Historia pewnej przyjaźni

„W wielu punktach swojej działalności abp Józef Życiński wyprzedzał swoje czasy. Może dlatego jego życie było takie trudne. Wielu ludzi dostawało przy nim zadyszki, gdy chcieli za nim nadążyć” – mówi ks. prof. Michał Heller w rozmowie z KAI.

Reklama

Kolejnym punktem w jego syntezie filozoficznej było wzbogacanie metafizyki poprzez myśl związaną z filozofią procesu Alfreda Whiteheada. Uważał, że jego filozofia pięknie uzupełnia arystotelizm i tomizm. O ile oba są systemami statycznymi, to Whitehead wprowadza element procesu, zmiany, dynamiki oraz otwartości na nauki. Widział, że kierunki te można ładnie pogodzić. Trzeba przyznać, że wielu ludzi wciągnął w orbitę myśli Whiteheada. Patrząc na filozofię w Polsce, także w Kościele, dzisiaj wielu ludzi uprawia filozofię w tym duchu.

Kolejnym punktem myśli Życińskiego jest jego filozofia Boga. Dla niego była ona bardzo ważna i stanowiła centrum jego myśli. Wiele wątków ze swej filozofii Boga później umieszczał w książkach popularnych, wręcz ascetycznych. Hasłem jego filozofii Boga był „panenteizm” – „Bóg w świecie, ale wykraczający poza świat”. Proszę nie mylić tego z „panteizmem” utożsamiającym Boga ze światem. Na tym polu wiele zdziałał. Szkoda, że gdy został biskupem, zaniechał realizacji tego programu filozoficznego. Po prostu nie miał czasu.

Gdy został biskupem zmienił swoje zainteresowania?

– Wtedy jego zainteresowania filozoficzne skierowały się w stronę bardziej praktyczną, przede wszystkim na te zagadnienia, które były mu potrzebne w duszpasterstwie. W duszpasterstwie widział negatywne wpływy filozofii postmodernistycznej i różnych dziwacznych odmian nurtu new age. Bardzo krytykował w swoich publikacjach filozoficznych postmodernizm. Był przekonanym antypostmodernistą. Z tym wiązała się inna dziedzina jego działalności intelektualnej, mianowicie zwalczał zwalczanie teorii ewolucji w Kościele. Był przeciwnikiem religijnego fundamentalizmu.


Czy filozof Życiński pozostawił po sobie jakieś niedokończone dzieła?

– Po śmierci Józka w jego komputerze znaleziono szereg niewykorzystanych notatek. Tu należy wspomnieć o wielkiej zasłudze jego ostatniego sekretarza, ks. Tomasza Adamczyka, który ocalił je od komputerowego zapomnienia. Z tych ocalałych tekstów powstały dwie książki opublikowane pośmiertnie. Jedna nosi tytuł „Bóg i stworzenie. Zarys teorii ewolucji”. Jest to książka popularnonaukowa wydana przez Wydawnictwo Archidiecezji Lubelskiej i zamierzona jako pomoc dla katechetów. Jest to bardzo ważna publikacja.

Druga książka nosi tytuł: „Świat matematyki i jej materialnych cieni”. Była ona prawie napisana. Po jego śmierci podjąłem się jej ostatecznej redakcji. Powstała na podstawie notatek, jakie przygotowywał sobie do wykładu monograficznego dla studentów matematyki i filozofii przyrody KUL. Książka, wydana przez „Copernicus Center Press” przedstawia filozofię matematyki widzianej przez pryzmat jego filozofii. Zawiera także wiele jego przemyśleń z dziedziny metafizyki. Przypomnijmy, że w filozofii matematyki był platonikiem. Uważał, że struktury matematyczne istnieją w świecie platońskim obiektywnie. Dla wszystkich zainteresowanych myślą Arcybiskupa jest to bardzo ważna książka – ostatni głos filozofa Życińskiego.

Czy Ksiądz Profesor i najbliżsi współpracownicy nie żałowaliście, że prof. Życiński został biskupem? Nie „zmarnował się” jako naukowiec sprawując ten kościelny urząd?

– Bardzo trudno powiedzieć. Na pewno jako filozof zdziałałby dużo więcej. Również jako publicysta. Był świetnym publicystą, czasem „za dobrym”, gdyż ostro antagonizował swoich oponentów. Bez wątpienia zdziałałby wiele w obu tych dziedzinach, ale nie wiem czy by zdziałał więcej w sensie globalnym. Przypomnijmy, że pozycja biskupa w Kościele katolickim jest bardzo ważna. I tak Józek jako filozof, będąc biskupem, robił bardzo wiele, abstrahując nawet od tego, że jako hierarcha w sprawach duszpasterskich miał inne spojrzenie od swoich kolegów. Często robił to, na co innych nie było stać. Będąc jeszcze księdzem cieszył się już sławą jako filozof, a gdy został biskupem, jego nazwisko stało się znane na całym świecie. Gdyby był tylko filozofem, byłby na pewno znany w Polsce i może gdzieś tam jeszcze. Do biskupa-filozofa ściągali ludzie z całego świata. Jeździli do Lublina jak z pielgrzymkami.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama