Wsiowi ludzie

Osioł i owce w zagrodzie, pługi i brony na korytarzu, a św. Mikołaj na kosiarce, słowem – kleryk potrafi .

Tylko konia zabrakło

Dziewiętnastowieczna wieś – oto wyzwanie. Na szczęście w Wirkach i w Komorowie wciąż są szopy, w których leżakują konne pługi czy brony, można tam znaleźć chomąto i całkiem sporo starych sprzętów domowych: kanki, wiadra, prawidła, lampy oliwne czy kołowrotek. – W nocy poprzedzającej wizytę św. Mikołaja zaaranżowaliśmy nasze korytarze na wiejskie podwórze – opowiada Dawid. – A dla jeszcze większego efektu wszędzie, gdzie się dało rozsypaliśmy liście, słomę i siano – dodaje. Prawdziwym hitem były żywe zwierzęta, które na jeden dzień zamieniły swoje gospodarstwa na seminaryjny dziedziniec: osioł przyjechał z Głuszycy, owce z Mokrzeszowa, króliki z Nowic, a małe kurki liliputki z Marcinowic. Zabrakło tylko konia i krowy, ponieważ były pewne kłopoty z ich transportem. Kiedy dekoracja była gotowa, przyszedł czas na akcję. Nadchodził świt.

Wsi spokojna, wsi wesoła

O 5.00 pianie koguta i ryczenie krów domagających się porannego obrządku postawiło dom na nogi. Po korytarzu spacerowali chłopi, częstując mlekiem z porannego udoju. – Zaraz potem staliśmy się najsławniejszą wioską w Polsce, ponieważ sto procent jej mieszkańców wzięło udział we Mszy św. – zaznacza Rafał. Na śniadanie był chleb ze smalcem, kawa zbożowa i ogórki, na obiad podano kartoflankę i kaszę ze skwarkami. Po południu wieśniacy wybrali się do teatru, żeby się odchamić. Z zaciekawieniem obejrzeli adaptację „Kordiana” Juliusza Słowackiego przygotowaną przez seminaryjny teatr. Jednak gwoździem programu była komedia w wiejskim stylu. – Teksty powstawały w ciągu ostatniego miesiąca – Dawid zdradza kulisy przedstawienia. – Inspirację czerpaliśmy z seminaryjnego życia, bo kiedy codzienność potraktuje się z przymrużeniem oka, wtedy naprawdę zabawa jest przednia – mówi. Święty Mikołaj wjechał do seminaryjnej wioski na kosiarce do koszenia trawy. Oprócz prezentów przywiózł gratulacje. Podziwiał władze uczelni i studentów za zdrowy dystans do siebie, ale radził też, żeby to i owo wziąć sobie do serca.

– Zanim przyszedłem do seminarium, słuchałem opowieści znajomych księży o ich mikołajowych przedstawieniach –   podsumowuje Mateusz. – Dzisiaj cieszę się, że także i ja mogę opowiadać o tym, jakiego „mikołaja” pokazaliśmy. Dołączyłem więc do tej żartobliwej sztafety kleryckich pokoleń, żeby tradycji stało się zadość.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11