Wobec postępującej sekularyzacje chrześcijanie wydają się być bezradni. Dla biednych Chrystus może być nadzieją. Ale co może dać sytym i zadowolonym z życia?
Chodzi o to, byśmy zaczęli żyć, jak chrześcijanie. Ludzie wolni. Ludzie odważni. Ludzie potrafiący z miłością czyli życzliwie odnosić się do siebie wzajemnie.
„Rozpolitykowanie księży jest jednym z naszych ciężkich grzechów” – stwierdził podczas konferencji w podwarszawskich Laskach ks. Andrzej Szostek, były rektor KUL. W pełni się z nim zgadzam.
Te pytania warto postawić. Także po to, by pokazać, że nauka mogłaby zapewne rozwiązać wiele problemów w sposób moralny, gdyby nie wybrała łatwiejszych rozwiązań niemoralnych.
Uwierzyliśmy, że Kościół może tylko zwyciężać. Była li to wiara naiwna?
Największy wróg wiary? Stawiam na grzech i kulejące duszpasterstwo.
Może trudno w to uwierzyć, ale są sprawy ważniejsze niż wyjaśnienie wszystkich wątków głośnych afer.
Nie przyjmę bezdomnego na Wigilię, to prawda. Ale na pewno jest coś, co mogę zrobić. Wystarczy, bym naprawdę przejęła się zdaniem, że to mój brat i siostra nie mają co jeść.
To chyba nie przypadek. Nuncjusz drugi raz w ostatnim czasie porusza kwestię relacji Kościoła do państwa i świata.
Zamiast ekscytowania się kolejnymi wypowiedziami proponuję modlitwę: Ojcze spraw, byśmy stanowili jedno, tak jak Ty, Twój Syn i Duch Święty jedno stanowicie.