– Wiedzieliśmy, że jesteśmy po stronie prawdy i to nas silnie motywowało. To dodaje sił, kiedy wiesz, że stoisz po stronie prawdy, a ludzie naprzeciw ciebie stoją po stronie kłamstwa, po stronie zła – powiedział Ilja Jaszyn, jeden z trzech rosyjskich opozycjonistów uwolnionych 1 sierpnia w międzynarodowej wymianie więźniów między Rosją a krajami Zachodu. Na konferencji prasowej w Niemczech opowiedzieli o moralno-psychicznych torturach w koloniach karnych oraz o wartościach, które pozwoliły im przetrwać.
Wymiana jeńców z Rosją, do której doszło 1 sierpnia br., obejmowała 16 rosyjskich więźniów politycznych. W konferencji prasowej, która odbyła się 2 sierpnia wieczorem w siedzibie rozgłośni Deutsche Welle w Bonn, wzięło udział trzech z nich: Władimir Kara-Murza, polityk, działacz na rzecz praw człowieka (skazany na 25 lat), Andriej Piwowarow, lider organizacji Otwarta Rosja (skazany na 4 lata) i Ilia Jaszyn, bliski współpracownik Borysa Niemcowa i Aleksieja Nawalnego (skazany na 8,5 roku więzienia).
Wszyscy trzej przyznali, że do ostatniej chwili nie wiedzieli dokładnie, co się dzieje. Kara-Murza opowiadał: – Byłem pewien, że umrę w więzieniu Putina. Zdałem sobie sprawę z sytuacji dopiero wczoraj rano, kiedy znalazłem się w autobusie i zobaczyłem Andrieja, Ilję, Olega Orłowa z „Memoriału” i Alsu Kurmashevę z Radia Wolna Europa – dopiero w tym momencie zrozumiałem, że doszło do wymiany. Do tego momentu szczerze mówiąc, myślałem, że mnie wywiozą i zastrzelą.
– W każdej kolonii karnej naczelnik to car i bóg. Jeśli o szóstej rano naczelnik kolonii osobiście cię budzi i przynosi śniadanie, a potem zabiera twoje rzeczy i sam je gdzieś zanosi, to dzieje się coś niemożliwego. To tak, jakby zaczął padać czarny śnieg – komentował sytuację Andriej Piwowarow.
Zapytani o to, co im dawało siłę przetrwać w więzieniu, Ilja Jaszyn powiedział: – Stan fizyczny w głównej mierze zależy od stanu wewnętrznego, psychicznego; na ile ty się nie rozwalasz emocjonalnie, tylko starasz się trzymać, dyscyplinujesz i mobilizujesz siebie. Wszyscy rozumieliśmy wagę tej misji, która na nas spoczywa. Wiedzieliśmy, że jesteśmy po stronie prawdy i to nas silnie motywowało. To dodaje sił, kiedy wiesz, że stoisz po stronie prawdy, a ludzie naprzeciw ciebie stoją po stronie kłamstwa, po stronie zła. Otrzymywałem oznaki wsparcia: dziesiątki tysięcy listów, pocztówek ze wszystkich zakątków Rosji i z całego świata – to było źródłem mojej siły. To podtrzymywało moją energię, moje zdrowie, podtrzymywało mnie emocjonalnie. Wiedziałem, że nie jestem sam, że za mną stoi ogromna liczba ludzi.
Andriej Piwowarow dodał: – Jeśli wiesz, że masz słuszność, to wierzysz, że w końcu wyjdziesz na wolność. I dlatego się trzymasz.
Władimir Kara-Murza zapytany o warunki w kolonii karnej w Omsku, mającej złą sławę, nazywanej piekłem, stwierdził: – Kiedy mówi się o torturach w odniesieniu do więźniów, to myśli się o torturach fizycznych: wbijaniu igieł pod paznokcie, łamaniu kręgosłupa, rażeniu prądem. Ale moralno-psychiczne tortury bywają jeszcze gorsze od fizycznych.
Opozycjonista przypomniał, że w ONZ-towskiej karcie minimalnych praw więźnia uznaje się za torturę samo przebywanie w pojedynczej celi, dlatego zabrania się przebywania dłużej niż 15 dni z rzędu. – Ja przesiedziałem w takiej celi 10 miesięcy, od września 2023 do wczorajszego uwolnienia. I w stosunku do nas wszystkich siedzących tutaj to prawo było łamane. Aleksiej Nawalny siedział miesiącami w pojedynczej celi. Jeśli ty całymi miesiącami siedzisz w takiej szafie 2 na 3 metry, bez żadnego kontaktu, bez możliwości wyjścia na zewnątrz, bez możliwości zamienienia z kimkolwiek słowa, to jest to na pewno moralna i psychiczna tortura.
Opozycjonista zaznaczył, że takich tortur w stosunku do więźniów politycznych stosuje się w Rosji wiele, niektóre z nich są spuścizną po czasach sowieckich: – Nasza władza od czasów sowieckich walczyła nie tylko przeciw politycznym oponentom, ale także przeciw ich rodzinom, bliskim. (…) Byłem więziony 2 lata i 4 miesiące. W tym czasie mogłem tylko jeden raz porozmawiać telefonicznie z żoną i dwa razy z moim trojgiem dzieci. A gdy spytałem Andrieja [Piwowarowa], powiedział mi, że rozmawiał z synem cztery razy. Tak więc to uderza nie tylko w nas, ale i w nasze rodziny.
Wspomniał jeszcze o innej represji: – Kiedy siedziałem, był zakaz chodzenia do kościoła. Jestem prawosławnym chrześcijaninem, chodzę do cerkwi regularnie. W kolonii karnej w Omsku ani razu nie pozwolono mi pójść, chociaż jest tam cerkiew więzienna. I dlatego właśnie rzuca się w oczy jako jedna z cech putinowskiego reżimu jego straszliwa obłuda. Reżim lubi mówić o tradycyjnych wartościach, o obronie rodziny, o obronie wiary, religii, o obronie moralności, a swoim politycznym oponentom zabrania dzwonić do swoich dzieci i chodzić na mszę do kościoła. I warto pamiętać, że w takim położeniu pozostają dzisiaj setki ludzi w naszym kraju – podsumował Kara-Murza.
Przyznał, że w sytuacji tortur o psychiczno-moralnym charakterze pomaga świadomość swojej słuszności. Przywołał rozmowę w wieloletnim więźniem sowieckich łagrów i znanym dysydentem Władimirem Bukowskim, który został uwolniony po 12 latach także na zasadzie wymiany (rok 1976). Kara-Murza wspomina: – Dwadzieścia lat temu kręciłem film o historii ruchu dysydenckiego. Kiedy spytałem Bukowskiego, co mu pomagało przetrwać, odpowiedział krótko: „Wiedziałem, że mam słuszność” (ros. „Ja znał, szto ja praw”). Pomyślałem wtedy – piękne słowa, ale teraz wiem, że to nie tylko piękne słowa, ale że dokładnie tak jest. Kiedy wiesz, że masz słuszność, a przestępcy to są ci, którzy ciebie wsadzili, i każą tobie chodzić w tych wszystkich drelichach, w tej idiotycznej czapeczce, z rękami na plecach, kiedy wiesz, że masz słuszność, to na strach i wątpliwości nie ma już miejsca.
Podczas konferencji Kara Murza zaapelował do wszystkich w Rosji i poza jej granicami: – Piszcie listy do więźniów politycznych! To jest teraz możliwe. To tylko kilka minut w waszym zabieganym życiu. Nawet nie wyobrażacie sobie, ile światła i ile ciepła daje ten mały kawałek papieru, który wsuwają ci przez okienko w drzwiach celi.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).