomysły, by zracjonalizować kalendarz szczepień, a argument, że w innych krajach jest tych obowiązkowych znacznie mniej zakrzykiwano tezami o wyjątkowo niekorzystnym z perspektywy epidemiologicznej położeniu Polski. Gdy połączyć takie działania z faktem, że niektórzy „eksperci od szczepień” okazywali się z czasem lobbystami, opłacanymi przez przynoszący krocie przemysł farmaceutyczny nic dziwnego, że wzrósł też wobec szczepień sceptycyzm. Nie ufa się przecież tym, którzy stracili wiarygodność...
W sprawie migracji, podobnie zresztą jak w każdej społecznie ważnej sprawie, trzeba, jak apeluje biskup Zadarko, uczciwej dyskusji. Trzeba też jasnej, w okolicznościach takie jakie są, strategii wobec niej. Inaczej podejrzliwość wobec władz i wrogość wobec migrantów będą rosły. A to, mimo hojności państwa dla służb mających trzymać lekceważone i manipulowane społeczeństwo w ryzach, może się ostatecznie źle skończyć.
Uczciwiej o migracji