Firma pełna róż

Kilkadziesiąt osób, a każdy zaczyna tak samo. – Kiedy pani prezes zaprasza do gabinetu, to idziesz z głową pełną tematów, o które może zagadnąć. A jednak w czasie tego spotkania zaszła mnie z takiej strony, z której bym się nie spodziewał...

Reklama

Modlitwa prowadzi do większego zainteresowania problemami innych. Ewa i Jarosław Lachowie wiedzą, kogo mogą odważnie poprosić o 1 procent podatku na rehabilitację ich synka Piotrusia. Wpłaty przychodziły również od pracowników bielskiej spółdzielni, także z tutejszych róż. O tym, jak pomóc Piotrusiowi, informują też jego rodzice na stronie www.piotrus-lach.pl.

Jestem fanką JP2

W składzie róż są pracownicy oraz ich przyjaciele. Wśród nich – przyjaciółka rodziny Teresy – Anna Pawińska-Jurczyk: – Szczerze mówiąc, przez cale życie źle oceniałam taką modlitwę. Uważałam, że to taka mechaniczne powtarzanie, które prowadzi do wypaczenia tego, co chcemy powiedzieć Panu Bogu. Dziadzio i mama modlili się na różańcu, odkąd pamiętam, ale ja się buntowałam. Rozmawiałam z Panem Bogiem, ale po swojemu. Dopiero zbiegi okoliczności sprawiły, że zaczęłam się przekonywać do Różańca. Teresie brakowało kogoś do „rachunku”. Ja byłam bardzo oporna. Ale przekonał mnie mój mąż, który zaproponował, żebyśmy się razem modlili. Do dziś uważam, że nie dojrzałam do tej modlitwy. Modlę się wytrwale. Nie ma siły, która by sprawiła, że zapomnę o mojej dziesiątce, ale daleko mi do przekonania, że umiem modlić się Różańcem. Jest jeszcze coś – jestem wielką „fanką” bł. Jana Pawła II. Jeszcze za jego życia uważałam go za człowieka świętego. I myślę sobie, że skoro on kochał Różaniec, to muszę dziękować za tę wielką łaskę, że i mnie zaproponowano włączenie się do róży różańcowej.

Rozpoznajemy się

Teresa Jasińska, założycielka róż różańcowych w spółdzielni „Złote Łany”

– Byłam przekonana, że jakkolwiek, ktokolwiek będzie patrzył na to, co zrobiłam, to... po prostu czułam, że tak powinnam. Miałam tylko wątpliwości, czy nie obrałam się jakąś samozwańczą zelatorką Żywego Różańca. Napisałam do miesięcznika „Różaniec” o moich wątpliwościach. I... szybko dostałam odpowiedź ks. Szymona Muchy na łamach. Przypomniał, że sama Paulina Jaricot, inicjatorka Żywego Różańca, szukała wszelkich sposobów na popularyzowanie tej modlitwy. Zaproponował, byśmy przynajmniej raz w roku spotykali się na pielgrzymce w wybranym sanktuarium. Tak też robimy – byliśmy w Szczyrku na Górce i w Hałcnowie. W pierwszy piątek, 7 października, spotkamy się ponownie u Matki Bożej Hałcnowskiej o 17.15.

Urszula Gniadkowska

– Różaniec był od zawsze obecny w moim domu, o różach też się słyszało. Nie było to dla mnie czymś nowym. Ale kiedy szefowa coś takiego proponuje w pracy... zastanawiałam się, jaki to ma cel. Mamy różne stanowiska, funkcje, panują różne układy. Dziś widzę, że ta deklaracja modlitwy, w takiej trochę specyficznej formie, jednoczy nas. Wiemy, że możemy sobie powierzać wzajemnej modlitwie najtrudniejsze sprawy. Nie „obnosimy” się z tą różańcową przynależnością, ale „rozpoznajemy” się w codziennych relacjach między nami i osobami, które przychodzą załatwiać swoje sprawy w spółdzielni.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama