Wzrost przyznania się do bezwyznaniowości i jednocześnie odmów odpowiedzi na pytanie o wyznanie, to deklaracja dystansu wobec Kościoła - mówili socjologowie podczas konferencji prasowej prezentującej raport "Ilu jest katolików w Polsce?".
Badanie zrealizowano na zlecenie Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego przez prof. Mirosławę Grabowską i prof. Krzysztofa Kosełę. Raport ten powstał na początku 2024 r. i dotyczy ustalenia liczby katolików, która w istocie jest znana od dnia opublikowania wyników Narodowego Spisu Powszechnego z 2021 r. przeprowadzonego przez Główny Urząd Statystyczny.
Narodowy Spis Powszechny 2021 pokazał, że w Polsce zmniejszyła się liczba osób deklarujących przynależność do Kościoła katolickiego obu obrządków. Katolicy stanowili 87,8 proc. populacji w 2011 i 71,4 proc. w 2021 r. Spis wskazał także, że w Polsce zwiększyła się liczba osób deklarujących bezwyznaniowość. Liczba ta w ciągu dekady od poprzedniego spisu wzrosła z 929 tys. 420 do 2 mln 611 tys. 506 osób (od 2,4 proc. w 2011 r. do 6,9 proc. całej populacji w 2021 r.).
W okresie 10 lat w Polsce bardzo też wzrosła liczba osób, które odmówiły odpowiedzi na pytanie o wyznaniową przynależność - z 2 mln 733 tys. 843 w 2011 r. do 7 mln 807 tys. 553 osób w 2021 r. Jest to przyrost o 5 mln 073 tys. 710 osób, a procentowo z 7,1 proc. populacji w 2011 r. do 20,5 proc. populacji w 2021 r.
Zbadania możliwych przyczyn dużego wzrostu deklaracji bezwyznaniowości oraz wręcz ogromnego wzrostu odmów odpowiedzi na pytanie o wyznanie podjęli się socjologowie. Powstał poszerzony raport, w którym dyskutowane są trzy hipotezy dotyczące znaczenia odmów odpowiedzi: hipoteza "poznawczego zagubienia", obrony prywatności i dystansowania się wobec Kościołów.
Badacze, na podstawie socjologicznej wiedzy o tożsamościach, odrzucili hipotezę, że odmowy odpowiedzi są oznaką "poznawczego zagubienia" – czyli „że ludzie nie wiedzą, jakie jest ich wyznanie”. - Odmowa odpowiedzi to w tym przypadku przyznanie się do konfuzji - "nie mam jasności czy przynależę do Kościoła katolickiego czy nie". Psychologia społeczna zajmująca się kwestią podtrzymywania tożsamości pokazuje jednak, że jest to odpowiedź nierozsądna, ponieważ w rozmaitych kontekstach społecznych dbamy o to, aby w swoich zachowaniach podtrzymywać tożsamość. Ludzie patrzą na swoje zachowania, one są dla nich bardzo ważne, a przy tym zwracają uwagę na standardy danej tożsamości, jej wymagania, i stale to w sobie uzgadniają: jestem katolikiem czy nie? jestem rodzicem czy nie? jestem kobietą czy nie? - mówił na konferencji prasowej dr hab. Krzysztof Koseła z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Druga hipoteza wskazuje, że ludzie, którzy odmówili odpowiedzi na pytanie o wyznanie, skorzystali tym samym z możliwości ukrycia tzw. cechy osobistej wrażliwej, jaką jest przynależność wyznaniowa. Odmowę, do której mieli prawo i z tego prawa skorzystali, potraktowali jak ochronę prywatności. Efekt odmowy został niejako wzmocniony poprzez metodę samospisu, którą GUS dopuścił na równi z wizytą rachmistrza. Zdaniem socjologów, zadziałał tu - przeciwny wobec znanego badaczom "efektu ankietera" -"efekt bezankieterski": zwykle respondenci pytani bezpośrednio przez ankietera odpowiadają tak, aby go niejako zadowolić, rzadko też odmawiają odpowiedzi. W samospisie mieli natomiast swobodę takiej odmowy i z niej skorzystali.
Według prof. Koseły, owa druga hipoteza wydaje się jednak trudna do przyjęcia. Dlaczego? Respondenci odmówili bowiem tak licznie odpowiedzi wyłącznie na pytanie o wyznanie, nie potraktowali tak samo np. pytania o stan cywilny czy stan zdrowia, które można by również uznać za wrażliwe.
Dlatego za najbardziej wiarygodną badacze uznali hipotezę, która zakłada, że osoby postawione przed zadaniem ujawnienia wyznaniowej przynależności wobec państwa polskiego skorzystały z możliwości zademonstrowania swojego zniechęcenia, a nawet niezadowolenia czy wręcz zamaskowanej wrogości wobec działań Kościoła (Kościołów), postrzeganego jako instytucja.
Prof. Koseła zauważył, że "psychicznie bliskie sobie" są tu odpowiedzi osób deklarujących bezwyznaniowość i osób odmawiających odpowiedzi. - Wiemy, że od religii częściej dystansują się w Polsce ludzie młodzi, bardziej wykształceni, z kolei dystans wobec religii rzadziej deklarują mieszkańcy wsi - powiedział socjolog. Kategoria osób młodych jest zdaniem badacza tą, która najwyraźniej pokazuje zbieżność deklaracji "nie należę do żadnego wyznania" i "odmawiam odpowiedzi" (na pytanie o wyznanie).
W raporcie z badania socjologowie wskazali na podstawie wcześniejszych sondaży, że deklaracje braku przynależności do jakiegokolwiek wyznania, deklaracje odrzucania przekonań religijnych i zarzucania praktyk religijnych to zjawiska, które nasiliły się w Polsce w ostatnich kilku latach w młodym segmencie społeczeństwa – w pokoleniu najmłodszych millenialsów i przedstawicieli pokolenia Z (czyli urodzonych tuż przed rokiem 1997 i w latach późniejszych).
Z kolei u osób czterdziestoletnich i starszych stopniowo słabnie skłonność do uchylania się od wyraźnej odpowiedzi na to pytanie. Podobnie maleje powszechność deklaracji – „nie należę do któregokolwiek wyznania”. Natomiast reakcja odmawiania odpowiedzi na pytanie o wyznaniową przynależność nie znika nawet w najstarszych grupach wieku, choć powszechność takich zachowań spada z ponad 20 proc. w rocznikach młodych dorosłych do 12,9 proc. w grupie wiekowej 70+. Podobnie, otwarte przyznanie się do bezwyznaniowości pojawia się we wszystkich dorosłych rocznikach, choć jego powszechność maleje z 11 proc. do 4 proc. w grupie emerytów.
Badacze wskazali jednak, że zwykle ankietowani nie odmawiają odpowiedzi na pytanie o wyznanie. Pokazują to liczne badania CBOS z poprzednich lat, gdzie odsetek odmów wahał się od nieco ponad 1 do 3 proc.. Dlaczego zatem odmówili w Narodowym Spisie Powszechnym 2021?
W opinii prof. Mirosławy Grabowskiej (w latach 2008–2023 dyrektor CBOS, od 2023 przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Socjologicznego), wpływ miały tu dwie kwestie: ujawniane w Kościele skandale pedofilskie i mówiący o tych kwestiach film "Tylko nie mów nikomu" braci Sekielskich z połowy 2020 r. oraz wyrok Trybunału Konstytucyjnego z jesieni 2020 r. dotyczący aborcji eugenicznej i następująca po nim fala protestów. - To nie było zjawisko tylko medialne, ale społeczne. Te dwa czynniki, może nie jako jedyne, widzę jako te, które spowodowały odmowę odpowiedzi, co można zinterpretować jako dystans. Nie przerodził się on jeszcze w deklarację "nie należę do żadnego wyznania", ale jest to deklaracja dystansu - powiedziała KAI prof. Grabowska.
Kim są zatem ci, którzy w liczbie aż 7,8 mln osób odmówili odpowiedzi, jakiego są wyznania? Czy można głębiej zbadać ich deklaracje odmów? - Zdecydowania większość to ci, którzy wcześniej uważali, że należą do Kościoła katolickiego, bo tych, którzy należą do innych wyznań, jest w Polsce ok. pół miliona. Natomiast wrócić do nich i rozpoznać, co mieli na myśli, nie możemy, bo oni właśnie dlatego odmówili odpowiedzi, aby tego nie można było ustalić - powiedział KAI prof. Koseła. Prof. Grabowska dodała: Trzeba by w badaniu jakościowym odnaleźć tych, którzy pamiętali, co mówili i zgodziliby się porozmawiać na ten temat. To byłoby badanie wdzięczne, choć niełatwe - powiedziała socjolog.
"Powszechność odmów odpowiedzi na pytanie o wyznaniową przynależność można uznać za jeden ze społecznych skutków cywilizacyjnych przesileń, pochodzący z Polski symptom głębokich zmian. Może przyszła pora, abyśmy uznali, że takie wydarzenia, jak kryzys migracyjny w Europie i Stanach Zjednoczonych, wymuszona konieczność zabezpieczenia granicy polsko-białoruskiej, wybuch epidemii, która nie ominęła Polski przynosząc liczne zachorowania i zgony, mobilizacja i protesty Strajku Kobiet, gorący konflikt na polskiej scenie politycznej, bolesna seria skandali pedofilskich w szeregach osób duchownych, na koniec wojna na terytorium sąsiadującej z Polską Ukrainy naznaczyły postawy mieszkańców Polski, głęboko przeorały myślenie rodaków o świecie i jego instytucjach; zdarzenia te i przypuszczalnie także inne nadkruszyły być może niezbyt dojrzałe przekonania o roli wyznaniowej wspólnoty w życiu" - piszą w podsumowaniu raportu "ilu jest katolików w Polsce?" prof. Mirosława Grabowska i prof. Krzysztof Koseła.
Zdaniem socjologów, można oczekiwać, że w przyszłych spisach, tak jak w niedawnym, będziemy obserwować duże zmiany w odpowiedziach na pytania związane z religijnością Polaków, w zależności od ważkich wydarzeń w sferze publicznej i życiu społecznym.
Dr hab. Wojciech Sadłoń SAC, wicedyrektor Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego zauważył na zakończenie konferencji, że raport "Ilu jest katolików w Polsce?" przynosi bardzo cenne dane dotyczące obrazu polskiej religijności i zmian w niej zachodzących. - Dużo się dzieje, żyjemy w czasach, gdy katolicyzm z jego istotną rolą historyczną zmienia swoje miejsce, a wraz z nim zmienia się całe polskie społeczeństwo. Im bardziej się temu przyglądamy, tym lepiej rozumiemy samych siebie. Po 10 latach od ostatniego spisu powszechnego jesteśmy już w innej epoce. Przeżyliśmy mocny tygiel, jeśli chodzi o miejsce katolicyzmu w polskim społeczeństwie. Wojna, pandemia, także występowanie z Kościoła. Spis pokazuje, że to nie były tylko powierzchowne czy medialne wydarzenia, ale one dotykają wiary i religijności. Spis nie pokazuje tej sfery w sposób pogłębiony, ale wskazuje, że coraz bardziej żyjemy w społeczeństwie światopoglądowo spluralizowanym, różnorodnym. Katolicyzm nie jest już tak oczywisty jak jeszcze te dziesięć lat temu. Im bardziej będziemy umieli z takich danych korzystać, tym lepiej jako Kościół będziemy w stanie odpowiadać na wyzwania, które przed nami stoją - powiedział wicedyrektor ISKK.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.