Rewolucja w Nazarecie

– To nieuczciwe – wymagać od dziecka więcej, niż może osiągnąć – mówi s. Karolina Łuczak.

Reklama

Zanim zielony bluszcz znowu oplótł szarą twierdzę nazaretanek na Czerniakowie, siostry musiały rozstrzygnąć poważny dylemat. Reforma wymusiła wygaszanie gimnazjum, więc siostry zdecydowały, że utworzą szkołę podstawową z nauczaniem dwujęzycznym. Na początek na dwóch poziomach, choć rodzice chcieliby od razu ze wszystkimi klasami.

Dzieci rozepchną ściany

Ale to nie koniec rewolucji w szczycącej się prawie 100-letnią historią placówce. Po raz pierwszy w budynku dziewcząt we wrześniu pojawią się osobne klasy także dla chłopców.

– Rodzice naszych licealistek od lat prosili o utworzenie podstawówki dla młodszego rodzeństwa, ale nie mieliśmy miejsca. Teraz trochę nie mamy wyboru – mówi s. Karolina Łuczak, od pięciu lat dyrektor Nazaretu. – Poradzimy sobie. Jesteśmy mistrzyniami w wykorzystywaniu każdej wolnej przestrzeni. Zostało nam to z PRL, gdy część budynku zajęto na zespół szkół mechanicznych, przychodnię rejonową i poradnię zdrowia psychicznego – zapewnia.

Na szkolnym korytarzu dwie roześmiane dziewczyny grają partię szachów. Sekunduje im Marysia Sikorska z klasy z programem międzynarodowej matury IB. Wróciła do Nazaretu po zaledwie kilku tygodniach spędzonych w Liceum im. Hoffmanowej. – Chciałam zobaczyć, jak wygląda inna szkoła. Ale przeżyłam szok. 33 osoby w klasie, około tysiąca na wszystkich poziomach… Nawet po miesiącu wszyscy wciąż wyglądali obco. Do tego angielski na słabym poziomie i kompletny brak indywidualnego podejścia – mówi.

Na języku obcym zależało jej szczególnie. Dlatego wróciła na Czerniakowską 137 pod opiekuńcze skrzydła nazaretanek. Tę szkołę kończyła też jej siostra, dziś studiująca w Canterbury literaturę angielską i amerykańską oraz twórcze pisanie. Marysię pociąga medycyna. Kto wie, może zostanie chirurgiem plastycznym?

English? No problem

Żeby dostać się do klas z programem matury międzynarodowej, trzeba znać język przynajmniej na poziomie First Certificate in English. Wszystkie przedmioty nauczane są wtedy po angielsku. Rodziców podczas Dnia Otwartego oczarowuje nienaganny akcent jednej z sióstr. Ale szkoła ma także dwóch native speakerów: ze Szkocji i z Irlandii. – Szukamy placówki z wysokim poziomem nauczania i wychowania. I oczywiście bezpiecznej. Byłam zachwycona, gdy dziewczynki, które zagadnęłam, wstały, żeby mi odpowiedzieć – mówi Agnieszka, mama gimnazjalistki.

Ale rodzice i uczniowie szukają nie tylko wysokiego poziomu nauczania, także języków. – Kilka lat temu priorytetem był poziom. Mam wrażenie, że rodzice decydują się dziś na naszą szkołę ze względu na katolicki charakter. Wielu ma za sobą formację w Domowym Kościele lub grupach neokatechumenalnych – podkreśla siostra dyrektor. „Nazaret”, jak mówią o szkole wychowanki, także te, które maturę zdawały 40–50 lat temu, mieści oprócz szkół także dom prowincjalny zgromadzenia oraz kościół parafialny. I internat, z którego korzystają uczennice zarówno z zagranicy, jak i z całej Polski czy spod Warszawy. Natalia z Krymu w domu nie była już trzy lata.

Nie dodajemy tu skrzydeł

Szkoła otwarta jest także na uczennice innych wyznań. Wśród nich jest kilka prawosławnych, a także buddystka i muzułmanka. Były także protestantki. Podłogę w kaplicy przykrywa wykładzina. Chroni plamy krwi powstańców warszawskich, którzy walczyli lub byli leczeni na terenie klasztoru. Bo Nazaret to szkoła z tradycją, jedna z nielicznych, które przetrwały nawet czas wojny i PRL. Dowodzą tego liczne zdjęcia wychowanek z roczników międzywojennych, rzeźba głowy s. Franciszki Siedliskiej i szkolne mundurki sprzed wojny, znajdujące się na pierwszym piętrze. Dzisiaj dziewczyny noszą kraciaste spódnice, ciemne buty i gustowne sweterki do białych bluzek. Śmieją się, że przynajmniej rano nie mają problemu, w co się ubrać. Teraz trzeba będzie zaprojektować także stroje dla chłopaków, którzy mają być przyjęci do klasy I.

– Staramy się łączyć naukę z rozwijaniem talentów. Wiele nieśmiałych dziewcząt odkrywa, że ma ich mnóstwo. Nie dodajemy im skrzydeł, bo one je mają. Pomagamy je tylko rozwinąć – przekonuje s. Karolina, anglistka. Wśród pozalekcyjnych zajęć jest w czym wybierać. Schola, gitara, koło plastyczne, klub mediacji, język japoński, kółko kuchni i piosenki francuskiej, szermierka, fitness, koła przedmiotowe: biologiczne, fizyczne, matematyczne, językowe… Do tego wieczorne wyjścia do opery i teatru czy koło turystyczne. Jest też oferta dla rodziców: comiesięczne spotkania formacyjne i… randki małżeńskie, podczas których dzieci zostają pod opieką szkoły.

Prosto, jak w domu Cieśli

Uczniowie mają też do dyspozycji pielęgniarkę, raz na tydzień lekarza, a od czasu do czasu – ortopedę. W sumie szkoła ma dziś pod opieką 280 dziewcząt. Wśród 60 nauczycieli jest 15 sióstr zakonnych. Klasy liczą nie więcej niż 20 osób. – To stwarza możliwość pracy indywidualnej – przyznaje siostra dyrektor.

– Przyjmujemy nie tylko tych z czwórkami i piątkami. Nauczyciele nie szczędzą czasu, ale nie każde dziecko jest w stanie uzyskiwać najlepsze oceny. Chcemy pomagać uczniom pracować na miarę ich możliwości, a nie naszych pragnień czy wyników rówieśników. Bo to nieuczciwe – wymagać od dziecka więcej, niż może osiągnąć – wyjaśnia. Jej zdaniem w wychowaniu liczą się zwyczajność i prostota, której wzorem jest Najświętsza Rodzina z Nazaretu. Podczas ślubowania uczennice otrzymują nazaretański krzyżyk. I noszą go z dumą, także po opuszczeniu szkoły.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7