Piłsudski wyprowadził wojsko polskie przeciwko wojsku polskiemu i jego obywatelom (przewrót majowy), bo uważał, że lepiej potrafi rządzić. Ktoś taki nie zasługuje nie tylko na pochówek na Wawelu, ale też na żadną cześć.
Dokładnie tak. Rządy sanacyjne były nieudolne. To postępujące upolitycznienie armii, rozwój nepotyzmu itd. Wszystkie negatywne aspekty "sejmokracji" tylko się spotęgowały. Kult sanacji i Piłsudskiego nie ma historycznego uzasadnienia, a ma wyłącznie charakter emocjonalny.
Piłsudski, co walczył w 1920, z komuną na Wawel nie zasługuje, za nic w świecie. Co innego Kaczyński, za nazywanie Jaruzelskiego "demokratycznie wybranym" i "godnym szacunku" https://wiadomosci.wp.pl/prezydent-kaczynski-zaprosi-gen-jaruzelskiego-do-samolotu-6032024173687937a
O tym, że widzenie dotyczy Piłsudskiego napisał ks. Sopoćko (obecnie błogosławiony ks. Sopoćko) w piśmie z 27 stycznia 1948 r.: "W parę dni po triduum w Ostrej Bramie, Siostra Faustyna opowiedziała mi swoje przeżycia w czasie tej uroczystości, które są szczegółowo opisane w jej dzienniczku. Następnie 12 maja widziała w duchu konającego marszałka J. Piłsudskiego i opowiadała o strasznych jego cierpieniach. Pan Jezus miał jej to pokazać i powiedzieć: Patrz, czym kończy się wielkość tego świata. Widziała następnie sąd nad nim, a gdy zapytałem, czym się on skończył, odpowiedziała: Zdaje się, miłosierdzie Boże za przyczyną Matki Boskiej zwyciężyło" - całość pisma https://www.faustyna.pl/zmbm/bl-ks-michal-sopocko/.
Helena Kowalska znana jako Faustyna coś zapisała w "Dzienniczku" i to już jest prawdą niepodważalną, Sam Jezus jej ulega "Gdybyś nie krępowała rąk moich, wiele kar spuściłbym na ziemię; córko moja, spojrzenie twoje rozbraja mój gniew; choć usta twoje milczą, wołasz do mnie tak potężnie, że jest poruszone niebo całe. Nie mogę uciec przed prośbą twoją, gdyż mnie nie ścigasz dalekiego, ale we własnym sercu swoim." http://teologia.jezuici.pl/piekielny-dramat-faustyny/
Od tamtego czasu wykładnia widzeń Św.Faustyny przeszła znaczną ewolucję - jak wszystko na tym świecie. 10 kwietnia 2010 roku na portalu "Niedzieli" kard.Stanisław Nagy napisał: "jedno możemy przyjąć za pewnik,oni wszyscy znajdują się już w blasku Bożego Miłosierdzia",to o ofiarach katastrofy pod Smoleńskiem /zacytowałem z pamięci/.Nie było w tej wypowiedzi Kardynała mowy o żadnych mękach,piekle czy pokucie.Przyznaję z dumą,że wolę posiłkować się opiniami ludzi wykształconych niż...,nawet uznanych za święte.
Przecież czyściec to jest samo Boże Miłosierdzie, kiedy dusza sie oczyszcza czekając na spotkanie z kochającym miłosiernym Ojcem.
Zdanie szokujące, że wolisz słuchać wykształconego kardynała niż wielkiej Świętej?! To jest chyba Twoja obrona psychologiczna i wyparcie przed sprawiedliwością Boga:)
"Dzięki Ojcze, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi, a objawiłeś je prostaczkom" mówi Jezus w Ewangelii.
Dumy ci rzeczywiscie nie brak, a co z pokorą? Przed Bogiem "opinie ludzi wykształconych" są niczym w porównaniu z duszą prostą i ubogą, a w pełni Bogu oddaną (nie ujmuję tu nic kard. Nagyemu, bo zdaje się być i wykształconym, i pokornym człowiekiem). Natomiast "w blasku Bożego miłosierdzia" są przecież również dusze czyśćcowe. Dzięki niemu mogą z nadzieją oczekiwać kresu kary. Bez Bożego miłosierdzia czyściec by nie istniał, stałby się piekłem.
Bo sama data śmierci to za mało. Z widzenia wynika, że prawdopodobnie chodziło o jakiegoś pedofila, albo przynajmniej ojca dzieci, który swoim postępowaniem spowodował u nich degrengoladę moralną.
Poza tym, zamiast o "życiu pełnym oklasków", pewnie pisałaby o konspiracji, walkach i może defiladach.
Oczekiwałbym od tygodnika o zasięgu ogólnokrajowym pewnej odpowiedzialności, chyba że jest to tylko news na stronie internetowej.
O tym, że widzenie dotyczy Piłsudskiego, który stanął przed Sądem Bożym, napisał ks. Sopoćko (obecnie błogosławiony ks. Sopoćko) w piśmie z 27 stycznia 1948 r.: "W parę dni po triduum w Ostrej Bramie, Siostra Faustyna opowiedziała mi swoje przeżycia w czasie tej uroczystości, które są szczegółowo opisane w jej dzienniczku. Następnie 12 maja widziała w duchu konającego marszałka J. Piłsudskiego i opowiadała o strasznych jego cierpieniach. Pan Jezus miał jej to pokazać i powiedzieć: Patrz, czym kończy się wielkość tego świata. Widziała następnie sąd nad nim, a gdy zapytałem, czym się on skończył, odpowiedziała: Zdaje się, miłosierdzie Boże za przyczyną Matki Boskiej zwyciężyło" - całość pisma https://www.faustyna.pl/zmbm/bl-ks-michal-sopocko/.
To na pewno jest wizja śmierci marszałka Piłsudskiego. Jednoznacznie potwierdza to spowiednik św. Faustyny, bł. ks. Sopoćko na podstawie swojej rozmowy z nią:
W parę dni po tryduum w Ostrej Bramie siostra Faustyna opowiedziała mi o swoich przeżyciach w czasie tej uroczystości, które są szczegółowo opisane w jej dzienniczku. Następnie 12 maja widziała w duchu konającego Marszałka J. Piłsudskiego i opowiadała o strasznych jego cierpieniach. Pan Jezus miał jej to pokazać i powiedzieć: „Patrz czym kończy się wielkość
tego świata”. Widziała następnie sąd nad nim, a gdy zapytałem, czym on się skończył, odpowiedziała: „Zdaje się Miłosierdzie Boże za przyczyną Matki Boskiej zwyciężyło”.
No cóż, postać Marszałka Piłsudskiego jest na pewno złożona i kontrowersyjna, trudna do jednoznacznej oceny. Osobiście jestem jego sympatykiem, co nie znaczy, że bezkrytycznym... Były w jego życiu momenty wspaniałe, ale i dramatyczne, tragiczne, trudne do aprobaty... Przeciwnicy przy tym nie zawsze byli dużo lepsi... Co do widzenie i wizji... no cóż, mimo wszystko zdaje się wynikać, że Miłosierdzie przeważyło.... Natomiast oczywiście pozostaje kwestia oddzielna - jak traktować i interpretować takie wysoce spersonalizowane (i jednocześnie odrobinę "polityczne") wizje... przy całym uznaniu dla depozyty duchowego dziedzictwa i przekazu Świętej konieczna jest tu chyba jednak również odrobina ostrożności. Nie wiemy na ile był to tylko i wyłącznie głos Boga, na ile "nakładały się" tu również troszeczkę własne poglądy czy przekonania wyniesione ze środowiska... np. jak był postrzegany w środowisku Świętej Marszałek?...nie wiem...Myślę, że słowa o tym, iż Miłosierdzie przeważyło powinny być tu centralnymi i najważniejszymi słowami...
Tak, ale są uznane za Kościół jako prawdziwe. Życie i wizje św. Faustyny były badane wiele lat. Także badane były cuda dokonane przez Boga za jej wstawiennictwem. Wynikiem tego jest ogłoszenie jej świętą Kościoła Katolickiego.
Ksiądz Sopoćko spowiednik Św. Siostry Faustyny zapytał się Jej czy to umierał Piłsudski i Ona to potwierdziła. A dlaczego tak umierał to trzeba przeczytać Jego życiorys.
"Przeciwnicy kardynała chcieli pozbawić go nawet obywatelstwa polskiego i wygnać z kraju" biedakom już wtedy myliło się Boskie z "cesarskim". "zmarła pierwsza osoba w państwie" należałoby dodać, że faktycznie (Konstytucja z 1935 mówiła, że w osobie prezydenta "skupia się jednolita i niepodzielna władza państwowa" a prezydentem był kto inny). Obowiązujący od 1917 "Kodeks Prawa Kanonicznego pozwalał na chowanie w obrębie kościoła jedynie rezydujących biskupów, opatów, prałatów, biskupów rzymskich, kardynałów i personae regales" (osoby panujące) "J. Piłsudski formalnie nie podpadał pod żadną z tych kategorii". Zważywszy, że głowa państwa jest osobą świecką, powinna być grzebana poza świątynią.
Odwiedziła mnie znowuż jedna dusza w nocy, którą już kiedyś widziałam, jednak ta dusza nie prosiła mnie o modlitwę, ale robiła mi wymówki takie, że byłam kiedyś bardzo próżna i pyszna — a teraz tak się wstawiasz za innymi, a i teraz jeszcze masz niektóre wady. — Odpowiedziałam, że byłam bardzo pyszna i próżna, ale już się spowiadałam i pokutowałam za swoją głupotę, i ufam w dobroć Boga mojego, a jeżeli teraz upadam, to raczej mimowolnie, a nigdy z rozmysłem, chociażby to [było] w rzeczy najmniejszej. Jednak dusza ta zaczęła mi robić wymówki: czemu nie chcę uznać jej wielkości — jaką mi oddają wszyscy za moje wielkie czyny, czemuż ty jedna nie oddajesz mi chwały? Wtem ujrzałam, iż w tej postaci szatan jest, i rzekłam: Bogu samemu należy się chwała, idź precz, szatanie! I w jednej chwili dusza ta wpadła w otchłań straszliwą, niepojętą, [nie] do opisania; i rzekłam do tej nędznej duszy, że powiem o tym całemu Kościołowi.
Jest się kompletnie zszokowanym , gdy te fakty połączy się w jedna całość. Coraz więcej pojawia się o tej postaci naukowych prac , które również potwierdzają koszmar życia, postępowań wobec bliźnich tego tzw. bohatera. Wg. interpretacji Dzienniczka św. Faustyny ciągłe i nieustające wstawiennictwo jego matki do Maryji uchroniło jego dusze od ostatecznego potępienia.
Trudno dziwić się teraz, że nasz kraj , ten naród błąka się miedzy prawdą , a kłamstwem na przestrzeni wielu wieków. Mając jako powód do bałwochwalstwa tego typu postacie z przeszłości.
Należy szybko zastanowić się jadąc alejami i ulicami jego imienia, patrząc na postawione mu pomniki, składając kwiaty komu Polacy w rzeczywistości oddają bałwochwalcze pokłony ?
Oczywiście, nie można wykluczyć, że to był akurat on, ale osób znamienitych było w tym czasie dużo - w Polsce i na całym świecie.
Opisów śmierci w dzienniczku jest więcej, ale z reguły dotyczą osób zupełnie zwyczajnych, które trudno skojarzyć z kimś choć trochę znanym.
10 kwietnia 2010 roku na portalu "Niedzieli" kard.Stanisław Nagy napisał: "jedno możemy przyjąć za pewnik,oni wszyscy znajdują się już w blasku Bożego Miłosierdzia",to o ofiarach katastrofy pod Smoleńskiem /zacytowałem z pamięci/.Nie było w tej wypowiedzi Kardynała mowy o żadnych mękach,piekle czy pokucie.Przyznaję z dumą,że wolę posiłkować się opiniami ludzi wykształconych niż...,nawet uznanych za święte.
Zdanie szokujące, że wolisz słuchać wykształconego kardynała niż wielkiej Świętej?!
To jest chyba Twoja obrona psychologiczna i wyparcie przed sprawiedliwością Boga:)
"Dzięki Ojcze, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi, a objawiłeś je prostaczkom" mówi Jezus w Ewangelii.
Przed Bogiem "opinie ludzi wykształconych" są niczym w porównaniu z duszą prostą i ubogą, a w pełni Bogu oddaną (nie ujmuję tu nic kard. Nagyemu, bo zdaje się być i wykształconym, i pokornym człowiekiem).
Natomiast "w blasku Bożego miłosierdzia" są przecież również dusze czyśćcowe. Dzięki niemu mogą z nadzieją oczekiwać kresu kary. Bez Bożego miłosierdzia czyściec by nie istniał, stałby się piekłem.
Bo sama data śmierci to za mało. Z widzenia wynika, że prawdopodobnie chodziło o jakiegoś pedofila, albo przynajmniej ojca dzieci, który swoim postępowaniem spowodował u nich degrengoladę moralną.
Poza tym, zamiast o "życiu pełnym oklasków", pewnie pisałaby o konspiracji, walkach i może defiladach.
Oczekiwałbym od tygodnika o zasięgu ogólnokrajowym pewnej odpowiedzialności, chyba że jest to tylko news na stronie internetowej.
To na pewno jest wizja śmierci marszałka Piłsudskiego. Jednoznacznie potwierdza to spowiednik św. Faustyny, bł. ks. Sopoćko na podstawie swojej rozmowy z nią:
W parę dni po tryduum w Ostrej Bramie siostra Faustyna opowiedziała mi o swoich przeżyciach w czasie tej uroczystości, które są szczegółowo opisane w jej dzienniczku. Następnie 12 maja widziała w duchu konającego Marszałka J. Piłsudskiego i opowiadała o strasznych jego cierpieniach. Pan Jezus miał jej to pokazać i powiedzieć: „Patrz czym kończy się wielkość
tego świata”. Widziała następnie sąd nad nim, a gdy zapytałem, czym on się skończył, odpowiedziała: „Zdaje się Miłosierdzie Boże za przyczyną Matki Boskiej zwyciężyło”.
http://faustyna.eu/sopocko_faustyna.htm
Co do widzenie i wizji... no cóż, mimo wszystko zdaje się wynikać, że Miłosierdzie przeważyło.... Natomiast oczywiście pozostaje kwestia oddzielna - jak traktować i interpretować takie wysoce spersonalizowane (i jednocześnie odrobinę "polityczne") wizje... przy całym uznaniu dla depozyty duchowego dziedzictwa i przekazu Świętej konieczna jest tu chyba jednak również odrobina ostrożności. Nie wiemy na ile był to tylko i wyłącznie głos Boga, na ile "nakładały się" tu również troszeczkę własne poglądy czy przekonania wyniesione ze środowiska... np. jak był postrzegany w środowisku Świętej Marszałek?...nie wiem...Myślę, że słowa o tym, iż Miłosierdzie przeważyło powinny być tu centralnymi i najważniejszymi słowami...
520
Odwiedziła mnie znowuż jedna dusza w nocy, którą już kiedyś widziałam, jednak ta dusza nie prosiła mnie o modlitwę, ale robiła mi wymówki takie, że byłam kiedyś bardzo próżna i pyszna — a teraz tak się wstawiasz za innymi, a i teraz jeszcze masz niektóre wady. — Odpowiedziałam, że byłam bardzo pyszna i próżna, ale już się spowiadałam i pokutowałam za swoją głupotę, i ufam w dobroć Boga mojego, a jeżeli teraz upadam, to raczej mimowolnie, a nigdy z rozmysłem, chociażby to [było] w rzeczy najmniejszej. Jednak dusza ta zaczęła mi robić wymówki: czemu nie chcę uznać jej wielkości — jaką mi oddają wszyscy za moje wielkie czyny, czemuż ty jedna nie oddajesz mi chwały? Wtem ujrzałam, iż w tej postaci szatan jest, i rzekłam: Bogu samemu należy się chwała, idź precz, szatanie! I w jednej chwili dusza ta wpadła w otchłań straszliwą, niepojętą, [nie] do opisania; i rzekłam do tej nędznej duszy, że powiem o tym całemu Kościołowi.