Może te nasze procesje ułomne, niebieskiej liturgii nie podobne, ciężarem łez padołu naznaczone.
Ołtarze i pełne przepychu, i skromne. Procesje liczne i niewielkie. Z orkiestrą i bez. Każda z odrobiną pobożnego zamieszania. Bo feretrony trzeba wynieść ze świątyni, dzieci poustawiać, rozstawić nagłośnienie, zadbać o porządek. Stroje kilka razy do roku z szafy wyciągane. Matki w swoje pociechy zapatrzone. Ministranci bardziej niż przy monstrancji nad dzwonkami i kadzielnicą czuwający. I tylko krok od pokusy by sądzić, nosem kręcić, koszty liczyć, pychy, próżności, triumfalizmu się doszukując. Bo Pan Jezus pokornie, ubogo, w stajence i na krzyżu, bez złota i triumfalnego orszaku. Jakby zapominając o flakoniku olejku alabastrowego, gromkim Hosanna na ulicach Jerozolimy i tym wszystkim, co wydarzyło się po wielkanocnym poranku. Gdy Jezus jako Pan i Król zasiadł pełen chwały po prawicy Ojca, a niebiescy muzykanci zaczęli – mający trwać bez końca – śpiew uwielbienia. „Godzien jesteś (…) odebrać dziś chwałę i cześć, i moc (…) Baranek zabity jest godzien wziąć potęgę i bogactwo, i mądrość, i moc, i cześć, i chwałę, i błogosławieństwo.”
Może te nasze procesje ułomne, niebieskiej liturgii nie podobne, ciężarem łez padołu naznaczone. Może daleko im do mistycznych porywów wielkich świętych. Może kazaniom brak głębi, a ludziom skupienia. I co z tego. Przecież nie aniołowie Bogu chwałę głoszą, ale człowiek. Święty i grzeszny, upadający i w niebo zapatrzony, pragnący uwielbić najlepiej jak potrafi. Dziś, Panu i Królowi, wszechmocy ukrytej w okruszynie Chleba, Tajemnicy niezgłębionej, dający wszystko co najlepsze i najpiękniejsze. To klęczący w pokorze, to wyprostowany z rozpromienionym obliczem, jasność chwały Pańskiej odbijającym. Gardłem ochrypłym śpiew wydobywający. Ku niebu, ku niebieskiej muzyce, ku aniołom i świętym, wespół z nimi. Choćby przez moment z tamtą liturgią zespolony. Bo przecież godzien jest odebrać chwałę i cześć, i moc. A człowiek – choć nie godzien – posiąść błogosławieństwo.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Leon XIV do abp Wachowskiego: będą cię poznawać nie po słowach, ale po miłości
"Gdy przepisywałam Pismo Święte, trafiałam na słowa, które odniosłam do siebie, do swojego życia".
Nikt nie jest powołany do rozkazywania, wszyscy są powołani do służenia.