Oskubane anioły

Pani z jajami albo pani zza lady – tak mówią o niej. Za to koleżanka to czarna mamba.

Reklama

Jak to było? Co z tym sierpniem? – Alkoholowy… bezalkoholowy (Fe! Paskudztwo!) – Trzeźwości! – Cały miesiąc? A co z moimi urodzinami? – Szampan to nie wódka! (Już wiem! Z oranżadą to nie grzech! Czy grzech?). – Nie wolno? Straszne. Wałbrzych? Też, ale nie tylko. Po prostu Polska. W sierpniu.

Zęby w trawie

Poszło o dziewczynę. Co ona z nim robiła? Czego on od niej chciał? Co dała tamtemu, czego nie dostał ten? Nikt już nie wie. Wiadomo jednak wszystkim, że zebrało się ich chyba z dziesięciu. Walczyli o honor? Raczej nie, skoro całą dychą napadli na jednego. Gdy uciekał, wpadł do sklepu. Cały zakrwawiony i z przerażeniem w oczach. Zapuchniętych coraz bardziej. – Jestem duża, więc stanęłam w obronie – mówi pani zza lady. – Drzwi zamknęli. Klientów żadnych nie było. Urządzili jatkę. Było gorąco. W końcu któryś rzucił: Ile masz w kasie? Nie było wiele, ale przecież nie oddam gnojkom utargu. Ja byłam sztywna, ale oni też nie odpuszczali. I wtedy przyszedł klient. Wstawił się za poobijanym biedakiem i mnie wziął w obronę. Słono za to zapłacił. Wywlekli go i wybili mu chyba wszystkie zęby. Ale gdyby nie on, to nie wiem, jak by się to wszystko skończyło. Bohater. Pracowałam tu zaledwie trzy miesiące. Że też na mnie padło – zawiesza głos. Jest rzeczywiście całkiem duża. W oczach tyle radości, że nie sposób się nie uśmiechać. Mocna kobieta. Ania Cyrybulka. – Słowem: Pani z jajami – podsumowuje, cytując ulubionych klientów.

Obiad po kościele

Studiuje oligofrenopedagogikę. Zaocznie. Jest mężatką, ma synka. Marzy o pracy w szkole. Na razie nie ma jednak szans. Wszędzie tłumy chętnych na nauczycieli, a dzieci coraz mniej. Tymczasem od 10 lat stoi na Żeromskiego za ladą. Myślała nawet o studiowaniu teologii, jednak znajoma wybiła jej to z głowy. Katechetów jest już pod dostatkiem. Ale kiedyś, jak mąż już to sobie poukłada (teraz o kolejnych studiach żony nie chce słyszeć), to może zapisze się na tę teologię. Tak dla przyjemności.

Niedziela w jej rodzinnym domu w Świebodzicach to był odwieczny, niezmienny, uświęcony rodzicielską wolą rytuał:  kościół, obiad, trochę telewizji po południu. Nie było dyskusji, zresztą nikt nie zamierzał dyskutować. Po co, skoro tak jak jest, jest bardzo dobrze? W swoim własnym domu nie potrafi już tak dobrze zorganizować niedzielnego święta. Ale cieszy się, że mąż coraz lepiej rozumie, że bez Boga, to życie głupie jest, a i dzieciaka wychować się na porządnego nie da. Ona, żona i matka, tylko co drugą niedzielę świeci przykładem. Sklep przecież musi być otwarty. A jak otwarty, to ona musi w nim być. Co drugą niedzielę, na zmianę z koleżanką. Jak to, po co? Bo oni muszą coś pić i muszą coś palić, a i zagrycha się niekiedy przyda.

Miss Żeromskiego

Krupnik, balsam, cytrynówka, soplica, niagara, złoty kłos i oczywiście starogardzka – dwusetka za jedyne 8 zł – ta to ma wzięcie! Hit wśród wódek. Max (4,45 zł) i santorino (5,25 zł) – tańszych nie znajdziesz. Wyroby winopodobne. Chmielowe cuda: beczkowe mocne (leje się hektolitrami), złoty denar (druga, ale za to niczym nie zagrożona pozycja). To dla nich powiedzą ci, co tylko chcesz. Będą się umizgiwać, błagać i podlizywać. Byle podarować im te 10 groszy, co brakuje na bilet do pijackiego raju. – Od męża nigdy nie usłyszę tylu komplementów co od nich. Na pewno nie, bo on nie pije. Tylko w ich zapijaczonych oczach jestem bóstwo. Najpiękniejsza w całej okolicy. Kobieta marzeń i pragnienie wszystkich klientów. Cud-malina. Ja im mówię, że są pijakami, że skończą w Czarnym Borze, że… mają gówniane życie, a w odpowiedzi słyszę: jaka pani jest niebiańska, gdy się złości – ręce opadają.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7