Nie, nie chodzi o dziewiąte i dziesiąte. Choć o tych też często się dziś zapomina. Bardziej jednak o drugie.
Drugie przykazanie? Nie będziesz brał imienia Pana, Boga twego, nadaremno. Kojarzy się najczęściej z wzywaniem Boga czy świętych bez potrzeby. Ot, żeby wzmocnić powiedzenie komuś, że jest głupi. Albo zupełnie bez powodu, jako przerywnik. Jedni w takich razach klną, inni wzywają Boga czy świętych... No i racja, tak się nie powinno robić. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Katechizm... W porównaniu z innymi przykazaniami temu poświęcono bardzo niewiele miejsca. Mowa właśnie o takim nieodpowiednim użyciu imienia Bożego, o przyrzeczeniach i przysięgach składanych z powoływaniem się na Boga, o bluźnierstwie czy o przekleństwach posługujących się imieniem Bożym (mowa nie o używaniu niecenzuralnych słów, ale o przeklinaniu). Może dlatego, że takie sprawy jak np. magiczne traktowanie Boga, jak najbardziej będące używaniem Boga do złych spraw, o czym w Katechizmie wspomniano tylko w kontekście drugiego przykazania, omówiono w kontekście przykazania pierwszego. Tymczasem tu chodzi o coś więcej. A przykazanie to jest i dziś bardzo aktualne.
W punkcie 2148, poświęconym bluźnierstwu pod koniec tak napisano: „Bluźniercze jest również nadużywanie imienia Bożego w celu zatajenia zbrodniczych praktyk, zniewalania narodów, torturowania lub wydawania na śmierć. Nadużywanie imienia Bożego w celu popełnienia zbrodni powoduje odrzucanie religii”.
Mocne, prawda? To przecież też potępienie nawracania na siłę, zmuszania do przyjęcia wiary – co w historii Kościoła jednak się zdarzało. To zakaz stawiania w sporach z innymi sprawy: „Bóg jest po mojej stronie”. W konsekwencji – „ a ty, skoro nie przyjmujesz tego czego ja chce, jesteś widać bezbożnikiem”. To zakaz zasłaniania się z naszych konfliktach z innymi Bogiem. Bo Bóg niekoniecznie jest w nich po naszej stronie. A takie postawienie sprawy sprawia – o czym przypomina Katechizm – że ludzie odwracają się od Boga. Nie chcą Boga, który stoi po stronie krzywdzicieli, po stronie silniejszych, zawsze mających rację, miotających potępienia „właścicieli” Boga.
Najprostszy przykład? Strasznie dzieci Bogiem. Potem jest tak, że mama wybaczy, tata wybaczy, tym bardziej wybaczy babcia, ale ten Bozia... To nie wiadomo. On zawsze może ukarać. I taki potem dziecko nosi obraz Boga. Bezwzględnego, takiego, który ciągle chce karać, czepia się. Nic dziwnego, że w pewnym momencie człowiek takiego Boga odrzuca....
Ale problem nadużywania imienia Bożego istnieje też w naszych relacjach społecznych. Zawsze, jeśli ktoś w sporach z innymi chce zasłonić się Bogiem. I Jego wystawia na oplucie, zamiast sam świętości Boga bronić. Myślę, że tak może być także wtedy, gdy publiczną modlitwę traktuje się jak demonstrację. My się modlimy, Bóg jest po naszej stronie, a wy jesteście bezbożnicy... Może czasem to i prawda, ale nie zawsze i niekoniecznie... I to też jest powód, dla którego chwiejni w wierze oddalają się od Boga. Skoro Bóg, wbrew ich poczuciu sprawiedliwości, jest przeciw nim – bo tak deklarują „pobożni” – to czemu mieliby takiego Boga kochać?
Bóg jest święty. I jako świętego trzeba Go traktować. Zawsze z wielkim szacunkiem, wręcz z lękiem, by Jego imienia nie używać jako narzędzia do załatwiania jakichś swoich spraw, zwłaszcza w sporach z innymi. On jest Bogiem i naszym i naszych wrogów. I na każdym Mu zależy. Trzeba o tej świętości Boga pamiętać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Życzenia bożonarodzeniowe przewodniczącego polskiego episkopatu.
Jałmużnik Papieski pojechał z pomocą na Ukrainę dziewiąty raz od wybuchu wojny.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.