Zaskakuje mnie w Wielki Piątek ta zakłamana zawziętość oskarżycieli Jezusa. Ale...
W mojej parafii na wielkopiątkowej liturgii..… Hmm.. Wydaje mi się? Jakby więcej niż w ostatnich latach ludzi młodych. No, może ja się po prostu zestarzałem i pomału dla mnie wszyscy młodzi, ale..
Prezydent Andrzej Duda nie podpisał nowelizacji prawa farmaceutycznego. Zacytujmy fragment komunikatu kancelarii dotyczącego tej sprawy: „Prezydent, wsłuchując się w szczególności w głos rodziców, nie mógł zaakceptować rozwiązań prawnych umożliwiających dostęp dzieci poniżej osiemnastego roku życia do produktów leczniczych do stosowania w antykoncepcji bez kontroli lekarza oraz z pominięciem roli i odpowiedzialności rodziców”. Zdanie sformułowane dość niezręcznie, ale rozumiemy...
Tak, bez kontroli lekarza, bez wiedzy rodziców. O to w tej noweli chodzi. Rząd już zapowiada, że skoro nie da się ustawą, będzie rozporządzenie, nie wymagające zgody prezydenta… Cóż… Skąd my to znamy, prawda? Jakaś hierarchia praw? E, szkoda słów…
Myślę, że niezależnie od tego, co zrobi teraz rząd, dobrze się stało. Obrońcy życia argumentują, że pigułki „dzień po” mają w gruncie rzeczy działanie wczesnoporonne. Zwolennicy zmian twierdzą, że nie wszystkie i nie w każdy wypadku. Ha: dlaczego w takim w projekcie wszystkie potraktowano jednakowo? No i jakim cudem antykoncepcyjnie może zadziałać pigułka „dzień po”, jeśli do zapłodnienia już dojdzie? Wehikuł czasu? To trochę tak, jakby powiedzieć: nie każde rozpalone w lesie ognisko kończy się pożarem; pozwólmy więc bez ograniczeń na rozpalanie ognisk w lesie…
To jedno. Po drugie użycie takiej pigułki – i pewnie znów zależy której, ale przecież wszystkie potraktowano tak samo – może mieć dla kobiety poważne konsekwencje zdrowotne. Oczywiście można powiedzieć – takie argumenty w dyskusji „za” padały – że kobiety mają rozum i wiedzą co robią. Ha… Kilka razy spotkałem się ostatnio z sytuacjami, gdy czyjeś komplikacje zdrowotne – a chodzi o osoby dorosłe! - były skutkiem przyjmowania leków. Skutki uboczne, owszem, były opisane w ulotce specyfiku. No ale… I pół biedy, gdy dotyczy to właśnie osoby dorosłej. Można powiedzieć, że wie co robi. Ale piętnastolatka też wie co robi? Na pewno?
Nie może kupić alkoholu, za sprzedanie jej papierosów można mieć kłopoty… Ba, chyba nie może też kupić „energetyków”, prawda? Czemu w tych wypadkach jakoś nie zakładamy, że „ma swój rozum i wie co robi”?
Myślę jednak, że jest w tej propozycji zmian prawa coś jeszcze, co nie powinno ujść naszej uwadze: oto państwo, które samo uznaje, że dorosłym jest, kto ma 18 lat, odbiera tu rodzicom prawo do sensownej opieki nad własnymi dziećmi; otwiera furtkę, by młodzi, choć jeszcze niesamodzielni, mogli uciec spod kurateli swoich rodziców… Podkreślmy: w tej jednej dziedzinie, w żadnej innej. Tylko co zrobi państwo, jak pojawią się kłopoty? Nie, nie mam na myśli nieplanowanej ciąży, ale poważniejsze kłopoty zdrowotne. Pani minister będzie tułała się z dziewczyną po lekarzach? Bynajmniej. Będzie jak zawsze: to problem rodziców, oni mają się tym zająć. Podobnie jak problemem rodziców jest dziecko niepełnosprawne czy autystyczne…
Przypomnę: nie tylko na gruncie katolickiej nauki społecznej państwo jest po to, żeby wspomagać mniejsze społeczności, w tym tę najmniejszą, rodzinę. A nie po to, żeby wchodzić z buciorami w to, co jest prawem i obowiązkiem rodzin. Jeśli ta czy owa polityk (bo chyba jednak nie polityczka albo politykini) chce zajmować się wychowywaniem dzieci, to może, oczywiście. Ale własnych, nie cudzych.
Dla mnie ta cała awantur jest przerażająca. Ta widoczna w niej zakłamana zawziętość, z jaką chce się dziś otwierać furtki dla łatwiejszej demoralizacji….
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.