Nie brakiem wiary, lecz rozumu podyktowana jest decyzja BBC o zmianie terminów „przed Chrystusem” i „po Chrystusie” sformułowaniem „nasza era”, sugeruje na łamach dzisiejszego wydania „L'Osservatore Romano” Lucetta Scaraffia.
Publicystka watykańskiego dziennika przypomina, że w przeszłości próbowano zrewolucjonizować zarówno kalendarz (Rewolucja Francuska), jak i metodę datowania (rewolucja październikowa); Mussolini obok tradycyjnego zapisu umieszczał adnotację, mówiącą o „erze faszyzmu”.
„Jednym słowem pomysł usunięcia kalendarza chrześcijańskiego ma jak najgorsze precedensy, zakończone licznymi fiaskami” - zauważa Scaraffia, dodając, że inicjatywa BBC jest wyrazem hipokryzji: „Hipokryzji kogoś, kto udaje, że nie wie, dlaczego właśnie od tego momentu [narodzin Jezusa] rozpoczyna się odliczanie lat. Negacja historycznie rewolucyjnej funkcji przyjścia na świat Chrystusa, z którą pogodzili się także ci, którzy nie uznają Go za Syna Bożego, to wielkie głupstwo”.
„Jak można udawać, że nie wiadomo, iż od tego momentu dopiero ugruntowała się idea, że wszyscy ludzie są równi jako dzieci Boga? Na zasadzie tej opierają się prawa człowieka, na podstawie których sądzi się narody i rządzących. Na zasadzie, której do tego momentu nikt nie utrzymywał, na której zaś opiera się chrześcijańska tradycja” - pisze dalej publicystka watykańskiego dziennika.
„Nie ma nic bardziej antyhistorycznego i bezsensownego aniżeli negacja kulturowego długu, jaki ma cywilizacja wobec chrześcijaństwa. To nie kwestia wiary, lecz rozumu. Również tym razem” - kończy swój artykuł Lucetta Scaraffia.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.