Staram się widzieć wokół siebie dobro. Nawet gdy dolega mi zło, to ważniejsze jest dla mnie ratowanie dobra niż ukaranie zła.
No i wreszcie poznaliśmy się z Agatą w realu. Bo dotychczas był telefon i internet. Jak wypadła Agata w moich oczach? Super. Napisałem do niej: „Jesteś taka normalna – nie jakaś pozująca dziennikara. Cieszę się tym spotkaniem. I tym, że pasujesz do mojego wewnętrznego krajobrazu”. Nie chodzi tu o prawienie komplementów. Dlatego muszę wytłumaczyć ten mój „wewnętrzny krajobraz”. Choć czytelnicy pewnie dawno odkryli jego klimat. Nie czepiam się i staram się widzieć wokół siebie dobro. Nawet gdy dolega mi zło, to ważniejsze jest dla mnie ratowanie dobra niż ukaranie zła. Takiego klimatu bardzo mi brakuje we współczesnych mediach. Zarówno różne telewizje, jak i, w większym stopniu, portale internetowe celują w ukazywaniu zła. Nie zawsze piętnując czy chociaż oceniając. Często jest to „bezstronne” ukazywanie przestępstw, przekrętów, wszelakiego świństwa i draństwa. Okrzyczana neutralność? Liczenie na słuszną ocenę odbiorców tych wszystkich newsów? No właśnie, użyłem modnego dziś słowa „newsy”. Popatrzcie – news na temat dobra to żaden news. Trudno sprzedać go najpierw redakcji, potem odbiorcy. W rezultacie wiele mediów zamieniło się w galerię zła i wszelakiego okropieństwa. Dlatego cieszę się każdym programem, artykułem, felietonem, reportażem ukazującym dobro. Choćby był to mały obrazek – ale na temat dobra. No i popatrzcie. Było o Niedźwiedziu, było o „Mateczniku” – by wspomnieć niektóre z ostatnich numerów naszego „Gościa”. Dogrzebać się do tematu, który nie jest materiałem na newsa. Ale jest tworzywem świata pełnego nadziei! I pokazać, że dobro wciąga, jest radosne (aczkolwiek trudne), że choć materialnie bywa kosztowne, to jednak okazuje się najlepszą lokatą wysiłków. Dla mnie i dla świata.
Z innej strony patrząc, obrońcy dobra rozpędzają się czasem tak daleko, że sami przekraczają granicę. Myślę o tych, którzy spaliliby na stosie grzech i grzesznika. Nie znoszę takich audycji czy tekstów. Dlaczego? Przecież Jezus mocno mówił o obcięciu ręki i wydłubaniu oka. A jednak apostołowie nie stali się chirurgami wycinającymi zwyrodniałe tkanki. Dopiero po wiekach, gdy chrześcijanie zbyt daleko odeszli od Ewangelii, chirurgiczna metoda walki ze złem rozprzestrzeniła się szeroko.
Aż sama złem się stała. Wokoło nas tyle dobra, tyle nadziei, tyle niedostrzeganej radości.
Nic, tylko iść naprzód i odkrywać dobro.
I dzielić się swoimi odkryciami. W prasie i tygodnikach, w radiu i telewizji. Na internetowych forach i w codziennych rozmowach.
Od tych rozmów trzeba by zacząć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.