Po Eucharystii blisko tysiąc pątników wyruszyło w drogę śladami błogosławionej. W żdżarskiej parafii wierni ucałowali relikwie Franciszki Siedliskiej, a w ogrodzie sióstr nazaretanek odbył się piknik.
W czasie tej zabawy nikt nikogo nie chce przestraszyć. Może tylko zaskoczyć, bo jaka może być inna reakcja przechodniów, gdy zobaczą idącą przez miasto grupę rozśpiewanych małych świętych?
O pisaniu do szuflady, niezakopywaniu talentów oraz pasji, która pozwala na normalność, opowiada ks. Karol Misiewicz, wikariusz parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Reszlu, autor tomiku poezji „Wiara. Kilka słów o najważniejszym”.
Wypełniają chryzmat zgromadzenia pracą z młodzieżą i dla rodzin. Za nie i za ojca świętego nazaretanki modlą się codziennie.
– Nie potrafię nawet wyrazić, jak bardzo kocham to zgromadzenie. Tu, poprzez atmosferę, jaka panuje między siostrami, i nasz charyzmat, czuję, czym był Nazaret – mówi s. Blanka, nazaretanka.
– Wiem, że nawet gdyby nikt nie przyszedł na Mszę św., to na pewno mamy w kościele co najmniej 157 uczestników – uśmiecha się ks. Piotr Sadkiewicz z Leśnej. – A wychodzą na ulice, kiedy tylko chcą.
Średniowieczna „Złota legenda” opowiada, że w jego sercu znaleziono po śmierci złotymi literami wypisane imię Chrystusa.