Jezus powiedział: wy jesteście solą ziemi. Dla rozważań o sytuacji i misji chrześcijan w dzisiejszej Europie ta wypowiedź może być bardzo interesująca.
Zjednoczona Europa zakłada istnienie europejskiego demos – lecz wytworzenie takiej wspólnoty nie może się odbyć tylko środkami administracyjnymi, ani nie powstanie jako mechaniczna „nadbudowa” procesu ekonomicznego. Elementy takie jak wspólna waluta oczywiście w znaczący sposób psychologiczny pomagają procesowi zjednoczenia, ale same w sobie nie wystarczą. Europa nie jest w podstawowym znaczeniu pojęciem geograficznym, lecz kulturowym. Integracja europejska nie może pozostać na poziomie polityczno-administracyjnym. Trzeba wytworzyć duchową przestrzeń, w której naturalna różnorodność prowadzić będzie do wzajemnego poszanowania, komunikacji i kompatybilności, a nie do zniwelowania czy niszczycielskich konfliktów.
W poprzednich latach wielokrotnie krytykowałem hasło ulubione w wielu kręgach katolickich: „dać Europie duszę”. Rozumiem, że było wypowiadane w dobrej wierze. Ale takie sformułowanie wydawało mi się jednak obraźliwe dla całego bogactwa europejskiej kultury (czyż Europa jest bez ducha?) , jak również naiwne i aroganckie (kto ma możliwość i prawo „dawać duszę”?). Kto mówi „duszę”, a ma na myśli ideologię – czyli religię zamienioną w polityczną ideologię – proponuje kamień zamiast chleba. I w końcu nie dziwię się reakcji europejskich liberałów na wysiłki konserwatywnych chrześcijan, inspirowanych w sposób oczywisty amerykańską Religious Right, starających się ogłosić „kulturową walkę” przeciwko europejskiemu liberalizmowi i stawiać Unii Europejskiej za wzór ideał „chrześcijańskiej Europy”, wytworzony przez nostalgiczny sen późnego romantyzmu. Tędy naprawdę droga nie prowadzi. Kościół był zawsze globalnym graczem w europejskiej przestrzeni, ale dziś nie można już nie dostrzegać rzeczywistości, że tutaj Kościół już nie jest graczem ani jedynym, ani najsilniejszym. Potrzeba pokory i odwagi prowadzącej ku prawdzie.
Wystrzegajmy się mesjanizmu, który by chciał – skądś z góry – „dawać Europie dusze”. W miejsce tego zaproponowałbym fundamentalną myśl, mojego nauczyciela Jana Patočki, że sens Europy jest w trosce o duszę.
Patočka w pewnym sensie utożsamia się z konserwatywną krytyką modernizmu, gdy jest mowa o upadku owej „troski o duszę“ (w jej greckiej i chrześcijańskiej postaci). Patočka widzi w modernizmie proces zastępowania „troski o duszę” troską o świat, dążeniem do opanowania zewnętrznego świata. Ta druga troska osiągnęła swój szczyt, według niego, w fizycznym samozniszczeniu Europy w czasie dwóch światowych wojen.
Ciekawe, że w swych wypowiedziach o możliwych zmianach Patočka pod koniec swojego życia (krótko przed tym, jak sam stał się ofiarą policyjnego prześladowania ruchu dysydenckiego) mówił o roli ofiar, o zadaniach duchowego człowieka i o solidarności wstrząśniętych, którzy w nocy kryzysu nauczyli się żyć autentycznie – żyć, czerpiąc ze źródła własnego sumienia. Dla Václava Havla i dla wielu z nas ze środowiska dysydenckiego w ówczesnej Czechosłowacji (w czeskiej opozycji chrześcijanie odgrywali raczej nie przywódczą, ale też nie do zastąpienia przez innych inspirującą rolę, byli w rzeczywistości „solą ziemi”) właśnie te słowa Patočki dodawały otuchy w polityczno-moralnej walce, która stawiała sobie za cel „odnowę społeczeństwa obywatelskiego“ i „powrót do Europy“.
Czy proces globalizacji, który pomógł w upadku totalitarnych reżimów, a jego częscią jest proces integracji Europy – przyniesie nowy typ „społeczeństwa obywatelskiego“? I czy chrześcijanie w tym społeczeństwie znajdą swoje miejsce i potrafią wypełniać swoje powołanie bycia solą, kwasem i światłem ? Czy proces globalizacji stanie się procesem komunikacji, czy potrafi unikać niebezpieczeństwa destrukcyjnych starć? Czy rozwinie się w nim kultura troski o duszę, której sensem jest wola skierowana ku prawdzie, bardziej niż wola skierowana ku władzy ?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.