To świetny cement, który wzmacnia, a nieraz i zlepia to, co się już rozsypuje w relacjach z drugim człowiekiem i Bogiem, mówią małżeństwa o Domowym Kościele, rodzinnej gałęzi Ruchu Światło–Życie.
– Dla niektórych małżeństw to nawet sprawa życia i śmierci. Ile razy jakiś związek został uratowany i wyszedł z kryzysu. Bo kryzysy są; to jest życie, a nie laurka. Ale jeśli w to życie wplecie się Boga, to wszystko wraca na swoje miejsce. Problem w tym, że nie zdajemy sobie dostatecznie sprawy z tego, co to jest sakrament małżeństwa. I trzeba budzić na nowo tę wiadomość. Trzeba też nauczyć się zmieniać siebie, a nie innych – mówi Jan Gałka. – Ciekawe, że ludzie dbają o rozwój umysłowy, zawodowy, fizyczny, ale nie duchowy, albo poszukują go w formach typu sekty, joga. Teraz Domowy Kościół właśnie powinien się odbudować, bo jest bardzo potrzebny, gdy rodzina jest w kryzysie. W naszych oazowych zasadach ważny jest dialog i wspólna modlitwa. A komunikacja to w małżeństwie podstawa. Jest u nas takie porównanie małżonków do dłoni złożonych w daszek – jeśli małżonkowie zbliżają się ku górze, do Boga, to jednocześnie zbliżają się do siebie. Jeśli znajdzie się dobrą relację z Bogiem, to i z drugim człowiekiem – mówi Beata Kaniecka. Małżonkowie przyznają, że na co dzień nie jest idealnie i pojawiają się pytania, po co to wszystko: te spotkania, rekolekcje. Czasem wygląda na to, że jest gorzej, nie lepiej. Ale potem człowiek przestaje wątpić.
Letnia oaza pozwala zatrzymać się i spojrzeć głębiej się siebie, na relacje do Boga i drugiego człowieka. – Ja tę sesję o pilotowaniu kręgów przeżyłam bardziej jak rekolekcje. Ona pozwoliła mi spojrzeć na pewne sprawy z innej strony. Pozostał mi po niej spokój, poczucie, że ostatecznie o wszystkim decyduje Pan Bóg; On jest tu głównym „szefem” – wyznaje Beata. – Rekolekcje to cement dla całej rodziny, dlatego niektórzy jadą na nie kosztem swoich urlopów. Bardzo ważne jest, że dzieci widzą na nich swoich rodziców razem – podkreśla nowa para diecezjalna.
Krok dalej
Kiedy młodzi i starsi oazowicze spotkają się 3 września (tekst z niedzieli 28 sierpnia) w parafii pw. Matki Bożej Fatimskiej w Ciechanowie, dobiegnie końca peregrynacja ikony Świętej Rodziny – najważniejsze wydarzenie w Domowym Kościele diecezji płockiej. Swoje obowiązki przejmie też nowa para diecezjalna, która zastąpi w tej funkcji małżeństwo z Rypina – Renatę i Darka Borkowskich, którzy już od kilku miesięcy są krajowymi skarbnikami Ruchu Światło–Życie, którego centrum mieści się w Krościenku nad Dunajcem. Właśnie w Krościenku przygotowywali się ostatnio do pracy w diecezji Bożena i Jan Gałkowie. – Czerpiemy u źródeł, bo ważne, by była jedność Ruchu. Oczywiście są różne osobowości ludzkie, różne charyzmaty, specyfika poszczególnych diecezji, ale całość musi stanowić jedność. Staramy się być wierni charyzmatowi ks. Franciszka Blachnickiego, on jest nam bardzo bliski. To jest dla nas bardzo ważny człowiek – podkreślają.
W opinii moderatora diecezjalnego DK ks. Andrzeja Pieńdyka, ważnym zadaniem na kolejny rok pracy powinno być wypełnianie wezwania o tworzenie grup posługujących – diakonii. – Jest to wezwanie do całego Ruchu Światło–Życie: młodzieży i gałęzi rodzinnej. Chodzi o to, by tworzyć różne diakonie: modlitwy, ewangelizacji, życia, Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. My na razie w tym raczkujemy; chcemy zacząć od diakonii modlitwy. Chodzi o to, by znaleźć swoje miejsce we wspólnocie. Aby ludzie nie tylko zatrzymywali się na formacji, ale zastanowili się, gdzie jest ich miejsce w Kościele.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.