Matka Boża ukazała się w Licheniu w 1850 roku, a więc cztery lata po objawieniach w La Salette, a osiem lat przed Lourdes. Zapewne gdyby Licheń znajdował się we Francji, zdobyłby ogromną sławę. Władze państw zaborczych zrobiły jednak wszystko by tak się nie stało. I teraz do Lourdes pielgrzymują tłumy ludzi z całego świata, a o Licheniu poza Polską mało kto słyszał.
Śpiew i klekot drewnianych pantofli oddalają się. Helenie jeszcze wwierca się w nozdrza pył, który przed chwilą wzbili pielgrzymi z czeskiego Beneszowa. Tak chciała dojść z nimi do Częstochowy! Niestety, jest niewidoma. Dlatego pielgrzymi zostawiają ją dziś w śląskiej wsi Pszów, "gdyż im się przykrzyła".
Dostałam ją na imieniny. W Kongu, na pograniczu z Rwandą. Łaska ma trzy i pół roku. Była za mała na „adopcję serc”, która dotyczy dzieci szkolnych. Jak to za mała? Za mała, by żyć? Właściwie to Neema mnie znalazła. Neema w języku suahili znaczy „Łaska”.
Czy Belgia jest duchową pustynią? Być może. Ale są na niej przynajmniej dwie oazy, gdzie rosną dobre owoce. W Beauraing i w Banneux miały miejsce uznane przez Kościół objawienia Matki Boga. Ludziom życie odwraca się tu o sto osiemdziesiąt stopni.
Można tu zapalić świeczkę, można też zapalić skręta. W kościele można klęknąć do modlitwy lub rozłożyć się w wygodnym fotelu z drinkiem w ręku. W prezbiterium przyjąć Komunię św. lub słodkim ciastkiem zagryźć resztkę wrażliwości. Witamy w Maastricht, najbardziej konserwatywnym mieście Holandii.
To Paweł przyniósł Chrystusa Europie. Zaczął od Grecji, jakżeby inaczej. Filippi, Tesalonika, Berea… Nauczał, zostawiał uczniów, sam szedł dalej. Mówiono: „Ludzie, którzy podburzają cały świat, przyszli też tutaj”.
– W Piura jest dzielnica bardzo oddalona od misji, jakieś 7 kilometrów. Pomysł na wybudowanie kaplicy zrodził się wraz z wybudowaniem tam oratorium – mówi Agnieszka Jaroszewicz, gdańszczanka, wolontariuszka salezjańska w Peru.
„Nadszedł nieubłagany czas wyjazdu” – Jacek Jabłoński z żalem zapisuje te słowa w dzienniku internetowym, który prowadził z kolegami przez 28 dni ich niezwykłego, misyjnego pobytu we wsi Adentia k. Sunyani w Ghanie.
Dziwny był ten chudy, niepozorny sprzedawca ziół, introligator i palacz. Odwiedzał setki kuzynek i kuzynów w całym ZSRR. A w nocy, gdy „kuzyni” z sąsiadami zasłaniali okna, ubierał stułę i podnosił w górę Ciało Chrystusa.
Przedstawiciele największej w USA chrześcijańskiej organizacji rodzin American Family Association (AFA) twierdzą, że powoli zaczynają wygrywać wojnę ze sklepami, które lekceważą religijny wymiar Bożego Narodzenia i wykorzystują pamiątkę przyjścia na świat Jezusa jedynie do zwiększenia swoich obrotów.
Łukasz był człowiekiem starannie wykształconym. Znakomicie znał ówczesną literaturę. Posługiwał się pięknym językiem greckim, był świetnym zbieraczem informacji.