O spokój społeczny i unikanie prowokacji zaapelował Kościół katolicki w Irlandii Północnej. Od początku lipca dochodzi tam to zamieszek związanych z przemarszami nacjonalistów i rojalistów.
Szczególne znaczenie miały wczorajsze parady, w których wzięły udział dziesiątki tysięcy irlandzkich protestantów. 12 lipca Związek Oranżystów obchodzi rocznicę tzw. Chwalebnej Rewolucji (1688-89) oraz zwycięstw protestanckiego króla Wilhelma Orańskiego nad katolickim monarchą Jakubem II w bitwach nad rzeką Boyne (1690) oraz pod Aughrim (1691).
Wczoraj w nocy manifestanci w Belfaście spalili flagi Watykanu i Polski. Do podobnych incydentów na tle religijnym i etnicznym dochodziło w innych rejonach Północnej Irlandii. Bp Noël Treanor zaapelował do mieszkańców Ulsteru, by udowodnili światu, że potrafią świętować w różnorodności inicjatyw, którymi potwierdzą wspólną godność i przyszłość. Ordynariusz diecezji Down i Connor zaapelował, by w ciągu najbliższego tygodnia nie ulegać prowokacjom i zachętom do przemocy. Irlandzki hierarcha wezwał także do wspierania służb policyjnych Ulsteru, których obowiązkiem jest ochrona wspólnot przed zagrożeniami.
Przez katolików parady oranżystów odbierane są jako przejaw protestanckiego triumfalizmu i braku tolerancji. Trasa niektórych pochodów przebiega przez dzielnice zamieszkałe w większości przez katolików i ma charakter prowokacyjny. Często odpowiedzią na marsze są zamieszki i nocne rozruchy między stronami wielowiekowego konfliktu irlandzkiego. Natomiast odkąd do Ulsteru dotarła duża fala emigracji z nad Wisły, w czasie pomarańczowych marszów protestantów pojawiają się elementy nie tylko antykatolickie, ale też ksenofobiczne i antypolskie.
Podczas audiencji generalnej w Watykanie Franciszek przypomniał też, że "umęczona Ukraina cierpi".