Skarbiec wiary Kościoła jest ogromny. Są w nim "nova et vetera" - rzeczy nowe i stare. Te "stare" nie starzeją się nigdy. A "nowe" nie są nowe. Trzeba jedynie najdawniejszą tradycję Kościoła odczytywać na nowo. - abp Alfons Nossol
67. Być albo nie być
“Nie cudzołóż!”
Czytałem kiedyś wspomnienia młodego człowieka, “powiatowego Don Juana” - jak sam siebie nazwał. Zaczął studia w Warszawie i zaczął uprawiać z kolegami szczególnego rodzaju “sport”: kto ile dziewcząt “zaliczy”. Wpadła mu raz w oko dziewczyna. Zaproponował randkę. Spotkali się, on po piętnastu minutach postawił “niedwuznaczną propozycję”. Dziewczyna popatrzyła na niego ślicznymi oczyma i powiedziała: “Żal mi ciebie. Wy niczego innego w kobiecie nie widzicie?” Odwróciła się i zostawiła Don Juana zdumionego i zaskoczonego. Dotychczas żadna mu się nie oparła. Nie znał nawet jej imienia, a czuł się, jakby w gębę dostał. Gdy po kilku miesiącach spotkał ją w stołówce, znowu zaprosił ją na spotkanie. O dziwo, przyszła w umówione miejsce. On jednak nie miał śmiałości czegokolwiek proponować. Widywali się częściej. Po kilku miesiącach znajomości obdarzyła go pierwszym pocałunkiem. Wracał do akademika szczęśliwy i wniebowzięty. I nie ten sam. Bo choć nie łatwo być Adamem i Ewą - to jednak być trzeba. Znajomość ich dwojga przemieniła się po kilku latach we wspólnotę rodzinną. I taka jest kolej rzeczy: ich dwoje staje się “jak jedno ciało” (por. Mk 10, 6 - 9).
“Jedno - niepodzielne! - ciało” Bo rodzina jest żywym organizmem. Jakakolwiek próba podziału żywego organizmu oznacza śmierć i całości, i jego poszczególnych części. Dlatego wśród dziesięciu kategorycznych nakazów i zakazów Dekalogu jest i to przykazanie: “Nie cudzołóż”. Nie cudzołóż… mamy mały problem z przekładem tego przykazania. Katechizmowa formuła używa przestarzałego, na codzień nie używanego już słowa oznaczającego płciowe współżycie z cudzą żoną lub cudzym mężem. Czyli złamanie małżeńskiego przymierza, rozbicie małżeńskiej więzi, a w konsekwencji i wspólnoty. Tyle, że takie złamanie przykazania jest czubkiem góry lodowej. Zanim do tego dojdzie… Zanim do tego dojdzie, o wiele wcześniej zaczyna się w życiu człowieka - tak mężczyzny jak i kobiety - dziać wiele złego. Nieraz od dzieciństwa. Bo jeśli dziecko napatrzy się na nienawiść ojca i matki, a wystarczy, że na ich wzajemną obojętność - jaki wzorzec życia i miłości będzie mu kiedyś przyświecać? Jeśli nasłucha się obelg, kłamstw, jeśli będzie widzieć udawanie wobec obcych, a egoizm i podłość na codzień - to jaki będzie z tego dziecka partner w przyszłym małżeństwie? A nie tylko to - jeśli od małego napatrzy się w domowym kinie (nieraz podglądając przemyślnie ukryte wideokasety rodziców) na seks wypełniający wszystko, a zupełnie odarty z miłości, a nawet z szacunku partnerów dla siebie nawzajem - to czy będzie potrafiło być prawdziwym mężczyzną lub prawdziwą kobietą? Czy uszanuje kiedyś swoje ciało i ciało drugiego człowieka? Także ciało żony lub męża? I czy będzie potrafiło widzieć w osobie płci przeciwnej człowieka, a nie tylko “gorącą babkę” czy “seksownego faceta”?
Niewątpliwie, rozbicie rodziny zaczyna się najczęściej nie przez przypadkowe “pójście do łóżka” z kimś trzecim, co oczywiście jest złe. Niemniej jednak ziarna, z których wyrasta to zło, nieraz przez lata drzemią w człowieku i bywają bardzo różne. Morze atramentu spisano na ten temat. A tymczasem nie jest lepiej. Statystyki rozwodów są przerażające, także w naszym, ponoć chrześcijańskim kraju (przepraszam za to “ponoć”, ale…) A to, co się dzieje i bez oficjalnych rozwodów - wszystkie rodzinne wojny, wszystkie małżeńskie trójkąty czy czworokąty, cała niefrasobliwość kochanków, lekkomyślność młodzieży połączona z beztroską rodziców - wszystko to łamie przykazanie Dekalogu wyrażone nieco staroświecko brzmiącym zakazem “Nie cudzołóż!” A przecież każde z tych przykazań jest cząstką naszej natury, czyli Bożego daru. Złamanie któregokolwiek z nich jest i odrzuceniem tego daru, i zamachem na ludzkie “być albo nie być”. Tu jednak chodzi o sprawę, ośmielę się rzec, najważniejszą. Ważniejszą od życia. O rodzinę. Bo życie człowiek otrzymuje w rodzinie. Życie ciała i ducha. W rodzinie staje się sobą. W rodzinie poznaje Boga i ojczyznę. W rodzinie dojrzewa jego człowieczeństwo. Samo biologiczne życie - bez całej duchowej nadbudowy - czym by było? Wegetacją psa przy budzie? Czy nie trzeba więc człowiekowi wrócić do bardzo rygorystycznego, bardzo szeroko też odczytywanego przykazania “Nie cudzołóż”?
A tych dwoje, których wspomniałem na początku? Może już dorastają ich dzieci. Ważne, by dziewczęta i kobiety umiały stawiać wymagania - wiedząc kim są. Ważne, by chłopcy i mężczyźni patrzyli dalej, niż chwila ulotnej radości czy wręcz uciechy. To “być albo nie być” nas i naszej przyszłości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Pokaż, że wiara to działanie! To jest właśnie ten moment, by Twoją parafię poznała cała Polska.
Sumie odpustowej będzie przewodniczył prymas Polski abp Wojciech Polak.
„Nie możemy już sobie pozwolić na stawianie oporu Królestwu Bożemu".