Kościołowi rośnie… Kościołowi spada… I zaraz wszyscy, którym się wydaje, wyciągają wnioski.
Nadszedł czas, by w praktyce zrezygnować z traktowania posług lektora i akolity jako stopnia do święcenia i zaprzestania zastępowania ich zamiennikami.
Śledząc historie naszych skoczków możemy odkryć wiele podobieństw między tą dyscypliną sportu i życiem duchowym.
Chcielibyśmy, jak Mojżesz, spoglądać w kierunku Ziemi Obiecanej, tymczasem widać zaledwie koniec nosa.
Syn Boży nie przyszedł na świat z koszem prezentów. Jeżeli czymkolwiek nas obdarował, to jedynie swoim ubóstwem.
Nie prowadzą dialogu z otoczeniem. Rozmawiają ze swoimi wątpliwościami, lękami, niewiedzą...
Gdzie w Kościele jest butla z tlenem?
Czytając komentarze, ocierające się wręcz o demonizowanie roli Kościoła w rozprzestrzenianiu epidemii...
Można odnieść wrażenie, że staliśmy się mistrzami konserwacji tego co było, a nie nauczyliśmy się otwierać okien na świeży powiew Ducha Świętego.
Jaka korzyść płynie z lektury Arystotelesa, Platona i tylu innych, opisanych przez Tatarkiewicza w trzech tomach „Historii filozofii”?
Można powiedzieć, że nabożeństwo do Matki Bożej Wspomożycielki sięga początków chrześcijaństwa.