Kościół w Japonii liczy 450 tys. rodzimych wiernych i 500 tys. imigrantów.
Kościół w Japonii liczy 450 tys. rodzimych wiernych i 500 tys. imigrantów pochodzących z całego świata. W tej sytuacji zachowanie jedności, a jednocześnie przechowanie tradycji lokalnej stają się poważnym wyzwaniem. Pomocą w tym procesie służy działające od 24 lat „Catholic Tokyo International Center”.
Instytucja, jak wskazuje agencja Fides, powstała jako miejsce wsparcia dla migrantów i do dzisiaj poświęca temu dużo uwagi. Pracownicy oraz wolontariusze pomagają poszczególnym przybyszom i ich rodzinom, także tym w trudnych sytuacjach, gdzie obecna jest choroba lub też zapadł wyrok sądowy.
Z czasem postanowiono jednak powierzyć tokijskiemu centrum również zadanie wspierania parafii w integrowaniu wielonarodowych społeczności wiernych. Najbardziej podstawową kwestię stanowi koordynowanie posługi duszpasterskiej dla imigrantów. W Tokio można uczestniczyć w Mszy w języku niemieckim, francuskim, hiszpańskim, portugalskim, koreańskim, manadaryńskim, indonezyjskim, wietnamskim, tagalskim, a także polskim.
„Pomagamy zagranicznym katolikom zintegrować się z lokalnymi parafiami, oferując nie tylko posługę sakramentalną i religijną, ale także stałą formację i pomoc w zakresie potrzeb psycho-emocjonalnych czy społeczno-ekonomicznych” – mówi przełożony tokijskiego centrum, o. Edwin D. Corros, pochodzący z Filipin. Jak wyjaśnia skalabrynianin, katolicy pozostają małą grupą w Japonii, gdzie kultura jest kształtowana przez buddyzm i szintoizm. W tym kontekście dziedzictwo lokalnego Kościoła może się wydawać kruche. Imigracja, choć buduje bogactwo różnorodności, stanowi jednocześnie wyzwanie. „Kwestia jak służyć zarówno obcokrajowcom, jak i miejscowym, wymaga ogromnej mądrości w ewangelizacji. «Wielokulturowe współistnienie», oparte na jedności w Chrystusie Jezusie, jest zawsze wysiłkiem wspólnoty i punktem dojścia” – zaznacza o. Corros.
Kościelne centrum dla migrantów stoi przed perspektywa dalszego rozwoju, gdyż w Japonii zaczyna się postrzegać imigrację jako możliwe rozwiązanie dla postępującego od lat starzenia się społeczeństwa.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).