To świetny cement, który wzmacnia, a nieraz i zlepia to, co się już rozsypuje w relacjach z drugim człowiekiem i Bogiem, mówią małżeństwa o Domowym Kościele, rodzinnej gałęzi Ruchu Światło–Życie.
Znaleźć czas na letnie oazy to dziś karkołomne przedsięwzięcie w życiowym grafiku przeciętnej rodziny, ale jeśli komuś się udaje, to zwykle jest to czas dobrze zainwestowany. Pokazują to zarówno nasze diecezjalne statystki, jak i świadectwa ludzi, którzy niedawno przeżywali jakąś formę rekolekcji; dodajmy, zwykle z dziećmi. Jeszcze w czerwcu rozpoczęła się piętnastodniowa oaza II stopnia w Rycerce Górnej, w okolicach Żywca, a wyjechało na nią 5 małżeństw z płockiej diecezji. Kolejne 5 par było w sierpniu w Wilnie; jedna w Rzymie, a 13 pojedynczo na innych rekolekcjach. Kolejnych 9 małżeństw uczestniczyło w tygodniowej tzw. sesji pilotowania kręgów, organizowanej w Sikorzu. Najtrudniej zdecydować się na oazę –piętnastodniowe rekolekcje (gdzie każdego dnia przeżywana i rozważana jest kolejna tajemnica Różańca) ale nie jest to niemożliwe, zapewniają ci, którym to się udało. Mówią, że trzeba zaplanować to dużo wcześniej, włożyć trochę wysiłku, nie zrażać trudnościami, bo one będą na pewno.
Fenomen dzielenia się
– Każde rekolekcje to postęp, to 50 kroków do przodu w naszym małżeństwie – przekonuje nowa para diecezjalna Bożena i Jan Gałkowie z Golubia Dobrzynia, którzy prowadzili oazę II stopnia w Rycerce. Co było najtrudniejsze w tych rekolekcjach? – Pogoda – żartują – bo wtedy trudno było zająć dzieci, chociaż mieliśmy wspaniałą diakonię opiekuńczą. Rzeczywiście aura dała się we znaki, jak przyznaje jedna z par uczestniczących w rekolekcjach w Rycerce, ale nie złamała ducha rekolektantów. Bo jakość tego czasu nie zależy od takiej czy innej pogody.
– Na rekolekcjach mieliśmy okazję poznać inne małżeństwa, podzielić się doświadczeniem bycia we wspólnocie, budowaniem relacji małżeńskich, czy też doświadczeniem w wychowywaniu dzieci – wspominają Ania i Jarek Janiszewscy Płocka. – Byliśmy bardzo zbudowani, że mimo trudów dnia codziennego, pary małżeńskie, które idą przez życie z Chrystusem, potrafią je przeżywać w radości i wzajemnej miłości. Na rekolekcjach dzieliliśmy się jak przeżywamy naszą wiarę, jak pokonujemy trudności, które nas spotykają każdego dnia. Pod kierunkiem księdza moderatora zagłębialiśmy się w tajemnice Pisma Świętego i próbowaliśmy zrozumieć dzieje Izraela z okresu wyjścia z Egiptu.
Skąd bierze się ta możliwość, nawet łatwość dzielenia się zakamarkami swojego serca i duszy? – To jest tak, że na rekolekcjach i w kręgach oazowych jest się wśród swoich, czyli ludzi, którzy mają podobną filozofię życia, wartości, światopogląd. Możemy różnić się w szczegółach, ale mamy wspólną podstawę, która sprawia, że od razu łatwiej się porozumieć, że czujemy więź, że nadajemy na tych samych falach. Tu nikt nie udaje – wyjaśniają Beata i Mariusz Kanieccy, para pilotująca nowy krąg w Gostyninie. – Kiedy byliśmy na oazie I stopnia zaskoczyło mnie, że ludzie nie opowiadali, kim są, gdzie pracują, dopiero później, przypadkiem to wychodziło. Na przykład była tam pewna para, która przyjechała z Francji. On był naszym animatorem muzycznym, później okazało się, że jest pierwszym solistą w operze paryskiej – dodaje Mariusz Kaniecki.
Lekarstwo na kryzys
Na sesji o pilotowaniu kręgów w Sikorzu, w której tego lata uczestniczyli Kanieccy, były dwa małżeństwa z Niemiec i Szwecji. Znamienne, że pierwsi z nich cieszyli się, że mogli tu przyjechać i spotkać, jak sami mówili, zdrowe rodziny i normalnych ludzi. Ale nikt nie jest idealny, a kryzysy są i będą w każdym małżeństwie, mówią pary z naszej diecezji, tylko ich zdaniem w Domowym Kościele łatwiej i skuteczniej je pokonywać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).