Po każdym udanym koncercie dziękuje Bogu. Halina Kunicka, znakomita piosenkarka, wykonawczyni takich przebojów, jak „Orkiestry dęte”, „To były piękne dni”, do dziś pamięta ciepło dłoni Jana Pawła II. Z piosenkarką rozmawiał Jacek Cegła.
Zauważyłem, że ma Pani swoje konto na Facebooku. Zdarza się Pani prowadzić wirtualne pogawędki z internetowymi fanami?
– Mam przyjaciół, którzy dbają o to, żebym istniała w internecie, bo ja się na tym kompletnie nie znam! Co więcej, powiem Panu szczerze, że nie mam komputera ani internetu. Wiem, że czasem koncertuje Pani w kościołach. Trudniej występuje się przed ołtarzem niż na scenie?
– Na początku miałam straszliwą tremę, chociaż mam program składający się wyłącznie z kolęd i wierszy księdza Twardowskiego. Ktoś mi kiedyś powiedział: „Ty się nie stresuj, tylko śpiewaj najlepiej, jak potrafisz”. I to staram się czynić. Wiem, że śpiewem modlimy się równie dobrze, jak słowami.
Pod koniec ubiegłego roku koncertowała Pani w USA, w klubach noszących imię Jana Pawła II. Miała Pani to szczęście zaśpiewać dla papieża?
– Niestety nie. Pamiętam jednak moje spotkanie z Janem Pawłem II w Sali Kongresowej w Warszawie. Ojciec Święty, przechodząc i witając się z gośćmi, podał mi dłoń. Do dziś pamiętam ciepło tej ręki. Nie wiem, czy pan wie o tym, ale Ojciec Święty mieszkał u rodziny mojego śp. męża, Lucjana Kydryńskiego. Karol Wojtyła przyjaźnił się z Julianem, bratem męża. Mieszkał u nich jakiś czas po śmierci swojego ojca. Do mamy Kydryńskiej mówił: „mamo”. To były wczesne lata młodości późniejszego papieża.
Jak Pani rodzina wspomina przyjaźń z papieżem?
– Z opowieści pamiętam, że był serdecznym, wrażliwym i zwyczajnym chłopakiem. Oni wtedy nie mogli wiedzieć, że poświęci swoje życie Bogu, a co dopiero, że zostanie świętym. Karol Wojtyła interesował się wtedy literaturą i teatrem. W jednej ze swoich książek, w której pisał o swoim życiu, bardzo serdecznie i czule wspominał tamte lata.
Często czuje Pani obecność Boga w swoim życiu?
– Być może wydarzyło się coś takiego w moim życiu, a ja nie zdawałam sobie sprawy, że to była Boża opatrzność. Natomiast często jest tak, że gdy schodzę ze sceny, po jakimś fantastycznym koncercie, mówię do siebie: „Jesteś ze mną”. Chociaż doskonale wiem, że pan Bóg ma na głowie o wiele ważniejsze i bardziej skomplikowane sprawy niż moje śpiewanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.