Mimo że ich widok w kościelnym prezbiterium już nikogo nie dziwi, kolejki po Komunię św. od nadzwyczajnych szafarzy wciąż są krótsze niż do księży. – A przecież nieważne kto daje, tylko Kogo daje – uważa Józef Buczak, szafarz z Lubina.
W każdą niedzielę 3–5 chorych odwiedza także Stefan Nawrot. Mówi, że za każdym razem widzi ich radość, że mogą przyjąć Najświętszy Sakrament tak, jak wszyscy, w niedzielę. – Wtedy i ja jestem szczęśliwy – zapewnia.
Edward Rewers odwiedzał tylko jedną chorą osobę – swoją żonę. Zmarła w nocy 23 lipca.
Do księdza z różańcem
– Miałem taką sytuację, że ktoś nie chciał przyjąć Komunii św. ode mnie – przypomina sobie pan Edward. Ale zaraz dodaje: – To chyba taka polska tradycja, przyzwyczajenie, które każe szafarzowanie Najświętszego Sakramentu kojarzyć głównie z osobą księdza – mówi. Zauważa także, że teraz to się zmienia. Że młodzi zupełnie nie robią z tego różnicy. Nawet dzieci pierwszokomunijne przyjmują Najświętszy Sakrament od szafarzy. Józef Buczak jest zdania, że winę za całe to uciekanie z kolejki do kolejki ponosi skromna wiedza na temat szafarzy. – Za mało się o tym mówi, o naszej szafarskiej misji. O tym, że nieważne od kogo, tylko Kogo się przyjmuje wraz z naszą wizytą – uważa.
Zjawisko wybierania księdza
zamiast szafarza zaobserwował także Stefan Nawrot. Jego zdaniem, to trochę tak jak z przynoszeniem różańca do kościoła przez starszych ludzi, którzy odmawiają go, niestety, nawet podczas Mszy św. i innych nabożeństw. – Tak samo niektórzy przywykli do Komunii św. wyłącznie z rąk księdza – mówi. Nie przypomina sobie jednak, żeby ktoś odchodził od niego i szedł do księdza.
Ksiądz prof. Stanisław Araszczuk, odpowiedzialny za przygotowanie i formację szafarzy w naszej diecezji, przyznaje, że w niektórych wspólnotach parafialnych występuje to zjawisko wybierania pomiędzy szafarzem a księdzem. Jego zdaniem, wszystko zależy od uświadomienia wiernym istoty posługi nadzwyczajnego szafarza Komunii św., czyli od przygotowania wiernych na przyjęcie takiej posługi. – Myślę, że bardzo duże znaczenie ma w tym przypadku modlitwa za przygotowujących się do pełnienia posługi nadzwyczajnych szafarzy, odmawiana we wspólnotach parafialnych. Wtedy nie ma takich problemów – zapewnia.
Dopóki starczy sił
– Ze względu na moją posługę, częstym tematem u mnie w pracy były sprawy wiary – mówi Józef Buczak. – Nie zawsze wszyscy zgadzali się ze mną, ale zarówno moi koledzy z pracy, jak i sąsiedzi często ustawiają się do mnie w kolejce, kiedy rozdaję Najświętszy Sakrament. Ale kiedy ktoś unika szafarza i ucieka z kolejki do kapłana, to boli – mówi.
Za to Stefan Nawrot uważa, że najgorsze ma już za sobą. – Niełatwo było być szafarzem na ten pierwszy rzut, 18 lat temu. Ludzie różnie reagowali. Zdarzały się docinki. Pierwszy rok był najtrudniejszy – opowiada. Przyznaje, że sąsiedzi bardzo przychylnie zareagowali na jego decyzję. Nie mówiąc o rodzinie, w której cały czas miał wsparcie. Teraz zdarza się, że udziela Komunii św. swoim kolegom z pracy, sąsiadom, a nawet tym, którzy wcześniej nie rozumieli sensu jego posługiwania.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.