Co roku na początku stycznia wraca w mediach (i nie tylko) ta sama dyskusja. To męczące. Zwłaszcza, że i tak nikt nikogo nie przekona.
Zwolennicy organizowanej od dwudziestu lat akcji Jerzego Owsiaka i tak nimi pozostaną, a ci, którzy mają do niej podejście sceptyczne, i tak nie zaczną się nią nagle zachwycać. Status quo będzie w tej materii trwać.
Szczególnie męczy mnie pojawiający się niejako przy okazji wydumany wyścig między akcją Owsiaka a działalnością Caritas. Jak w starym kinie powtarza się licytacja na sumy zgromadzone, na to, ile z nich na co jest przeznaczane, liczbę osób, którym udzielono wsparcia itd. Mnożą się emocjonalne argumenty i trwa przerzucanie danymi.
Polemiści nie dostrzegają, że samo zestawienie dwóch zjawisk, jakimi są akcja Jerzego Owsiaka i działalność Caritas, jest zupełnie nieadekwatne do sytuacji. Porównywanie ich nie ma sensu, bo to dwa zupełnie różne porządki. Działania w obydwu przedsięwzięcia wynikają z kompletnie różnych motywacji. Oparte są na odmiennych strategiach. Mają też różne, choć miejscami podobne, cele.
Działalność Jerzego Owsiaka to znakomicie i na wielką skalę przeprowadzona akcja dobroczynna. Aktywność Caritas to realizacja jednego z celów Kościoła katolickiego - świadczenie miłosierdzia, czyli działania charytatywne, do których wezwał swych uczniów Jezus. W tle dorocznej akcji Owsiaka nie ma motywacji religijnej. W działaniach Caritas jest ona fundamentem.
Zestawianie dorocznego świeckiego "święta dobroczynności", odbywającego się w Polsce w drugą niedzielę stycznia z pracą Caritas jest szkodliwe dla obydwu przedsięwzięć. A w umysłach wielu ludzi wprowadza dodatkowy zamęt i utrudnia niejednemu podjęcie najprostszych i oczywistych decyzji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.