Pierwsza była Małgosia, którą Bóg dotknął w czasie pielgrzymki na Jasną Górę. Dokładnie 11 sierpnia, w święto św. Klary. Druga, Jolanta, wezwana przez Pana na rekolekcjach. Maria usłyszała w konfesjonale: „Twoją drogą jest modlitwa w klauzurze”. A Karolina zwyczajnie, od dziecka wzrastała w cieniu franciszkańskiego klasztoru.
Pierwszy raz rękawice bokserskie założyła, gdy miała 20 lat. Wszyscy myśleli, że to tak dla żartu, choć dziewczyna zawsze lubiła się bić. Jakież było zdumienie, gdy po roku treningu została wicemistrzynią Europy.
– Nie potrafię nawet wyrazić, jak bardzo kocham to zgromadzenie. Tu, poprzez atmosferę, jaka panuje między siostrami, i nasz charyzmat, czuję, czym był Nazaret – mówi s. Blanka, nazaretanka.
Coraz częściej cierpienie i ból są spychane na margines życia. Musimy się przed nimi chronić, a szczególnie dzieci, młodzież... Ale czy odpychanie rzeczywistości jest w stanie ją zmienić?
Podczas gdy wiele opustoszałych klasztorów w Europie Zachodniej zamienia się w hotele czy restauracje, benedyktyńskie opactwo Fontgombault w centralnej Francji przyjmuje kolejnych kandydatów. W dodatku otwiera swoje filie i przejmuje inne upadające klasztory.
Jak porzuconym, niechcianym albo po prostu „tylko” upośledzonym chłopakom stworzyć dom? Można oddać ich terezjankom.
W Polsce ziścił się sen, którego u nas bałam się śnić – mówi siostra Jana, zakonnica z Chin, córka Czang Si, czyli pełnego nadziei. – Zobaczyłam tłumy wiernych i krzyże przy drogach.
Kiedy modli się słowami „Apelu Jasnogórskiego”, najgłośniej śpiewa fragment „Maryjo, jesteśmy młodzi”.
Z lublinianką siostrą Mirosławą Sabą, franciszkanką misjonarką Maryi, o pracy duszpasterskiej wśród Pigmejów i katechizowaniu poligamistów rozmawia Justyna Jarosińska.
– To nieuczciwe – wymagać od dziecka więcej, niż może osiągnąć – mówi s. Karolina Łuczak.
Bł. Celina Borzęcka była żoną, matką, babcią i zakonnicą. To ona założyła zgromadzenie sióstr zmartwychwstanek.