W Wieczerniku

Kto by się spodziewał, że w końcu dotrzemy i tam…

Reklama

W Ziemi Świętej się nie udało. Niby był w planach, nasza grupa wsiadła do autokaru do Jerozolimy i pajechali, ale my musieliśmy zostać w Betlejem.

Choróbsko już wtedy dawało o sobie znać. Uniemożliwiało od czasu do czasu to i owo, więc zamiast Ściany Płaczu, czy właśnie Wieczernika, mieliśmy główne dzień hotelowy. Choć na jakiś spacer udało się potem wyjść. Odkryć coś na własną rękę. Nawet zajrzeć do Muzeum Betlejemskiego, do którego znowu nie dotarła grupa, bo plan pielgrzymki nie przewidywał jego zwiedzania.

Ale Wieczernik nas ominął. Do teraz. Bo teraz się udało. Choć zupełnym przypadkiem i nie tam gdzie moglibyśmy się tego spodziewać.

Bo znowu wyprawa do Piekar. Znowu sprawy zdrowotno-papierologiczne. Tym razem brak pieczątki… To się w głowie nie mieści, jak oni gonią tych „kandydatów” na emerytów i rencistów po przychodniach, urzędach i innych strasznych miejscach. Może liczą, że niektórych zagonią na amen i nie trza będzie świadczeń wypłacać? Je to tak? Pane Bože…

Ale skoro już (znowu) tu jesteśmy, to spróbujmy wykorzystać też ten czas i miejsce na coś duchowego. Jesienny spacer po piekarskiej Kalwarii? Nie brzmi źle. Naprawdę lubię to miejsce. Niby nie jest to oaza jak te pustynne w Ziemi Świętej, ale oaza spokoju i zieleni w mieście jak najbardziej. Więc ruszamy.

Na prawie 10 hektarach wybudowano 14 kaplic Drogi Krzyżowej, 15 kaplic różańcowych i 11 innych, związanych z życiem Chrystusa i Jego Matki…

- czytam na stronie piekarskiej bazyliki. Szkoda tylko, że wszystkie one pozamykane na cztery spusty. Wszystkie? Jakiś cud się jednak zdarzył. Wieczernik otwarty!

Zapomnieli zamknąć? A może Apostołowie lubią sobie czasem wyjść, bo od strony balkonu/tarasu leżą jakieś niedopałki. Pewnie Judasz z nerwów popala, co? ;)

Ale żarty na bok, bo naprawdę było to jedno z ciekawszych, głębszych doświadczeń duchowych jakie przytrafiły mi się ostatnio. A może nawet ever, jak to się teraz modnie mówi.

Bo w tej kaplicy stoją sporej, niemalże naturalnej wielkości figury Chrystusa i Apostołów z ostatniej wieczerzy. I może sobie do nich podejść. Niemalże między nimi połazić. Niby jest barierka, ale tak blisko Nich jeszcze nie byłem. No no no…

„Panie, dobrze, że tu jesteśmy” mówi Piotr pragnąc pozostać w tym stanie jak najdłużej. Nie potrafię wyobrazić sobie nieba i zapewne nie dane mi będzie doświadczyć go tu na ziemi. Ale słowa Piotra przekonują mnie, że niebo to niewyobrażalne piękno i radość płynąca z bliskości Boga. Bliskości, do której zmierzam w swym ziemskim życiu…

- tak przed laty pisała Aleksanrda Kozak w rozważaniu „To, co najważniejsze”.

Ładnie napisała. Opisała to, czego w tych Piekarach było mi chyba dane doświadczyć, ale trochę mnie zamurowało i jeszcze to duchowo, za przeproszeniem, mielę, trawię i ogarniam. Więc i podczytuję co gdzie łapnę.

Na biurku znowu Tischner, Ratzinger, Ryś, Szymik… Wertuję. Wygrzebuję. Będzie co robić w tym tygodniu.

No to do posłuchania dziś też coś na temat. „Pieśń Wieczernika” w wykonaniu scholi Ventuno: 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama