Kilka lat temu zakochałam się w miłosiernej miłości Boga. W mojej miejscowości zorganizowałam Grupę Miłosierdzia i cały czas proszę Boga, aby mnie prowadził. Przyjazd do Krakowa to ukoronowanie moich pielgrzymek szlakiem miłosierdzia – mówi Włoszka Caterina Francesca Ippolito.
Przed laty zafascynowało mnie nauczanie Jana Pawła II dotyczące Bożego miłosierdzia. Miałam nawet szczęście poznać Papieża Polaka, ponieważ pomagam organizować pielgrzymki osób niepełnosprawnych do Lourdes. Wielką czcicielką Bożego Miłosierdzia była także moja mama. Jezus zabrał ją do siebie w wigilię święta Bożego Miłosierdzia, w Godzinie Miłosierdzia. Odczytuję to jako bardzo wymowny znak – dodaje Caterina, nie kryjąc wzruszenia.
– Czy kiedykolwiek widzieliście osobę, która umierała z pokojem w sercu, a na której twarzy można było wyczytać miłość? Ja widziałem. To była moja mama. Wyglądało to tak, jakby tuż przed śmiercią zobaczyła coś lub kogoś. Jestem tego pewny. Bóg jest wielki, musimy Mu zaufać – wtóruje jej Vincent Phelan z północnej Anglii. Do Krakowa przyjechał wraz z 15-osobową grupą pielgrzymów.
Wieża Babel
Kraków od wielu lat nazywany jest stolicą Bożego Miłosierdzia. Podczas II Światowego Kongresu Apostołów Bożego Miłosierdzia, orędzie przekazane św. s. Faustynie słychać było we wszystkich zakątkach miasta. Wypełnił je wielobarwny tłum pielgrzymów z najdalszych części świata. Od Łagiewnik w stronę Starego Miasta ciągnął niezwykły korowód, śpiewający po angielsku: „In God we trust!” (Jezu, ufamy Tobie!). Zdarzały się też bardziej egzotyczne wersje tych słów, np.: „Sesu’oku ou falala ata kiate koe”. Tak modlą się każdego dnia mieszkańcy Królestwa Tonga – maleńkiej wyspy (mieszka na niej nieco ponad 108 tys. osób) położonej w południowej części Pacyfiku. Istna wieża Babel w sercu metropolii…
Grzegorz Kozakiewicz/ GN Należący do Wspólnoty Cenacolo mówią, że najbardziej wzruszającym momentem spektaklu jest dla nich ten, gdy Chrystus dotyka ich, współczesnych trędowatych. Mieszkańcy podwawelskiego grodu ze zdumieniem obserwowali też rdzennych mieszkańców Afryki, ubranych w różowe i niebieskie tuniki, ozdobione niezliczoną ilością rysunków Jezusa Miłosiernego i Serca Jezusa, lub Kolumbijczyków, którzy nie rozstawali się z charakterystycznymi żółto-niebiesko-czerwonymi czapkami. Wszyscy chętnie dzielili się z nami tym, w jaki sposób zaczęła się ich przyjaźń ze św. Faustyną, jak Jezus Miłosierny przemienia ich życie.
– Kilka lat temu przypadkiem usłyszałam o prostej zakonnicy pochodzącej z Polski, przeczytałam jej „Dzienniczek” i poczułam, że przez całe życie szukałam takiej miłości, jaką daje Bóg. Odtąd każdego dnia proszę: „Jezu, prowadź mnie, bo Tobie zaufałam”. Staram się naśladować s. Faustynę i szerzyć jej orędzie – mówię ludziom o Bogu i rozdaję im obrazki Jezusa Miłosiernego. To przesłanie jest bardzo potrzebne całemu światu, zarówno Afryce, skąd pochodzę, jak i Europie – podkreśla Chinole, Nigeryjka mieszkająca na co dzień w Wielkiej Brytanii.
– Czarny Ląd potrzebuje Bożego miłosierdzia, ale jednocześnie – co ciekawe – to właśnie z serca Afryki płynie coraz mocniejsze orędzie o miłosiernej miłości Boga. Ludzie z krajów poranionych bratobójczymi wojnami coraz bardziej ufają Jezusowi i z nadzieją „chwytają się Jego płaszcza”, prosząc o uzdrowienie – w szerokim tego słowa znaczeniu. Pracuję w Burundii (Kenia), byłem świadkiem walk pomiędzy plemionami Tutsi i Hutu. Ci ludzie uczą się dziś, że dzięki miłosierdziu płynącemu z serca Jezusa mogą przebaczać nieprzyjaciołom, modlić się za nich, pomimo wszystko żyć razem i troszczyć się o siebie – opowiada pochodzący z Włoch misjonarz, o. Battista. – Nie mamy tak wielkich świątyń, jakie są w Krakowie, lecz małe i proste kościoły. Nasza modlitwa też jest bardzo prosta, lecz bardzo gorąca. Uczę swoich parafian, że źródłem wojen są nienawiść i konflikty, które zaczynają się w rodzinach. To od nich zależy, czy będziemy żyć w pokoju – dodaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.