Skarbiec wiary Kościoła jest ogromny. Są w nim "nova et vetera" - rzeczy nowe i stare. Te "stare" nie starzeją się nigdy. A "nowe" nie są nowe. Trzeba jedynie najdawniejszą tradycję Kościoła odczytywać na nowo. - abp Alfons Nossol
65. Strach i bezradność
“Nie zabijaj!”
Znacie Klimka Bachledę? Zakopiański góral sprzed lat bez mała stu. Tatrzańskie pogotowie pod wodzą swego założyciela, gen. Zaruskiego, wyruszyło w sierpniu roku 1910 do akcji w ścianach Małego Jaworowego. Akcji nieomalże beznadziejnej. Ale przecież, jeśli jest szansa jedna na tysiąc - życie trzeba ratować. Po kilku dniach generał przerywa poszukiwania. Wedle oceny człowieka znającego góry, szans już nie było żadnych. Przełożony nie miał prawa dalej narażać życia podwładnych. Klimek nie posłuchał. Rozkazu? Prośby? “Klimku! Wróćcie!!” Zginął Klimek, wytrawny przewodnik i ratownik.
Czy wolno mu było się narażać? Odpowiedź jest oczywista: tak, wolno było. Ratowanie życia jest warte tyleż, co życie samo. Iluż było i jest takich Klimków! Dobrze, że telewizyjny program «Zwyczajni niezwyczajni» wydobywa ich sylwetki z szarzyzny naszych dni. Są tacy “zwyczajni niezwyczajni”, którzy są gotowi za cenę swego życia ratować życie innych. I są tacy “zwyczajni niepojęci”, którzy gotowi są życie zniszczyć. Nie będę przypominał tych wszystkich tragicznych doniesień o ludziach młodych i starych, uzbrojonych w rewolwery, bassebalowe kije lub stłuczone butelki, mający powody (powody???) i zabijający bez powodu. Życie sprowadzone do samej tylko gry atomów i cząsteczek, białek, mikroelementów, hormonów i energii przestało być święte. Życie sprowadzone do codziennej krzątaniny, nieciekawej i szarej. Życie sprowadzone do coraz bardziej powszedniejącej walki o przetrwanie. Nie, nie o przetrwanie biologiczne. To nam nie grozi. Ale właśnie dlatego jesteśmy bardziej bezwzględni, okrutni i srożsi sobie wzajemnie niż drapieżne zwierzęta. One zabijają wtedy, gdy mają powód. Jeden powód: zdobyć pokarm.
Życie musi stać się święte tą świętością, której źródłem jest Bóg. Nie wolno mi tknąć życia - bo nie w mojej mocy tknąć Boga. Gdy uzurpuję sobie prawo władania życiem, to tak, jakbym siebie na miejscu Boga stawiał. Taki sposób myślenia jest niezrozumiały dla tych, którzy Boga nie znają. A takich jest wielu w naszym świecie. Z życiowej przestrzeni naszego pokolenia wypychała Boga propaganda ateistyczna. Dziś dzieje się to inaczej, ale kto wie, czy nie radykalniej. Dlatego panem życia staje się sam człowiek. Jeśli o przyznawaniu prawa do życia może decydować parlament - dlaczego nie ja? - pytanie może nie zawsze uświadomione, ale jestem przekonany, że takie powiązanie istnieje. Jeśli można wieść boje o prawo do życia nie narodzonych, jeśli coraz to podnoszą się głosy w sprawie eutanazji - czyż nie jest to ten sam mechanizm: sięganie po owoc zakazany? Dramatem ludzkości stało się sięgnięcie po owoc z drzewa poznania dobra i zła (Rdz 2, 9; 3, 22). Czy nie czeka nas większy dramat, jeśli nie uszanujemy drugiego rajskiego drzewa, drzewa życia?
A kara śmierci? Czy wolno człowiekowi taką karą szafować? Wielowiekowa tradycja mówiła “tak”. Wstyd powiedzieć, ale egzekucje bywały publicznym widowiskiem. Miało to odstraszać potencjalnych przestępców, a przeradzało się w schlebianie najniższym instynktom. Spór o karę śmierci trwa. Nie tu miejsce na podejmowanie udziału w tej debacie. Mamy przed oczyma dwa krótkie słowa spojone w jeden kategoryczny zakaz: “Nie zabijaj!” I to powinno wystarczyć. Choć kara śmierci budzi ogromne kontrowersje, na codzień nie sądowe wyroki zabijają. Zabija bezmyślność kierowców i pieszych, zabija beztroska w obchodzeniu się gazem i prądem, zabija lekceważenie nawet najbardziej zdroworozsądkowych zasad bezpieczeństwa. Zabija brawura i ryzyknactwo. Tak, jakby poczucie świętości życia zatarło się do tego stopnia, że nie ma już wpływu na zachowanie się człowieka. Dlatego coraz bardziej ogarnia nas strach i bezradność. Boimy się o życie swoje i tych, których kochamy. I jesteśmy bezradni, przeraźliwie bezradni. I nie pomoże prokuratura, nie pomoże usprawnienie i dofinansowanie policji, nie pomogą kolejne reformy prawa karnego. Wprowadzenie na nowo kary śmierci też nie pomoże. Przykazaniu “Nie zabijaj!” musi zostać przywrócona jego pierwotna treść: Nie zabijaj, bo życie jest nie tylko Bożym darem, ale Bożą własnością. Zabić - to nie tylko skrzywdzić człowieka i jego bliskich, nie tylko okaleczyć społeczeństwo. Zabić - to usiłować stanąć na równi z Bogiem. Pozbawić kogoś życia - to popełnić świętokradztwo.
A Klimek Bachleda? Myślę, że on i ci wszyscy, którzy ratują życie narażając samych siebie, mają głęboko w duszy zapisaną tajemnicę świętości Boga i życia. Dlatego strach i bezradność nie opuszczą nas dopóty, dopóki nie pozwolimy Bogu wrócić w nasze życie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).