Delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Ruchu Światło-Życie przewodniczył Mszy św. w ramach podsumowania rocznej pracy Domowego Kościoła.
„Świeckich traktuje się czasem jak owieczki, które mają coś przynieść, coś zaśpiewać, odejść i siedzieć cicho” – przyznał bp Krzysztof Włodarczyk, Delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Ruchu Światło-Życie. W Wyższym Międzydiecezjalnym Seminarium Duchownym w Częstochowie duchowny przewodniczył Mszy św. w ramach podsumowania rocznej pracy Domowego Kościoła.
– Jezus postawą, pytaniami, przypowieściami prowokuje nas nieustannie do konfrontowania się z naszymi przekonaniami – mówił biskup, wskazując, że wszystko, co przekazują ludzkie ręce i serca, ma być łaską samego Boga. – Cóż masz, czego byś nie otrzymał? – pytał.
Bp Włodarczyk wskazał na powołania – duchownych i świeckich – które są sobie w Kościele często przeciwstawiane. Według niego może to wynikać z błędnego rozumienia tego, kim faktycznie są świeccy. Następnie przypomniał słowa papieża Franciszka: „Nadszedł czas, aby pasterze i świeccy szli razem, w każdej dziedzinie życia Kościoła, w każdej części świata! Wierni świeccy nie są «gośćmi» w Kościele, są u siebie, dlatego są wezwani do zatroszczenia się o swój dom”.
Szczególne miejsce na mapie „świeckich przestrzeni” – jak zauważył delegat KEP ds. Ruchu Światło-Życie – zajmują małżeństwo i rodzina, stanowiące „pierwszą płaszczyznę społecznego zaangażowania katolików świeckich”. – Zwłaszcza w obecnej sytuacji społeczno-kulturowej, określanej przez św. Jana Pawła II mianem „apostazji człowieka sytego” czy „kultury śmierci”, troska o rozwój wiernej miłości małżonków oraz o przekaz wiary i chrześcijańskiego stylu życia dzieciom i młodzieży należą do priorytetowych zadań całego Kościoła – podkreślał.
Według biskupa bydgoskiego świeckich traktuje się czasem „jak owieczki, które mają coś przynieść, coś zaśpiewać, odejść i siedzieć cicho”. – Brakuje poczucia wspólnoty w Kościele, poczucia Kościoła jako ciała, jako formy egzystencji, w którym każdy ma swoje miejsce. Kościoła, w którym każdy ze względu na to, że jest jego członkiem, powinien spełniać swoje funkcje, ale tylko te, jakie do niego należą – dodał.
Bp Włodarczyk zaznaczył, że odpowiednio uformowani wierni, winni poczuć się rzeczywistymi podmiotami w życiu Kościoła. – Spełnienie zadania, jakie Chrystus powierzył Kościołowi, nie jest możliwe bez czynnego zaangażowania w nie katolików świeckich, świadomych swego powołania i misji. Dziękujmy Bogu za to, że tak jak nigdy nie znużył się okazywaniem nam przebaczenia, tak też nigdy nie wstrzymuje wobec nas okazywania swojej hojności i rozdaje charyzmaty – zakończył.
Duchowość małżeńska, proponowana w ramach Domowego Kościoła, jest realizowana poprzez przyjęcie elementów formacyjnych, nazywanych zobowiązaniami – darami. Są to: codzienna modlitwa osobista połączona z lekturą Pisma Świętego, regularne spotkanie ze słowem Bożym, codzienna modlitwa małżeńska jako wspólne stawanie przed Panem, codzienna modlitwa rodziny, jako wspólnoty zanurzonej w Bogu, comiesięczny dialog małżeński i wynikająca z niego reguła życia (systematyczna praca nad sobą), uczestnictwo przynajmniej raz w roku w rekolekcjach formacyjnych.
Rodziny Domowego Kościoła spotykają się w tzw. kręgach (liczących od 4 do 7 małżeństw) w jednym z ich domów. Jedno z małżeństw staje się parą animatorską. Nad spotkaniami czuwa ksiądz moderator.
To jednak nie koniec. Środki wciąż napływają. Trwa też zbiórka rzeczowa.
Pod protestem przeciw jej zwolnieniu podpisało się 25 tys. osób