Extra i piękny jest Pani ten tekst. :) Ja podzielam Pani zdanie na 100%. Ja też mam szacunek dla pana Tomasza dla jego odważnej postawy wobec zobowiązanie wobec prawdy. Ale pan Tomasz przez ostatni czas za mocno 'szaleje' może ma jakieś przeciążenie emocjonalne spowodowane zbyt długim siedzeniem przy komputerze, niech zrobi sobie dłuższy urlop. ;) Nawet gdyby tak było, że >Gargamel to karykatura katolickiego księdza, jego czarny płaszcza to parodia katolickiej sutanny.< Cóż nie da się dobra od zła w 100% oddzielić, czy choinki też nie mamy mieć w domu...Zgadzam się z Panią, że takie obiekcje jakie wysuwa pan Tomasz to powoduje to u niewierzących, że >oni z takim Kościołem nie chcą mieć nic wspólnego.< :-(
po Smerfach 1, nikt z nas, publicystów, nie napisał, że film promował rodzinę: Zgadzam się. To się bawmy przynajmniej teraz. ;) Smerfne Hity - >Serce pik,pik, pik<link: https://www.youtube.com/watch?v=SNKzf8jwj2U
Najpierw zdumiałem się, że Pani Redaktor wdaje się w jałowy spór z TT z powodu filmu dyskontującego popularność animowanego serialu. O kulturze warto dyskutować, ale sprzeczki dotyczące tego czy treść jest wystarczająco (bądź nie) katolicka - są żenujące.
Mimo to dziękuję za dwie rzeczy:
1. Dziękuję za pointę. Właśnie o to chodzi: wezbrał niebezpieczny w istocie dla chrześcijan i chrześcijaństwa nurt potępiania wszystkiego, co niewystarczająco katolickie... Wielce to chwalebne spostrzeżenie "że zbyt mocno ostrzymy szpony na świat i wszystkie jego wytwory."
2. Dziękuję też (i podziwiam) za odwołanie się do zdrowego rozsądku dzieci. Kiedy dorosłym wszystko się już miesza, a ideologie, dogmaty i fobie zalewają oczy, dziecko po prostu widzi, to co jest, takim jak jest. Nie wykoślawia, nie dorabia gęby. Zamiast pokrętnych pseudouczoności, wyciąga wnioski proste i rozumne. Prawdziwi mędrcy chętnie słuchali dzieci.
Kłaniam się nisko, bo rozsądny wpis w gosc.pl to ostatnio niezmierna rzadkość. A szkoda.
Rzecznik Praw Dziecka z czasów PiS E. Sowińska dostrzegła w filmie animowanym o Teletubisiach geja, bo nosił torebkę, ale nic nie robiła aby z problemami dzieci coś robić - przemoc domowa, pedofilia itp. Zgadzam się z @Kaelem i @myśliwym, że u Terlikowskiego jest przerost formy nad treścią, oraz przesada w ocenach co dziecko ma oglądać. Również przyłączam się do stwierdzenia, że zdrowy rozsądek w opisie rzeczywistości w GN jest rzadkością, jak w przypadku Angeliny Jolie, która poddała się mastektomii, a którą broniła rozsądnie dziennikarka A. Puścikowska. Wyłącznie od rodziców i szkoły zależy jak kształtuje się osobowość dziecka. Chowanie ich pod kloszem, aby chronić przed pokusami tego świata, w przyszłości sprawi, że gdy w określonych sytuacjach dziecko zetknie się z tymi pokusami, może już być za późno, bowiem nie będzie przygotowane jak postępować w tej sytuacji lub szybko się w nią wciągnie, najpierw z ciekawości, a potem z racji atrakcyjności. Dlatego chowając dziecko należy systematycznie, krok po kroku wyjaśniać zawiłości tego świata i zagrożenia, na poziomie jego percepcji. Są to podstawy wychowania. Jednym ze sposobów są bajki do czytania lub animowane, lub z udziałem aktorów. Dziecko też musi być przygotowane do stresów jakie niesie treść bajek - Andersena lub braci Grimm, lub podobnych. Brak oswojenia się ze złem pokazywanym w bajkach, oraz dobrem, które zwycięża nie czyni z dziecka w przyszłości człowieka odpornym na różne zagrożenia. Ideologizowanie, przesada w ocenianiu co wolno dziecku oglądać lub czytać nie jest na pewno wychowawcze. Terlikowski, w swojej kolejnej odsłonie naprawiania świata pokazuje, że można człowieka zepsuć, a nawet zniszczyć. Wychowałem się na wielu bajkach i baśniach, należących do klasyki tego typu, są nowe i na prawdę pożyteczne w formowaniu psychiki dziecka. Wybrzydzanie i szukanie dziury w całym świadczy o niedojrzałości intelektualnej i emocjonalnej red. Frondy. Forumowiczomi @Kael odpowiadam, nie chodzi o to aby dzieciom pokazywać przemoc domową itp., to głupia argumentacja, w określonych etapach życia dziecko otrzyma stowną wiedzę n.t. relacji międzyludzkich, w sposób odpowiedni do jego poziomu umysłowego. Na tym polega wychowanie.
Pani Joanno, to jest takie wlasnie wpychanie katolicyzmu w sztywne ramy. Niektorzy "specjalisci" uwazaja, ze najlepiej unikac wszystkiego co ktos uznal za "niebezpieczne duchowo". A poniewaz kazdy ma inna wrazliwosc, to niedlugo bajki o Jasiu i Malgosi beda zabronione, bo tam czarownica wystepuje.
Zamiast cieszyc sie, ze cos zmusza do zastanowienia i pokazuje ze swiat to nie cukrowany obrazek, to juz z gory ktos zaklada, ze moze jakies niejasne zlo z tego wyniknie, bo np w filmie jest mowa oa problemach rodziny patchworkowej, a te jak wiemy sa grzeszne, wiec lepiej dzieciom w ogole ich nie pokazywac. Ze co trzecie dziecko w takiej rodzinie sie chowa? To nic. Zamykamy oczy i udajemy, ze wszyscy sa tacy jak Swieta Rodzina. I my, czyli pan Terlikowski i inni, jemu podobni mamy poczucie, ze nasz swiat jest wlasnie taki.
Ze to nieprawda, i ze trzeba zyc w swiecie, jaki jest? Co tam! Niech dzieci o tym nie wiedza. A jak wiedza, to niech nie mowia. A jak maja z tym problemy, to wracamy do zamykania oczu.
I tak dorosli uwazaja, ze udalo im sie wychowac dzieci, bo im pokazywali tylko ocenzurowane obrazki. I oszczedzali sobie nie zawsze latwe rozmowy.
> Niech dzieci o tym nie wiedza. A jak wiedza, to niech nie mowia. A jak maja z tym problemy, to wracamy do zamykania oczu.
Idąc tym tokiem rozumowania, trzeba byłoby pokazać dzieciom przemoc domową, szczególnie wobec kobiet, jako sposób rozwiązywania konfliktów. A co? Nie jest, choć marginalnie stosowana jako sposób na rozwiązywanie konfliktów? To co zamieciemy pod dywan, żeby dzieci nie wywiedziawszy?
Pan Terlikowski napisał artykuł z którym można się zgadzać lub nie. Czemu mu tego zabraniać? Warto się przyjrzeć jego argumentom. Można napisać polemikę lub się zgodzić.
A tak na marginesie, czy cały artykuł pani Bątkiewicz-Brożek nie jest wezwaniem do objęcia tabu filmów o smerfach? Czemu nie można dyskutować o charakterze tego filmu?
Lewica tak chętnie podważa wszelkie "tabu", jeśli dotyczy ono dobra dzieci, moralności, przyzwoitości itp., ale biada tym, co zechcą naruszyć jej tabu. Tu już nie ma otwartości i tolerancji.
Czym innym jest pokazywanie przemocy, a czym innym pokazanie tego, co (niestety) jest codziennoscia wielu dzieci. Nie ma co zamykac oczu na fakt, ze mamy coraz wiecej rozbitych rodzin, rodzin patchworkowych, rodzin z jednym rodzicem i wynikajacych z tego problemow emocjonalnych i innych. A ze zakonczwnie jest pozytywne w relacji ojczym-syn? I co w tym gorszacego? A gdyby to byl ojczym, bo ojciec nie zyje, to juz byloby poprawne religijnie i pan Terlikowski nie mialby nic przeciwko?
Jezeli przemoc stalaby sie codziennoscia, to - moim zdaniem - nalezaloby ja takze jakos pozytywnie przepracowac, chocby i filmowo. Pokazac pozytywne mozliwosci rozwiazywania konfliktow.
No i ja panu Terlikowskiemu artykulow pisac nie zabraniam. Ja go komentuje. Cos nie tak?
Nie chcę odnosić się do filmu "Smerfy 2", bo go nie znam, ale pamiętam pierwszą wersję "Smerfów", choć nie była to moja ulubiona bajka. Pamiętam m.in. Gargamela i powiem szczerze, jeśli mam wybierać między wersją "czarodziej - sympatyczny safanduła" a wersją "czarodziej - postać demoniczna", to zdecydowanie wolę tę drugą, bo tu zło nazwane jest po imieniu. Zgadzam się, że nie można dopuszczać do deprawowania dzieci filmami, ale to nie znaczy, że mamy im pozwalać oglądać tylko stuprocentowo poprawne treści. Co innego pokazywanie filmów nieodpowiednich dla ich wieku czy fimów o niejasnym przekazie, tego absolutnie należy unikać. Ale pokazanie zła i nazwanie go złem, zwycięstwo dobra po żmudnej walce, pojednanie się zwaśnonych bohaterów - tak właśnie powinno się pokazywać dzieciom świat i życie. Jeśli będą widzieć tylko wzorowy świat, gdzie jest tylko dobro, jak zareagują, gdy zetkną się - a prędzej czy później to nastąpi - ze złem, patologią, magią, rozbitymi czy patchworkowymi rodzinami, itp.? Mam prawie dorosłą córkę, która od dziecka, w miarę swoich możliwości rozumienia, informowana była o złych stronach życia (informowna, ale nie straszona złem, które czai się wszędzie - to bardzo ważne). Zjawiska patologiczne, z jakimi zetknęła się choćby w gimnazjum, nie były w stanie jej zaskoczyć czy zaszokować, a już na pewno zdeprawować, bo była na to przygotowana. A jeśli rodzic obawia się, że dziecko nie zrozumie treści filmu, czy zrozumie ją w sposób opaczny, to on od tego jest rodzicem, żeby to dziecku wytłumaczyć.
Film z dziećmi oglądałem i dochodzę do podobnych wniosków jak p. Brożek. Film pokazuje trudne temat ale jest przepełniony miłością i pokazuje jej bardzo pozytywne efekty. Jest w porządku.
Pani Redaktor! Proszę pozwolić, że nie odniosę się do treści filmu, w zasadzie niemal wszystko powiedziano. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na nie pierwszy, mam wrażenie szkodliwy element o którym - myślę warto byłopy popisać i powalczyć. Myślę tekście polskiej wersji językowej. Od dawna wiadomo (słychać), że dialogi podobnych do tego filmów pisane są z uwzględnieniem lokalnych stereotypów, anegdot, etc. Coraz częściej autorzy prześcigają się jednak w niuansach i skojarzeniach, nie zawsze najwyższych lotów. Tu zdarzyło się kilka razy wyjątkowo - mam wrażenie nisko sięgać. Może warto byłoby przypomnieć, że łamanie granic przyzwoitości nie służy na pewno dobru młodego odbiorcy? Pozdrawiam!
Słuchajcie redaktorzy i rodzice, dziadkowie i opiekunowie. Prawda jest jedna - jeżeli zostawiasz dziecko samo podczas oglądania bajki, to chociaż byłaby to najłagodniejsza bajka na świecie i najbardziej chrześcijańska, to dziecko nie potrafi samo z siebie wyciągnąć prawidłowych wniosków i trzeba przy dziecku być i pomóc mu je wyciągnąć. Można z dzieckiem oglądać nawet Monster High pod warunkiem, że dziecku wyjaśnisz, że te, czy tamte zachowania nie są dobre i potępisz złe postępowanie bohaterów. I tyle w temacie.
Cieszę się, że obok coraz częstszych wynurzeń tropicieli diabła pojawiają się też jednak głosy rozsądku. Dzieci naprawdę nie są głupie, a traktowanie ich jako takich na pewno nie uczyni ich mądrzejszymi. Sama pamiętam, jak będąc dzieckiem oglądałam filmy animowane i potrafiłam odróżnić dobre czyny od złych, niezależnie od tego, kto je popełniał (dobre postaci też miewały "na koncie" różne grzeszki). Dlatego myślę, że nie trzeba panikować, nawet jeśli w bajce nie ma czarno-białego wartościowania. Dobrze wychowywane dziecko sobie poradzi, choć trzeba też pamiętać, że niektóre animacje są dla nieco starszych dzieci ("Dzwonnika z Notre Dame" nie włączyłabym raczej dwulatkom, ale siedmiolatkom- jak najbardziej). Dziękuję za ten tekst i pozdrawiam :)
Gdyby uważnie przeczytała Pani Katechizm Kościoła Katolickiego, to znalazłaby pani to;
„2116 Należy odrzucić wszystkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do Szatana lub demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość. Korzystanie z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy. Praktyki te są sprzeczne ze czcią i szacunkiem - połączonym z miłującą bojaźnią - które należą się jedynie Bogu.” a w następnym paragrafie: „2117 Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności. Praktyki te należy potępić tym bardziej wtedy, gdy towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub uciekanie się do interwencji demonów. Jest również naganne noszenie amuletów. Spirytyzm często pociąga za sobą praktyki wróżbiarskie lub magiczne. Dlatego Kościół upomina wiernych, by wystrzegali się ich. Uciekanie się do tak zwanych tradycyjnych praktyk medycznych nie usprawiedliwia ani wzywania złych mocy, ani wykorzystywania łatwowierności drugiego człowieka.”
W świetle powyższego miesza Pani ludziom i dzieciom w głowach, co jest grzechem przeciwko Duchowi Świętemu.
@Czesław Żelichowski, sam mieszasz ludziom w głowie, bo dzieciom na pewno nie, ponieważ one z reguły nie czytają Frondy i GN. Wybiegłeś przed szereg i chwalisz się znajomością prawa kanonicznego, nadużywając go. Powtórzę za innymi, bajki zawsze były czynnikiem wychowawczym dla pokoleń, i cywilizacja nie zwariowała. Twój wpis jest durny, zideologizowany, na poziomie umysłowym Terlikowskiego. Zdrowy rozsądek jest najważnieszy.
@Czesław Żelichowski, komentarz nie na temat. Przecież pani Joanna ani nie zachęca do wróżbiarstwa, ani nie odwołuje się do szatana czy demonów, ani nie propaguje horoskopów, astrologii bądź jasnowidztwa, ani nie wykazuje chęci panowania nad czasem, ani nie usiłuje zjednywać sobie złych mocy. Nie zachęca również do noszenia amuletów. Więc nie wiem, po co przytacza Pan tu te cytaty z KKK, wierzę w Pana dobre intencje, dlatego myślę, że nie w celu mieszania ludziom w głowach. Może po prostu wystarczy jeszcze raz przeczytać tekst pani Joanny.
Oczywiście można odrzucać w ogóle formę bajki, można odrzucać wszystkie historyjki i filmy, które zawierają elementy fantastyczne, ale wtedy należałoby konsekwentnie potępić nie tylko Smerfy, ale również "Opowieści z Narnii", ale również "Władcę pierścieni" i "Hobbita". A przecież panuje raczej zgodna opinia, że te bajkowe, fantastyczne opowieści pełne są chrześcijańskiego ducha.
Ja proponowałbym aby Pani zostawiła w spokoju...Pana Tomasza! Czy jakaś mało znacząca wypowiedź Pana Terlikowskiego musi dostać odpór w felietonie? Pan Tomasz broni naszego Koscioła wszedzie! Atakowany jest z furią z prawa i z lewa a Pani jeszcze dolewa oliwy do ognia? Nie tylko jest atakowany ale wprost linczowany! Wstyd Pani Redaktor!
Wstyd, to co piszesz @amico, uważałem Ciebie za rozważnego człowieka, tu straciłeś polot i umiar - niestety. Byłoby dobrze abyś poczytał powyższe analizy n.t. wpływu bajek na psychikę dziecka. Co do p. Joanny, dobrze, że napisała ten felieton o wypowiedzi Terlikowskiego, którego zapiekłość ortodoksa jest znana powszechnie, i za to musi ciągać się po sądach. Swego czasu zarzuciłem Autorce jednostronność w komentarzu n.t. masakry w Wandei, wywiązała się zaciekła dyskusja. Ale w tym wypadku popieram jej uwagi jak najbardziej.
Wstyd, to co piszesz @amico, uważałem Ciebie za rozważnego człowieka, tu straciłeś polot i umiar - niestety. Byłoby dobrze abyś poczytał powyższe analizy n.t. wpływu bajek na psychikę dziecka. Co do p. Joanny, dobrze, że napisała ten felieton o wypowiedzi Terlikowskiego, którego zapiekłość ortodoksa jest znana powszechnie, i za to musi ciągać się po sądach. Swego czasu zarzuciłem Autorce jednostronność w komentarzu n.t. masakry w Wandei, wywiązała się zaciekła dyskusja. Ale w tym wypadku popieram jej uwagi jak najbardziej.
Wstyd, to co piszesz @amico, uważałem Ciebie za rozważnego człowieka, tu straciłeś polot i umiar - niestety. Byłoby dobrze abyś poczytał powyższe analizy n.t. wpływu bajek na psychikę dziecka. Co do p. Joanny, dobrze, że napisała ten felieton o wypowiedzi Terlikowskiego, którego zapiekłość ortodoksa jest znana powszechnie, i za to musi ciągać się po sądach. Swego czasu zarzuciłem Autorce jednostronność w komentarzu n.t. masakry w Wandei, wywiązała się zaciekła dyskusja. Ale w tym wypadku popieram jej uwagi jak najbardziej.
Wstyd, to co piszesz @amico, uważałem Ciebie za rozważnego człowieka, tu straciłeś polot i umiar - niestety. Byłoby dobrze abyś poczytał powyższe analizy n.t. wpływu bajek na psychikę dziecka. Co do p. Joanny, dobrze, że napisała ten felieton o wypowiedzi Terlikowskiego, którego zapiekłość ortodoksa jest znana powszechnie, i za to musi ciągać się po sądach. Swego czasu zarzuciłem Autorce jednostronność w komentarzu n.t. masakry w Wandei, wywiązała się zaciekła dyskusja. Ale w tym wypadku popieram jej uwagi jak najbardziej.
"Każdy, kogo dotkniemy promykiem miłości ma szanse się zmienić." Ostatnio myślałem o różnych wypowiedziach T. Terlikowskiego, któremu braku wiedzy zarzucić nie można, choć nie wiedzieć czemu stał się "dyżurnym" teologiem w mediach. Zastanawiałem się zatem: Co jest pierwsze miłość czy prawda? Z prawdą idzie osąd, z miłością - miłosierdzie. I choć drugie wydaje się ważniejsze, a pierwszego zaniechać nie wolno, to jednak to co przyciąga do Kościoła to: "patrzcie jak oni się miłują".
Zawężanie się granic tolerancji u T. Terlikowskiego w ocenie tego co jest moralne , a co nie jest, występującego w roli strażnika nauki społecznej Kościoła, może nie jest aktem odwagi, lecz zwykłym staraniem się o tani rozgłos. Może o tym świadczyć sztuczne rozdmuchiwanie wymyślonych problemów, a czasami opowiadanie się za bardzo skrajnym stanowiskiem wobec niezwykle złożonej materii będącej przedmiotem debaty w gronie wysokiej klasy specjalistów z danej dziedziny. Dr Ferdynand Froissart
Zupełnie niepotrzebny artykuł. Pan red.Terlikowski ma prawo do własnych sądów na temat nikomu niepotrzebnych Smerfów i pani redaktor też ma prawo do własnego zdania. Ale po co zaraz o tym pisać?
Zupełnie niepotrzebny artykuł. Pan red.Terlikowski ma prawo do własnych sądów na temat nikomu niepotrzebnych Smerfów i pani redaktor też ma prawo do własnego zdania. Ale po co zaraz o tym pisać?
Popieram Pana Terlikowskiego! Jest jednym z niewielu, którzy bronią Kościoła. I naraża się na nieustanne ataki. Nie można odmówić wiedzy Panu Terlikowskiemu. A Pani wstydziłaby się! Nie ma Pani takiej wiedzy jak Pan Terlikowski, a krytykuje go Pani z równą siłą jak lewicowe autorytety. Proszę raczej pogłębić swoją wiedzę w temacie ukrytej indoktrynacji w filmach.
@ina, ja również popieram i doceniam pana Terlikowskiego, również zdaję sobie sprawę, że jest on jednym z niewielu, którzy odważnie bronią Kościoła. Jednak nie uważam przez to pana Terlikowskiego za kogoś nieomylnego, z kim nie można polemizować. Owszem, można.
Pani Redaktor! Myślę, że sprawa jest dość poważna i nie ma co bagatelizować sprawy. Jeśli chodzi o bajki puszczane w kinach w ostatnim czasie to dużo rodziców widzi, że są coraz mniej odpowiednie dla dzieci. Mam syna ośmioletniego i wybrałam się z nim nie raz do kina, a później na sali żałowałam i miałam wyrzuty sumienia, że promocja bajki jak zwykle „zrobiła mnie na szaro”. Np. bajka Toy Story 2, reklamowana była na bilbordach i w recenzjach jako kolorowa, wesoła, przyjemna bajka, a w rzeczywistości większość scen miała miejsce w ponurych i zaciemnionych miejscach, w porze nocnej, aura była dość nieciekawa, a do tego jeszcze ta okrutna scena na wysypisku gdzie bohaterowie wpadli do maszyny rozdrabniającej no i postać chodzącej lalki wprost z horroru. To samo było z bajką Smerfy1 gdzie fabuła w ogóle nie nadawała się dla dzieci, nie mówiąc już o scenach z Gargamelem. To samo było z bajką Auta1 i Auta2. Gdzie pierwsza część była miła i przyjemna, no więc wysłałam męża na bajkę Auta2, która okazała się animowaną wersją filmu „Jamesa Bonda”, gdzie torturowano, strzelano i zabijano, nie mówiąc już o manierach Złomka, to samo w Shreku gdzie zabawny jest pierdzący i bekający bohater. A najgłupsza bajka to była: „Artur ratuje gwiazdkę”, na którą wysłaliśmy dzieci ze szkoły z okazji św. Mikołaja, szczególnie tekst bohatera: „-Wiecie jak mówią na Mikołaja w Polsce? (cisza) –święty Mikołaj (cisza następnie śmiech jakby to był jakiś żart). Wiadomo, że nikt nikogo nie zmusza do chodzenia do kina z dziećmi, ale nie możemy udawać, że to jest wporządku, że dzieci tak się ogłupia. Brawo panie Terlikowski!!!
Pani Redaktor! Myślę, że sprawa jest dość poważna i nie ma co bagatelizować sprawy. Jeśli chodzi o bajki puszczane w kinach w ostatnim czasie to dużo rodziców widzi, że są coraz mniej odpowiednie dla dzieci. Mam syna ośmioletniego i wybrałam się z nim nie raz do kina, a później na sali żałowałam i miałam wyrzuty sumienia, że promocja bajki jak zwykle „zrobiła mnie na szaro”. Np. bajka Toy Story 2, reklamowana była na bilbordach i w recenzjach jako kolorowa, wesoła, przyjemna bajka, a w rzeczywistości większość scen miała miejsce w ponurych i zaciemnionych miejscach, w porze nocnej, aura była dość nieciekawa, a do tego jeszcze ta okrutna scena na wysypisku gdzie bohaterowie wpadli do maszyny rozdrabniającej no i postać chodzącej lalki wprost z horroru. To samo było z bajką Smerfy1 gdzie fabuła w ogóle nie nadawała się dla dzieci, nie mówiąc już o scenach z Gargamelem. To samo było z bajką Auta1 i Auta2. Gdzie pierwsza część była miła i przyjemna, no więc wysłałam męża na bajkę Auta2, która okazała się animowaną wersją filmu „Jamesa Bonda”, gdzie torturowano, strzelano i zabijano, nie mówiąc już o manierach Złomka, to samo w Shreku gdzie zabawny jest pierdzący i bekający bohater. A najgłupsza bajka to była: „Artur ratuje gwiazdkę”, na którą wysłaliśmy dzieci ze szkoły z okazji św. Mikołaja, szczególnie tekst bohatera: „-Wiecie jak mówią na Mikołaja w Polsce? (cisza) –święty Mikołaj (cisza następnie śmiech jakby to był jakiś żart). Wiadomo, że nikt nikogo nie zmusza do chodzenia do kina z dziećmi, ale nie możemy udawać, że to jest wporządku, że dzieci tak się ogłupia. Brawo panie Terlikowski!!!
poprawną formą jest: po obejrzeniu kreskówek
Extra i piękny jest Pani ten tekst. :) Ja podzielam Pani zdanie na 100%. Ja też mam szacunek dla pana Tomasza dla jego odważnej postawy wobec zobowiązanie wobec prawdy. Ale pan Tomasz przez ostatni czas za mocno 'szaleje' może ma jakieś przeciążenie emocjonalne spowodowane zbyt długim siedzeniem przy komputerze, niech zrobi sobie dłuższy urlop. ;) Nawet gdyby tak było, że >Gargamel to karykatura katolickiego księdza, jego czarny płaszcza to parodia katolickiej sutanny.< Cóż nie da się dobra od zła w 100% oddzielić, czy choinki też nie mamy mieć w domu...Zgadzam się z Panią, że takie obiekcje jakie wysuwa pan Tomasz to powoduje to u niewierzących, że >oni z takim Kościołem nie chcą mieć nic wspólnego.< :-(
[ Simone Weil ] : >>> Dystans jest duszą piękna. <<<
po Smerfach 1, nikt z nas, publicystów, nie napisał, że film promował rodzinę: Zgadzam się. To się bawmy przynajmniej teraz. ;) Smerfne Hity - >Serce pik,pik, pik< link: https://www.youtube.com/watch?v=SNKzf8jwj2U
Mimo to dziękuję za dwie rzeczy:
1. Dziękuję za pointę. Właśnie o to chodzi: wezbrał niebezpieczny w istocie dla chrześcijan i chrześcijaństwa nurt potępiania wszystkiego, co niewystarczająco katolickie... Wielce to chwalebne spostrzeżenie "że zbyt mocno ostrzymy szpony na świat i wszystkie jego wytwory."
2. Dziękuję też (i podziwiam) za odwołanie się do zdrowego rozsądku dzieci. Kiedy dorosłym wszystko się już miesza, a ideologie, dogmaty i fobie zalewają oczy, dziecko po prostu widzi, to co jest, takim jak jest. Nie wykoślawia, nie dorabia gęby. Zamiast pokrętnych pseudouczoności, wyciąga wnioski proste i rozumne. Prawdziwi mędrcy chętnie słuchali dzieci.
Kłaniam się nisko, bo rozsądny wpis w gosc.pl to ostatnio niezmierna rzadkość. A szkoda.
Zgadzam się z @Kaelem i @myśliwym, że u Terlikowskiego jest przerost formy nad treścią, oraz przesada w ocenach co dziecko ma oglądać. Również przyłączam się do stwierdzenia, że zdrowy rozsądek w opisie rzeczywistości w GN jest rzadkością, jak w przypadku Angeliny Jolie, która poddała się mastektomii, a którą broniła rozsądnie dziennikarka A. Puścikowska.
Wyłącznie od rodziców i szkoły zależy jak kształtuje się osobowość dziecka. Chowanie ich pod kloszem, aby chronić przed pokusami tego świata, w przyszłości sprawi, że gdy w określonych sytuacjach dziecko zetknie się z tymi pokusami, może już być za późno, bowiem nie będzie przygotowane jak postępować w tej sytuacji lub szybko się w nią wciągnie, najpierw z ciekawości, a potem z racji atrakcyjności.
Dlatego chowając dziecko należy systematycznie, krok po kroku wyjaśniać zawiłości tego świata i zagrożenia, na poziomie jego percepcji. Są to podstawy wychowania.
Jednym ze sposobów są bajki do czytania lub animowane, lub z udziałem aktorów. Dziecko też musi być przygotowane do stresów jakie niesie treść bajek - Andersena lub braci Grimm, lub podobnych. Brak oswojenia się ze złem pokazywanym w bajkach, oraz dobrem, które zwycięża nie czyni z dziecka w przyszłości człowieka odpornym na różne zagrożenia.
Ideologizowanie, przesada w ocenianiu co wolno dziecku oglądać lub czytać nie jest na pewno wychowawcze. Terlikowski, w swojej kolejnej odsłonie naprawiania świata pokazuje, że można człowieka zepsuć, a nawet zniszczyć.
Wychowałem się na wielu bajkach i baśniach, należących do klasyki tego typu, są nowe i na prawdę pożyteczne w formowaniu psychiki dziecka.
Wybrzydzanie i szukanie dziury w całym świadczy o niedojrzałości intelektualnej i emocjonalnej red. Frondy.
Forumowiczomi @Kael odpowiadam, nie chodzi o to aby dzieciom pokazywać przemoc domową itp., to głupia argumentacja, w określonych etapach życia dziecko otrzyma stowną wiedzę n.t. relacji międzyludzkich, w sposób odpowiedni do jego poziomu umysłowego.
Na tym polega wychowanie.
Zamiast cieszyc sie, ze cos zmusza do zastanowienia i pokazuje ze swiat to nie cukrowany obrazek, to juz z gory ktos zaklada, ze moze jakies niejasne zlo z tego wyniknie, bo np w filmie jest mowa oa problemach rodziny patchworkowej, a te jak wiemy sa grzeszne, wiec lepiej dzieciom w ogole ich nie pokazywac.
Ze co trzecie dziecko w takiej rodzinie sie chowa? To nic. Zamykamy oczy i udajemy, ze wszyscy sa tacy jak Swieta Rodzina.
I my, czyli pan Terlikowski i inni, jemu podobni mamy poczucie, ze nasz swiat jest wlasnie taki.
Ze to nieprawda, i ze trzeba zyc w swiecie, jaki jest? Co tam! Niech dzieci o tym nie wiedza. A jak wiedza, to niech nie mowia. A jak maja z tym problemy, to wracamy do zamykania oczu.
I tak dorosli uwazaja, ze udalo im sie wychowac dzieci, bo im pokazywali tylko ocenzurowane obrazki. I oszczedzali sobie nie zawsze latwe rozmowy.
Idąc tym tokiem rozumowania, trzeba byłoby pokazać dzieciom przemoc domową, szczególnie wobec kobiet, jako sposób rozwiązywania konfliktów. A co? Nie jest, choć marginalnie stosowana jako sposób na rozwiązywanie konfliktów? To co zamieciemy pod dywan, żeby dzieci nie wywiedziawszy?
Pan Terlikowski napisał artykuł z którym można się zgadzać lub nie. Czemu mu tego zabraniać? Warto się przyjrzeć jego argumentom. Można napisać polemikę lub się zgodzić.
A tak na marginesie, czy cały artykuł pani Bątkiewicz-Brożek nie jest wezwaniem do objęcia tabu filmów o smerfach? Czemu nie można dyskutować o charakterze tego filmu?
Lewica tak chętnie podważa wszelkie "tabu", jeśli dotyczy ono dobra dzieci, moralności, przyzwoitości itp., ale biada tym, co zechcą naruszyć jej tabu. Tu już nie ma otwartości i tolerancji.
A ze zakonczwnie jest pozytywne w relacji ojczym-syn? I co w tym gorszacego?
A gdyby to byl ojczym, bo ojciec nie zyje, to juz byloby poprawne religijnie i pan Terlikowski nie mialby nic przeciwko?
Jezeli przemoc stalaby sie codziennoscia, to - moim zdaniem - nalezaloby ja takze jakos pozytywnie przepracowac, chocby i filmowo. Pokazac pozytywne mozliwosci rozwiazywania konfliktow.
No i ja panu Terlikowskiemu artykulow pisac nie zabraniam. Ja go komentuje.
Cos nie tak?
Zgadzam się, że nie można dopuszczać do deprawowania dzieci filmami, ale to nie znaczy, że mamy im pozwalać oglądać tylko stuprocentowo poprawne treści. Co innego pokazywanie filmów nieodpowiednich dla ich wieku czy fimów o niejasnym przekazie, tego absolutnie należy unikać. Ale pokazanie zła i nazwanie go złem, zwycięstwo dobra po żmudnej walce, pojednanie się zwaśnonych bohaterów - tak właśnie powinno się pokazywać dzieciom świat i życie. Jeśli będą widzieć tylko wzorowy świat, gdzie jest tylko dobro, jak zareagują, gdy zetkną się - a prędzej czy później to nastąpi - ze złem, patologią, magią, rozbitymi czy patchworkowymi rodzinami, itp.? Mam prawie dorosłą córkę, która od dziecka, w miarę swoich możliwości rozumienia, informowana była o złych stronach życia (informowna, ale nie straszona złem, które czai się wszędzie - to bardzo ważne). Zjawiska patologiczne, z jakimi zetknęła się choćby w gimnazjum, nie były w stanie jej zaskoczyć czy zaszokować, a już na pewno zdeprawować, bo była na to przygotowana.
A jeśli rodzic obawia się, że dziecko nie zrozumie treści filmu, czy zrozumie ją w sposób opaczny, to on od tego jest rodzicem, żeby to dziecku wytłumaczyć.
Proszę pozwolić, że nie odniosę się do treści filmu, w zasadzie niemal wszystko powiedziano. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na nie pierwszy, mam wrażenie szkodliwy element o którym - myślę warto byłopy popisać i powalczyć. Myślę tekście polskiej wersji językowej. Od dawna wiadomo (słychać), że dialogi podobnych do tego filmów pisane są z uwzględnieniem lokalnych stereotypów, anegdot, etc. Coraz częściej autorzy prześcigają się jednak w niuansach i skojarzeniach, nie zawsze najwyższych lotów. Tu zdarzyło się kilka razy wyjątkowo - mam wrażenie nisko sięgać. Może warto byłoby przypomnieć, że łamanie granic przyzwoitości nie służy na pewno dobru młodego odbiorcy?
Pozdrawiam!
Dziękuję za ten tekst i pozdrawiam :)
Gdyby uważnie przeczytała Pani Katechizm Kościoła Katolickiego, to znalazłaby pani to;
„2116 Należy odrzucić wszystkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do Szatana lub demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość. Korzystanie z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy. Praktyki te są sprzeczne ze czcią i szacunkiem - połączonym z miłującą bojaźnią - które należą się jedynie Bogu.” a w następnym paragrafie: „2117 Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności. Praktyki te należy potępić tym bardziej wtedy, gdy towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub uciekanie się do interwencji demonów. Jest również naganne noszenie amuletów. Spirytyzm często pociąga za sobą praktyki wróżbiarskie lub magiczne. Dlatego Kościół upomina wiernych, by wystrzegali się ich. Uciekanie się do tak zwanych tradycyjnych praktyk medycznych nie usprawiedliwia ani wzywania złych mocy, ani wykorzystywania łatwowierności drugiego człowieka.”
W świetle powyższego miesza Pani ludziom i dzieciom w głowach, co jest grzechem przeciwko Duchowi Świętemu.
Radzę się nawrócić.
Piekło czeka.
Wybiegłeś przed szereg i chwalisz się znajomością prawa kanonicznego, nadużywając go.
Powtórzę za innymi, bajki zawsze były czynnikiem wychowawczym dla pokoleń, i cywilizacja nie zwariowała.
Twój wpis jest durny, zideologizowany, na poziomie umysłowym Terlikowskiego.
Zdrowy rozsądek jest najważnieszy.
Oczywiście można odrzucać w ogóle formę bajki, można odrzucać wszystkie historyjki i filmy, które zawierają elementy fantastyczne, ale wtedy należałoby konsekwentnie potępić nie tylko Smerfy, ale również "Opowieści z Narnii", ale również "Władcę pierścieni" i "Hobbita". A przecież panuje raczej zgodna opinia, że te bajkowe, fantastyczne opowieści pełne są chrześcijańskiego ducha.
Pan Żelichowski powinien wystąpić do MEN-u o utworzenie Wydziału Walki z Baśniami.
Wszystkie baśnie z czarodziejami i czarami należy przerobić na makulaturę i wydrukować z nich Raport Smoleński Macierewicza.
Byłoby dobrze abyś poczytał powyższe analizy n.t. wpływu bajek na psychikę dziecka.
Co do p. Joanny, dobrze, że napisała ten felieton o wypowiedzi Terlikowskiego, którego zapiekłość ortodoksa jest znana powszechnie, i za to musi ciągać się po sądach.
Swego czasu zarzuciłem Autorce jednostronność w komentarzu n.t. masakry w Wandei, wywiązała się zaciekła dyskusja.
Ale w tym wypadku popieram jej uwagi jak najbardziej.
Byłoby dobrze abyś poczytał powyższe analizy n.t. wpływu bajek na psychikę dziecka.
Co do p. Joanny, dobrze, że napisała ten felieton o wypowiedzi Terlikowskiego, którego zapiekłość ortodoksa jest znana powszechnie, i za to musi ciągać się po sądach.
Swego czasu zarzuciłem Autorce jednostronność w komentarzu n.t. masakry w Wandei, wywiązała się zaciekła dyskusja.
Ale w tym wypadku popieram jej uwagi jak najbardziej.
Byłoby dobrze abyś poczytał powyższe analizy n.t. wpływu bajek na psychikę dziecka.
Co do p. Joanny, dobrze, że napisała ten felieton o wypowiedzi Terlikowskiego, którego zapiekłość ortodoksa jest znana powszechnie, i za to musi ciągać się po sądach.
Swego czasu zarzuciłem Autorce jednostronność w komentarzu n.t. masakry w Wandei, wywiązała się zaciekła dyskusja.
Ale w tym wypadku popieram jej uwagi jak najbardziej.
Byłoby dobrze abyś poczytał powyższe analizy n.t. wpływu bajek na psychikę dziecka.
Co do p. Joanny, dobrze, że napisała ten felieton o wypowiedzi Terlikowskiego, którego zapiekłość ortodoksa jest znana powszechnie, i za to musi ciągać się po sądach.
Swego czasu zarzuciłem Autorce jednostronność w komentarzu n.t. masakry w Wandei, wywiązała się zaciekła dyskusja.
Ale w tym wypadku popieram jej uwagi jak najbardziej.
Ostatnio myślałem o różnych wypowiedziach T. Terlikowskiego, któremu braku wiedzy zarzucić nie można, choć nie wiedzieć czemu stał się "dyżurnym" teologiem w mediach. Zastanawiałem się zatem: Co jest pierwsze miłość czy prawda?
Z prawdą idzie osąd, z miłością - miłosierdzie. I choć drugie wydaje się ważniejsze, a pierwszego zaniechać nie wolno, to jednak to co przyciąga do Kościoła to: "patrzcie jak oni się miłują".
Dr Ferdynand Froissart
Proszę raczej pogłębić swoją wiedzę w temacie ukrytej indoktrynacji w filmach.
Za przeproszeniem, i Pani tokiem myślenia podążając.