Czytając komentarze, ocierające się wręcz o demonizowanie roli Kościoła w rozprzestrzenianiu epidemii...
Czytając pewne teksty, ale i wpisy w mediach społecznościowych, można odnieść wrażenie, że dawno by było po epidemii, gdyby nie wierni, ponoć tłumnie obecni w świątyniach. Być może są gdzieś takie miejsca. Jednak w większości przypadków…
Patrzę na swoje podwórko. Czyli nasz dekanat i moja parafia.
Kilka dni przed świętami wielkanocnymi zmarła jedna z najstarszych parafianek. Według obowiązujących zarządzeń trumna prosto to grobu. Na cmentarzu i w kościele pięć osób. Żal i ból rodziny. Bo nie wiadomo było kogo na pogrzeb prosić. A przecież matka, babcia, prababcia. Żal i ból proboszcza. W domu zmarłej przez niemalże trzydzieści lat uczono religii. Nigdy nie słyszałem, by z tego powodu narzekała, miała pretensje, czy domagała się dla siebie i swoich najbliższych specjalnego traktowania. Więcej. Była dumna, mogąc w ten sposób służyć Panu Bogu i Kościołowi.
Triduum Paschalne w pustym kościele. Ministranci przerażeni. Do tej pory nie zdarzało się przygotowywać Wigilię Paschalną w pięć osób. Jak to zrobić? Gdy w Orędziu Paschalnym doszedłem do słów: „niechaj zabrzmią dzwony głoszące zbawienie”, ścisnęło mnie w gardle. Przed „Gloria” zwróciłem się do łączących się duchowo za pomocą Internetu: otwórzcie okna i posłuchajcie jak biją dzwony głoszące zbawienie. Po jakimś czasie jedna z parafianek wyznała: proboszczu, mój stary jest twardym facetem, a stał w oknie i płakał jak małe dziecko.
Pierwsza Komunia święta. Jeszcze w połowie czerwca nie znaliśmy terminu. Analizując sytuację podjęliśmy decyzję niemalże w ostatniej chwili. Z zastrzeżeniem, że w kościele mogą być tylko dzieci, rodzice i chrzestni. Na tyle zezwalał reżim sanitarny. Rodzice wiedzieli również, że w przypadku nagłej zmiany sytuacji dzieci zostaną podzielone na dwie grupy. Można domyślać się, co czuli dziadkowie. Mimo to nikt nie protestował. Nikt nie domagał się specjalnych przywilejów.
Wszystkich Świętych. Mszę odwołaliśmy zanim pojawiły się ostatnie zarządzenia. Wierni już kilka dni naprzód odwiedzali cmentarz, by nie robić tłoku. Jeżeli zamknięcie nekropolii miało na cokolwiek wpływ, to chyba jedynie na pogłębienie frustracji i niezadowolenia. Mimo to cmentarz został zamknięty. Nie próbowaliśmy żadnych sztuczek. W Kościele, zgodnie z wytycznymi, piętnaście osób.
Zaczęły się covidowe pogrzeby. Znów ograniczenia. Pani Anna, objęta kwarantanną, stała w ogródku przed domem, zalewając się łzami, gdy zatrzymał się samochód, wiozący ciało jej ukochanego. Do kościoła zawsze przychodzili razem. Nigdy oddzielnie.
Dlaczego o tym piszę? Bo gdy czytam te wszystkie komentarze, zarzuty, ocierające się wręcz o demonizowanie roli Kościoła w rozprzestrzenianiu epidemii, jest mi po prostu, tak po ludzku, przykro. Nie tylko mnie. Ktoś z parafian pytał mnie niedawno: i czego oni jeszcze od nas chcą?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).